Pierwsza część gry nie obfitowała w dużą liczbę sytuacji strzeleckich. Jeśli takowe się zdarzały, były one kreowane przez ekipę z Poznania. Gospodarze nie wykazywali szczególnej kreatywności z przodu, szczególnie jeśli chodzi o grę skrzydłowych. Zarówno Zenjov jak i Vestenický byli niewidoczni, nie zapewniali też wsparcia środkowemu napastnikowi. Nawet jeśli Piątkowi udawało się przedrzeć w okolice pola karnego Lecha, to nie miał wystarczającej liczby partnerów do rozegrania ataku.
Nie tylko goście przyczynili się dobrą grą w obronie do bezbramkowego rezultatu pierwszej połowy. Cracovia była zorganizowana i z sukcesem odpierała większość akcji „Kolejorza”. Główne zagrożenie generowane przez drużynę Bjelicy wynikało z kontrataków, akcje starali się napędzać między innymi Radut i Bärkroth. Nie funkcjonowało lewe skrzydło, na którym nominalnie ustawiony był Deniss Rakels, który swoją słabszą grą nie pomagał ustawionemu z konieczności na lewej obronie Mario Šitumowi.
Jednym z ważniejszych wydarzeń tego spotkania jest groźnie wyglądający uraz Miroslava Covilo. W 40. minucie był on zmuszony opuścić murawę, a rokowania nie są niestety najlepsze. Dłuższa pauza pomocnika krakowskiego zespołu to kolejny poważny problem personalny dla Michała Probierza przy ustalaniu składu na następne mecze.
W drugiej odsłonie ruszyła ofensywa gości. Cracovia przestała sobie radzić z prawą flanką Lecha, na której zaczęła układać się współpraca Gumnego z Bärkrothem. Prawdziwe zagrożenie zaczęło się stwarzać jednak dopiero po roszadach dokonanych przez Bjelicę. Najistotniejszą zmianą było z pewnością wejście na boisko Makuszewskiego, który zajmując miejsce na prawym skrzydle zanotował dwie asysty, co rusz wygrywał pojedynki, czego brakowało przed jego wejściem.
Swoje szanse miała również Cracovia. Dużo ożywienia przyniosło wprowadzenie na plac gry Mateusza Szczepaniaka. Pokazywał się on w różnych sektorach, czy też próbował kooperować z Piątkiem. Był jednym z najjaśniejszych punktów ofensywy gospodarzy. Wypracowanych również dzięki niemu sytuacji Cracovia jednak nie potrafiła wykorzystać.
Były to zawody, w których względną kontrolę posiadała drużyna Lecha Poznań. Zneutralizowali oni atuty Cracovii, a trener krakowskiego zespołu nie potrafił znaleźć sposobu na zaskoczenie rywala. Lech udowodnił, że będzie ponownie liczył się w walce o mistrzostwo Polski, a Cracovia musi się martwić kontuzją kolejnego czołowego gracza.