UEFA wszczęła postępowanie przeciwko Legii. Dariusz Mioduski: Nie czujemy się winni

- Od kilku dni przebywam za granicą i nie spotkałem się z żadnymi zarzutami. Od wielu osób usłyszałem za to o Powstaniu Warszawskim. O tym, że zaczęli czytać i się interesować, jak straszna historia spotkała nasz kraj. Dlatego, choć zgadzam się, że ta oprawa była mocna, nie doszukiwałbym się w niej żadnego fałszu ani kłamstwa - mówi Dariusz Mioduski, prezes Legii Warszawa.

W piątek wieczorem UEFA wszczęła postępowanie przeciwko Legii. Za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej poinformowała, że zbada dwie sprawy: nielegalny baner i niedrożne przejścia ewakuacyjne na klatce schodowej podczas środowego meczu z FK Astana w III rundzie eliminacyjnej Ligi Mistrzów.

- Nie spodziewaliśmy się, że federacja zareaguje w ten sposób. Jesteśmy zdziwieni. Tym bardziej że w zeszłym roku mocno pracowaliśmy, udało nam się złagodzić przepis UEFA dotyczący tzw. prowokacyjnych treści na stadionach - mówi Dariusz Mioduski, z którym skontaktowaliśmy się w sobotę przed południem.

„Nie ma fałszu ani kłamstwa”

Przypomnijmy, że w środę w trakcie oprawy z dachu stadionu opuszczony został gigantyczny transparent z wizerunkiem chłopca w polskim mundurze, któremu niemiecki żołnierz przystawia pistolet do skroni. Tłem prezentacji była tzw. kartoniada: biało-czerwona flaga oraz data „1944” i napis: „Podczas Powstania Warszawskiego Niemcy zabili 160 tys. ludzi, tysiące z nich były dziećmi”.

Kibicowską oprawę Legii dostrzegły media całego świata. "The Independent" napisał, że to "najbardziej poruszająca oprawa, jaką kiedykolwiek widzieliśmy". "Sports Illustrated" odnotował ją na stronie głównej serwisu. Pisały o niej także serwisy w Brazylii i Włoszech.

- Od kilku dni przebywam za granicą i nie spotkałem się z żadnymi zarzutami. Od wielu osób usłyszałem za to o Powstaniu Warszawskim. O tym, że zaczęli czytać i się interesować, jak straszna historia spotkała nasz kraj. Dlatego, choć zgadzam się, że ta oprawa była mocna, nie doszukiwałbym się w niej żadnego fałszu ani kłamstwa. Z tego, co wiem, to nawet inspiracją do jej powstania było prawdziwe zdjęcie - tłumaczy Mioduski.

I po chwili dodaje: - Zresztą to w ogóle był niesamowity mecz. I nie mam tu na myśli tylko oprawy, ale też doping, atmosferę. Wszystko było poruszające. Byłem na wielu meczach w życiu, ale takiego chyba jeszcze nie przeżyłem.

„Nie czujemy się winni”

Legia przed meczem wiedziała o tym, że kibice szykują oprawę z okazji 73. rocznicy wybuchu powstania. Wiedział o tym także delegat UEFA. Obie strony nie znały jednak jej treści. Treści nie znało także stowarzyszenie "Nigdy Więcej", zrzeszone w FARE (Football Against Racism in Europe), walczące z rasizmem i językiem nienawiści na stadionach.

Jego przedstawiciele przesłali jednak do redakcji SportoweFakty.wp.pl swoje stanowisko, w którym nie tylko nie poparli żadnych sankcji przeciwko Legii (co w przeszłości robili często), ale też wyrazili pełną solidarność z klubem, przekazując do UEFA opinię, w której oprawa nie została w żaden sposób negatywnie oceniona jako rzekomy incydent.

- Ze Stowarzyszeniem Kibiców Legii Warszawa mamy uzgodnione ogólne ramy współpracy. Nasi kibice doskonale wiedzą, że poruszanie niektórych tematów w trakcie opraw nie jest mile widziane przez UEFA, ściąga na nas kary. Nie sądzę jednak, by ktokolwiek przypuszczał, że ta oprawa wzbudzi takie zarzuty. Nie czujemy się winni. A niedrożne przejścia? Rozumiem, że mogło do tego dojść, ale to też jest trochę martwy przepis, trzeba go zmienić - tłumaczy Mioduski.

UEFA poinformowała, że tym co działo się na stadionie Legii zajmie się na posiedzeniu komisji kontroli, etyki i dyscypliny 17 sierpnia, czyli w dniu meczu Legii z Sheriffem Tyraspol w IV rundzie eliminacji do Ligi Europy.

- O wszczęciu postępowania dowiedzieliśmy się z mediów. Do klubu wciąż nie wpłynęło żadne oficjalne pismo z uzasadnieniem. Czekamy na nie. Mam nadzieję, że uda nam się wytłumaczyć i unikniemy płacenia kar. Nie czujemy się winni - kończy Mioduski.

El. Ligi Europy. Została tylko Legia. A gra na poważnie jeszcze się nie zaczęła