Legia wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo w lidze. W sobotę, w 2. kolejce ekstraklasy, nie zdołała na własnym stadionie pokonać Korony Kielce. Ale była blisko. Choć nie grała porywająco, to od 80. minuty prowadziła 1:0 po golu Michała Kucharczyka. Sześć minut później straciła jednak bramkę, a sama nie zdołała zdobyć kolejnej.
- Dla nas najważniejszy był gol na 1:0, udało się go strzelić w 80. minucie. Ale nie wygra się meczu, gdy tak doświadczona drużyna daje się łapać na kontrę. Ta akcja powinna być wcześniej przerwana faulem - zaczął pomeczową konferencję Magiera
I od razu dodał: - Nakręcaliśmy Koronę stałymi fragmentami gry. Nie można grać tak, jak my w ostatnich minutach. Boli to, że wychodzimy na prowadzenie pod koniec meczu i po chwili tracimy gola po kontrze. O to mamy do siebie pretensje. Ta kontra w ogóle nie powinna mieć miejsca.
- Wiem, że nie zawsze da radę zgrać bezbłędnie. Dziś popełniliśmy błędy, ale też nikt mi nie wmówi, że graliśmy słabo. Zabrakło nam trochę spokoju i dobrego dogrania do zdobycia bramki - uzupełnił Magiera.
Przed Legią teraz bardzo ważny tydzień. Tydzień, w którym czeka ją dwumecz z FK Astana. Jeśli mistrz Polski wyeliminuje Kazachów, awansuje do IV rundy el. Ligi Mistrzów i tym samym osiągnie cel minimum na ten sezon, czyli awans fazy grupowej Ligi Europy. Pierwszy mecz w środę na wyjeździe, początek o godz. 16.