- Wciąż czekam na napastnika - powtarzał w ostatnich tygodniach Jacek Magiera. I w końcu się doczekał. W środę Legia, na kilkadziesiąt minut przed meczem z IFK Mariehamn w Lidze Mistrzów, poinformowała, że podpisała trzyletni kontrakt z 26-letnim Armando Sadiku.
O tym, że albański napastnik jest blisko Legii wiadomo było od niedawna. A w zasadzie od rana, kiedy piłkarz wraz swoim menedżerem przyleciał do Warszawy. Ale już nie na negocjacje, tylko na testy medyczne, które przez kilka godzin przechodził w klinice Enel-Sport.
W ostatnich latach Sadiku był piłkarzem FC Zurych, skąd jednak dwukrotnie bywał wypożyczany. Ostatnio - wiosną - do występującego w pierwszej lidze FC Lugano, gdzie w 16 meczach zdobył dziewięć bramek, dokładając do tego cztery asysty.
Sadiku jest również etatowym reprezentantem Albanii. W kadrze zagrał dotychczas 32 mecze. W Legii będzie występował z numerem 99, który od czasu odejścia Aleksandara Prijovicia do PAOK Saloniki był wolny.