Liga Europy. Lech - FK Pelister. Nieobliczalna rotacja

W zdominowanej przez Vardar i Shkëndiję lidze macedońskiej, FK Pelister nie należał do wyróżniających się drużyn. Myśląc realnie o fazie grupowej rozgrywek pucharowych, Lech bez trudu powinien pokonać takiego rywala. Pierwszy mecz 2. rundy kwalifikacji Ligi Europy w czwartek o 20.45 w Poznaniu.

Uskrzydleni

Zespół zdobywcy Pucharu Macedonii upodobał sobie wykorzystanie skrzydeł do konstruowania ataków. W zeszłym sezonie ponad 75 procent akcji było stworzonych na flankach. Zwłaszcza prawa strona siała spustoszenie w szeregach rywali, ponad połowa goli została zdobyta po akcjach tam wykreowanych. Wynikało to przede wszystkim z problemów z atakowaniem, opartym na wymianach podań. Rzadko w grze Macedończyków zdarzały się akcje składające się z większej liczby celnych zagrań, stąd też nacisk był położony na flanki, gdzie łatwiej było o znalezienie miejsca. Jedne z nielicznych statystyk, w których Pelister znajdował się w czołówce własnej ligi, to piłki adresowane w pole karne i dośrodkowania. Częstym schematem było tworzenie przez skrzydłowego i bocznego obrońcę przewagi w okolicach linii bocznej, skąd akcja była, w miarę dostępnego miejsca, łamana do środka, albo kończona dośrodkowaniem.

Za linią piłki

Pelister miał przy tym jedną ze skuteczniejszych defensyw w lidze, zwłaszcza jeśli idzie o obronę przeciwko atakom pozycyjnym rywala. Przy każdej akcji do asekuracji defensywy pozostawał przynajmniej jeden defensywny pomocnik. W ostatnich meczach ubiegłego sezonu w tej roli występował doświadczony Markoski. Dodatkowo jeden z bocznych obrońców nie angażował się w ofensywę, również pomagając tworzyć przewagę za linią piłki w razie jej straty. Częściej był to skrajny lewy defensor, z uwagi na to, że zazwyczaj wsparciem dla ofensywy służył prawy, niezależnie od tego, czy operował na niej Popzlatanow czy Toszewski. W efekcie nawet na wypadek straty gracze Pelisteru dysponowali wystarczającą przewagą, by móc przynajmniej opóźnić atak rywala i dać szansę partnerom na powrót ze wsparciem.

Akcje indywidualne

Spory nacisk był przy tym kładziony na próby stworzenia przewagi indywidualnie w ofensywie. Brylowali w tym wspomniany Toszewski oraz Lucas i Fernando Silva. Każdy z tych zawodników wygrywał w rodzimej lidze w zeszłym sezonie powyżej 65 procent dryblingów. Nadal jednak rzadko powoduje to stworzenie przewagi w centralnych sektorach boiska. Często akcje indywidualne są przeprowadzane tylko po to, by zdobyć dogodną pozycję do wrzucenia piłki w pole karne, ewentualnie wyciągnięcia przeciwników ze skrzydła, by mimo wszystko zagrywać piłkę do boku.

Eklektyzm

O ile ogólny styl gry Pelisteru jest przewidywalny i łatwy do odszyfrowania, tak trudniej przewidzieć jego ustawienie, jak i skład personalny. Ostatnie mecze sezonu przynosiły tutaj wiele różnorodnych rozwiązań. Czwarta drużyna Macedonii prezentowała się w nich głównie w formacji 4-2-3-1, ale nie brakowało momentów gry w 4-1-4-1, jak i przechodzenia na dwójkę napastników. Także i personalia były bardzo zmienne, a spora rotacja obejmowała nawet linię defensywy. Owocowało to brakiem jakiejkolwiek stabilności i jednym punktem w trzech ostatnich spotkaniach, w których stracono też aż 9 goli. Jak widać taka duża rotacja czyni z Pelisteru zespół może i nieobliczalny, ale i przy tym niezbyt groźny.

Łukasz Piszczek w "Wilkowicz Sam na Sam": "Pomyśleliśmy: ktoś rzucił kamieniem w szybę. Ale autobus aż się uniósł i już wiedzieliśmy, że to był wybuch"

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.