Ekstraklasa. Legia pożarła Lecha. Lider w końcu jest w Warszawie

Szybki gol i absolutna dominacja w pierwszej połowie i jedna udana kontra w drugiej dały Legii zwycięstwo nad Lechem. Mistrz Polski wygrał 2:0 po bramkach Vadisa Odjidji-Ofoe i Michała Kucharczyka. Na trzy kolejki przed końcem sezonu został w końcu liderem ekstraklasy.

– Odkąd prowadzę Legię, gonimy liderów. Ale w końcu ich dopadniemy i na końcu będziemy się cieszyć z mistrzostwa – mówił Jacek Magier przez ostatnie kilka tygodni. I w końcu dopadł. Na trzy kolejki przed końcem ligi, to w końcu Legia rozdaje w niej karty. Po wygranej z Lechem ma nad nim, ale też nad Jagiellonią i Lechią, dwa punkty przewagi.

Legia mecz z Lechem zaczęła wybornie. W 7. minucie piłkę w kierunku Vadisa Odjidji-Ofoe podał Maciej Dąbrowski. Belg przebiegł z nią sam kilka metrów i w sytuacji sam na sam nie dał szans Matusowi Putnocky’emu.

Lech po tym golu wyglądał jak sparaliżowany. Nie tylko nie miał pomysłu, jak na niego odpowiedzieć, ale też nadal pozwalał Legii na wiele pod własnym polem karnym. Już kilka minut później mógł przegrywać 0:2, ale doskonałej okazji nie wykorzystał Guilherme (uderzył w boczną siatkę).

Lech nie istniał, a Nenad Bjelica stał przy linii z rękami w kieszeni, jakby nie dowierzał. Nie dowierzał w to, co widzi - w to, jak jego zespół oddał pole gry, jak nie potrafi zbudować choćby jednej dobrej akcji, oddać nawet jednego celnego strzału.

A Jacek Magiera nawet nie wstał. Praktycznie całą pierwszą połowę przesiedział na ławce, a kierowanie drużyną oddał swojemu asystentowi Aleksandarowi Vukoviciovi, który znany jest z ekspresyjnych reakcji.

I tak Vuković szalał przy linii, ale nie miał powodów do nerwów, bo Legia w pierwszej połowie grała bezbłędnie. A nawet nie tyle Legia grała bezbłędnie, ile Lech grał bezzębnie - przestraszony był przez całą pierwszą połowę. Drugą zaczął lepiej - od indywidualnej akcji Macieja Makuszewskiego, ale piłka po jego strzale dała Kolejorzowi tylko rzut rożny.

Po przerwie przewaga Legii nie była już tak wyraźna. Lech zaczął grać odważniej, ale w ofensywie pokazał za mało argumentów. A w 83. minucie ryzykowną grę przypłacił stratą kolejnej bramki, którą ładnym lobem - po szybkiej kontrze - zdobył Michał Kucharczyk.

W niedzielę Legia zagra na wyjeździe z Jagiellonią (godz. 18), a Lech u siebie z Lechią (15.30).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.