Michał Probierz dla Sport.pl: Ekstraklasa to jest LLL. Legia, Lech, Lechia. J jak Jagiellonia tu nie pasuje. Tak słyszę. Może nie ma co tego podważać?

- Ja się nie obrażam na rzeczywistość i nie płaczę. Chcę tylko przypomnieć, jak wiele Jagiellonia osiągnęła, mając mniej niż rywale. To są fakty, dlaczego mam nie mówić o faktach? - tłumaczy Michał Probierz, trener Jagiellonii Białystok, która zaczyna grupę mistrzowską jako lider z punktem przewagi nad Legią, dwoma nad Lechem i trzema nad Lechią.

Paweł Wilkowicz: Spodobało się panu w tym sezonie gratulowanie mistrzostwa. Wcześniej były gratulacje dla Lecha, tym razem pogratulował pan swojej drużynie zdobycia tytułu. Na siedem kolejek przed końcem. Tych siedem finałowych kolejek nazwał pan Pucharem Maja. "Zaczynamy ligę na "udo". Albo się udo, albo się nie udo".

- Bądźmy precyzyjni: Lechowi gratulowałem dubletu. Już nikt inny poza Lechem dubletu zdobyć nie może. Jeśli chodzi o Legię, też mogę jej gratulować, ma najmocniejszy skład. Lech, Legia i Lechia górują budżetami nad resztą ligi. Nawet Wisła czy Zagłębie Lubin mają większe możliwości budżetowe niż my. My po prostu jesteśmy dobrym zespołem. Inni mają indywidualności, my mamy zespół. I z tego jestem dumny. Wiem, że moje wypowiedzi są różnie odbierane. Że Probierz jakieś tam swoje sprawy próbuje załatwiać. Nie, nie próbuję. Chcę tylko przypominać, ile osiągnęliśmy, bo wiem, jakich piłkarzy sprowadzamy w porównaniu do rywali, ile nam zajmują podróże na mecze, itd. Ja nie płaczę. Ja stwierdzam fakt. Dlaczego miałbym nie mówić o faktach?

Te gratulacje dla Jagiellonii mogą być różnie odbierane. Jako podkreślenie, ile się udało zrobić, ale też sygnał: swoje zrobiliśmy.

- To był przecież żart. Powiedziałem: gratuluję mojej drużynie mistrzostwa Polski. Ale się zmitygowałem: o, przecież jeszcze liga jest. Bo w sezonie 2016/2017 najlepszą drużyną ligi po meczach i rewanżach ze wszystkimi była Jagiellonia Białystok. I tyle. Ale ponieważ nasza liga ma inny system, to byliśmy najlepsi, ale jeszcze musimy to raz udowodnić. Cała ta wypowiedź była jednak w konwencji żartu. Jeśli ktoś go nie zrozumiał, to niech sobie jeszcze raz odsłucha zapis konferencji. U nas to naprawdę najlepiej nie mówić nic. A ja tak nie chcę. Nie mam zamiaru dogodzić wszystkim. Jeśli się komuś nie podoba to co mówię, trudno. Jeszcze tego brakowało, żebym się miał komentarzami w Internecie przejmować.

Ale wie pan na pewno, że choćby po słowach, że "Legii się pomaga", odzew był duży?

- Zrobiło się wielkie halo. A chodzi o prostą rzecz: jeżeli piłkarz Legii mówi, jak Odjidja-Ofoe "fuck off, man" i popycha sędziego, a nie dostaje czerwonej kartki, to co trzeba zrobić żeby dostać czerwoną? Może inni też powinni przeklinać po angielsku. A ja to już w ogóle postanawiam być ja ci zakonnicy i złożę śluby milczenia do sędziów. Jednych ślubów już wprawdzie nie dotrzymałem i przegrałem whisky, ale to była tylko chwilowa przerwa. Teraz znów będę grzeczny. Już w ostatnim meczu z Piastem byłem.

Ale zrobiliście już swoje w tym sezonie, czy nie?

- Taki jest odbiór moich gratulacji? No to nic nie poradzę. Gdy gratulowałem Lechowi, to wytykano mi, że zajmując się sytuacją innych drużyn odbieram zapał swojej. A to ciekawe, bo my z ostatnich sześciu meczów wygraliśmy cztery a dwa zremisowaliśmy. Naprawdę, to tak nie działa na mój zespół. Jagiellonia umie robić swoje. Chcemy wygrać każdy mecz, zawsze gramy o trzy punkty, wiemy ile nas to kosztuje, ale inaczej nie umiemy. Płacimy za to urazami, teraz straciliśmy Marka Wasiluka, czyli chłopaka, który trzyma szatnię, robi bardzo dobrą atmosferę. Mam tylko nadzieję, że to nie będzie bardzo poważny uraz.

Nawet gdyby był tylko poważny, a nie bardzo poważny, to finałowe siedem kolejek jest rozgrywanych tak szybko, że można piłkarza stracić na wszystkie te mecze.

- I tak, z tego co słyszę, ma być z Wasilukiem.

Sezon zasadniczy kończyliście bez m.in. Konstantina Vassiljeva, Piotra Tomasika, Przemysława Frankowskiego. Oni szybko wrócą do gry?

- Mam nadzieję, że już wracają.

Mówiło się, że Jagiellonia bez Vassiljeva nie utrzyma tempa. Zawziął się pan, żeby pokazać, że utrzyma?

- Piłkarze sobie nie radzili, gdy Vassiljev schodził podczas meczów. Jest wybitnym piłkarzem na nasze warunki, koledzy z drużyny wpadali w niepokój, gdy go musiałem zmieniać, bali się że nie dadzą rady. Ale jeśli go brakowało w pierwszym składzie, od początku, to potrafiliśmy ich tak przygotować, żeby potrafili wziąć na siebie odpowiedzialność i go zastąpić.

Potrafią, bo i Jagiellonia ma indywidualności. Jak się ściąga do Białegostoku takiego piłkarza jak Cilian Sheridan? Latem jego gol wyeliminował was z Ligi Europejskiej, teraz jego gole zapewniały punkty na finiszu sezonu zasadniczego.

- Rozpracowywaliśmy Omonię Nikozja przed meczami z nią w LE więc wiedzieliśmy co to za zawodnik. Grał w Lidze Mistrzów, jest doświadczony, wiele umie. Gdy odpadliśmy z Omonią, to słyszałem że z ogórkami. A z tamtej drużyny przyszli do nas Ivan Runje i Cilian Sheridan i się wyróżniają w lidze. To może to nie były takie ogórki? Potem Omonia wpadła w duże problemy finansowe i dzięki temu mamy ich dwóch u nas.

Jaki cel wyznaczyli drużynie szefowie Jagiellonii?

- Naprawdę, każdy chciałby ode mnie usłyszeć, że walczymy o mistrzostwo Polski. A najlepiej, żebyśmy byli faworytem. Nie, faworytami są drużyny, które mają dobre budżety i kadry. A my jesteśmy Kopciuszkiem. Zresztą słyszę w mediach analizy i z nich wynika, że Legia czy Lech są od nas mocniejsi. I oni są faworytami i będą nas spychać z piedestału. Wprawdzie im to trochę czasu zajmuje na razie, spychanie nas. Ale są faworytami. My bylibyśmy może faworytem, gdyby punktów nie dzielili. Gdyby Leicester podzielili punkty to pewnie by mistrzem nie zostali. Ale żeby znowu nie było: ja nie obrażam się na rzeczywistość, wiem do jakich rozgrywek przystępowałem, zasady były jasne dla wszystkich od początku, przyjmuję to. Chciałbym natomiast, żeby ten system się wkrótce zmienił. Dziś mamy naprawdę Puchar Maja. To kolejki majowe zdecydują, kto jest mistrzem, a nie cały sezon.

Mistrzostwa pan jeszcze nie zdobył.

- No znam, znam te opinie: tak długo już ten Probierz pracuje a sukcesów nie ma. Nie ma, nie zdobył mistrzostwa z Polonią Bytom, Widzewem, przebudowywaną Lechią, to fakt. Ale dla mnie jest ważne, czy odcisnąłem piętno, wprowadziłem nowych zawodników. Czy daje mi to przyjemność.

Kończycie sezon meczem z Lechem u siebie. To może jednak dwie drużyny, którym pan gratulował ,rozstrzygną to między sobą?

- Eee tam, przecież słyszę cały czas, że ekstraklasa to trzy razy L, Legia, Lech, Lechia, i J jak Jagiellonia tam nie pasuje. To może nie będę tego podważać.

Przegląd piłkarskiego weekendu. Wybudzony Necid, Grosicki coraz groźniejszym "Tygrysem" i kosmiczne El Clasico

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.