Lech Poznań zmienia trenera. Chorwat za Jana Urbana

Poznański klub zwolnił Jana Urbana, choć drużyna nie przegrała czterech ostatnich meczów. Nowy trener - Chorwat Nenad Bjelica - zostanie przedstawiony we wtorek.

Odkąd w 2006 r. władzę w Lechu przejął holding Amica, żaden szkoleniowiec nie pracował krócej. Ale czas pracy kolejnych zatrudnionych się skraca. Franciszek Smuda przepracował trzy lata, Mariusz Rumak - dwa, José Bakero - niespełna dwa. Maciej Skorża, który przejął zespół w 2014 r., pracował jedynie 13 miesięcy. Jego następca - Jan Urban - już tylko osiem.

Lech uchodził kiedyś za awangardę w polskiej piłce - trenerów trzymał latami, w wypadku niepowodzeń bronił zażarcie, wyrzucał tylko wtedy, gdy naprawdę musiał. Problem polega na tym, że coraz częściej musi.

Po zdobyciu mistrzostwa kraju w 2015 r. skompromitował się, gdy w kolejnym sezonie długo leżał na ostatnim miejscu w tabeli. Trener Skorża został zwolniony, jego następca wydobywał poznaniaków z głębokiego kryzysu. Wydobył, choć do europejskich pucharów drużyna się nie zakwalifikowała - w ostatniej dekadzie dopiero po raz trzeci. Klub jednak obiecał kibicom, że tak wstydliwa sytuacja już się nie powtórzy. Że nikt już nie będzie oglądał Kolejorza w ogonie tabeli.

Ale Lech znów zawalił początek sezonu. Od dna w tabeli uratował go w ostatnich tygodniach jedynie krach Wisły Kraków.

To niewybaczalna recydywa, która wywołała totalną krytykę i wściekłość kibiców. Frekwencja spadła do 10-11 tysięcy, co na polskie warunki nie wygląda źle, ale w Poznaniu oznacza zainteresowanie na żenującym poziomie. Wielu kibiców deklarowało, że ich noga na stadionie nie postanie, dopóki nie zmieni się... nie, bynajmniej nie trener. Dopóki nie zmieni się właściciel - na takiego, który będzie potrafił zbudować drużynę wysokiej jakości.

Zmieniony został jednak trener. Teraz, gdy kibice wciąż nadaremnie oczekiwali transferu napastnika do nieporadnej w ofensywie drużyny. To Urban zapłacił za recydywę Kolejorza, choć sam recydywistą nie był. Za kryzys z zeszłego roku nie odpowiadał, co więcej, sam go zażegnał.

Prezes Karol Klimczak już kilkanaście dni temu mówił, że klub dał Urbanowi czas i możliwości, by stworzył dobry zespół. I że teraz go rozliczy. Szkoleniowiec tłumaczył się kontuzjami kluczowych graczy. - Dopóki miałem kompletną drużynę, radziliśmy sobie bardzo dobrze. Tak było jesienią zeszłego roku, gdy Lech wychodził z kryzysu, a w pucharach pokonał Fiorentinę nawet na wyjeździe - przypomina. - Wiosną jednak zespół był przetrzebiony, teraz również. Proszę zwrócić uwagę, że gdy tylko wrócił kontuzjowany Szymon Pawłowski, przestaliśmy przegrywać.

Urban stracił pracę akurat teraz, choć po fatalnym początku ligi (trzy porażki w czterech kolejkach) właśnie zaczął zdobywać punkty. Z następnych czterech meczów trzy wygrał (w tym jeden w Pucharze Polski) i raz zremisował. Za każdym razem jednak grę oglądało się trudno. Zespołowi Urbana zarzucano brak stylu, pomysłu, defensywną taktykę opartą na dwóch nieco topornych graczach, jakimi są Łukasz Trałka i Abdul Aziz Tetteh.

Lechowi brakowało skutecznych strzelców. Klub wychodził z założenia, że napastnicy Marcin Robak, Dawid Kownacki i Duńczyk Nicki Bille wystarczają mu, o ile są zdrowi. Wcześniejsze zaawansowane rozmowy na temat sprowadzenia Mariusza Stępińskiego z Ruchu Chorzów (przechodzi do Nantes), Martina Nešpora z Piasta Gliwice (dzisiaj Zagłębie Lubin) czy króla strzelców ligi rumuńskiej Ioana Hory z Pandurii Targu Jiu (trafił do tureckiego Konyaspor) spełzły na niczym.

Decyzja o zwolnieniu została przekazana Urbanowi w poniedziałek, ale podjęta - znacznie wcześniej. Lech zwlekał do przerwy na potrzeby reprezentacji, ponieważ liga wznowi rozgrywki dopiero 9 września. Nowy trener będzie miał czas na wstępną pracę.

Jego nazwisko zostanie podane we wtorek o godz. 13. Lech nie prowadził rozmów z polskimi kandydatami na trenera, lecz m.in. z Radoslavem Látalem, który już na początku lata zrezygnował z pracy w Piaście Gliwice, oraz Adriánem Gulą ze Słowacji, który miał objąć Legię Warszawa po Stanisławie Czerczesowie. Sztab trenerski stworzą jednak Chorwat Nenad Bjelica, który wprowadził Austrię Wiedeń do Ligi Mistrzów, i Austriak Rene Poms.

Zobacz wideo

Milik strzela Milanowi dwa gole, a kibice szaleją! [MEMY]

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.