Legia - Piast. Komu mistrzostwo Polski?

W niedzielę o godz. 18 mecz sezonu. Legia i Piast zagrają o mistrzostwo. W 1997 roku Piast grał w B-klasie, Legia dopiero co grała w Lidze Mistrzów.

Różnica w budżetach i płacach - pięciokrotna na korzyść Legii. W doświadczeniu piłkarzy? W Warszawie jest przynajmniej pięciu graczy, którzy mogą pojechać na Euro 2016, w Gliwicach jeden. W oczekiwaniach - przepaść. Wprawdzie plotkuje się, że działacze z Gliwic na jednej z imprez puścili sobie hymn Ligi Mistrzów, ale obrócili to w żart. Przed sezonem typowany do gry o utrzymanie Piast oddał kilkunastu zawodników, zastąpił ich nowymi. Przegrywał sparing za sparingiem, ale na początku rozgrywek utworzył drużynę tak silną, że nie była w stanie postawić się jej Legia. W sierpniu przegrała 1:2 w Gliwicach, w grudniu w Warszawie zremisowała 1:1, ale Piast dominował.

Legia miała dużo czasu, aby przyzwyczaić się do myśli, że w tym sezonie (co będzie z Piastem w następnym - tego nie wie nikt) rywalizuje z Kopciuszkiem, ale warszawskim kibicom trudno pogodzić się z tym, że ich drużyna doprowadziła do sytuacji, w której jeden niedzielny mecz rozstrzygnie o tytule.

Piast był sensacją jesieni. Po 17 kolejkach drużyna Radoslava Latala osiągnęła przewagę 10 pkt nad Legią, ale wkrótce zaczęła słabnąć i warszawski zespół przegonił gliwiczan. Legia pruła jak bolid Formuły 1, a Piast od początku grudnia do początku kwietnia jechał jak maluch. Głównie remisował, wygrał ledwie 3 z 11 spotkań. Aż Legia w 24. kolejce wyprzedziła go, zrzucając drużynę Latala z pozycji lidera po raz pierwszy od piątej kolejki.

Niespodziewanie na szczycie tabeli Legia zaczęła tracić dynamikę. W ostatnich pięciu meczach legioniści zdobyli ledwie 8 pkt z możliwych 15. A Piast przyspiesza i jeśli ograłby Legię w niedzielę, najbogatszy klub w Polsce w swoje stulecie straciłby kontrolę nad własnym losem. Oddał go w ręce skromnego klubu z Gliwic.

Dziś obie drużyny mają tyle samo punktów - po 37. Kto wygra, będzie o krok od tytułu. Potem czekają je już tylko dwa mecze.

- Legia ma większą presję. Oni muszą - my możemy - asekuruje się Jakub Szmatuła, bramkarz Piasta. - Nie traktujemy tego meczu jak spotkania o mistrzostwo Polski, natomiast jedziemy do Warszawy w bojowych nastrojach, walczyć o najlepszy wynik.

Napastnik Piasta Martin Nespor dodaje: - Mecz w Warszawie będzie uhonorowaniem sezonu, w którym wykonaliśmy kawał dobrej roboty.

- Jaka ta liga byłaby dziś nudna, gdyby nie Piast... Legia byłaby już mistrzem Polski i pozostałoby się emocjonować walką o utrzymanie - mówi Jarosław Kaszowski, były piłkarz z Gliwic. Z Piastem przebył drogę od B-klasy w 1997 r. do historycznego awansu do ekstraklasy dziewięć lat później. - Porównywać tamte czasy do obecnych to tak jakby zestawić jednogwiazdkowy hotel z czterogwiazdkowym. Dziś Piast to już solidny klub ekstraklasy. Marzy mi się, by stał się jednym z tych, które nie muszą się obawiać o utrzymanie, tylko są pewniakiem do czołowej ósemki. Może już niedługo będziemy hotelem z pięcioma gwiazdkami...

Faworyt jest wciąż jeden - Legia. - W niedzielę wychodzimy na boisko, by zrobić to, co do nas należy, czyli wygrać. Nie ma innej opcji - mówi kapitan gospodarzy Michał Pazdan. Jeśli Legia zagra tak, jak grała u siebie do tej pory, rzuci się rywalowi do gardeł od pierwszych minut. Zwykle wtedy strzela sporo goli, podczas gdy gliwiczanie w spotkania wchodzą niepewnie. Najmniej ze swoich bramek zdobyli w pierwszym kwadransie, za to sporo w tym czasie stracili.

Piast pewnie rozkręci się w drugim kwadransie - gdy zwykle najwięcej strzela. W tym okresie z kolei słabnie ofensywa Legii, ale przy tym uszczelnia się jej obrona. Drużyna Stanisława Czerczesowa potrzebuje wtedy chwili odpoczynku po początkowym szturmie. A zaraz znów próbuje zadać cios, tuż przed zejściem na przerwę jej efektywność rośnie. - Kluczowe będzie pierwsze dwadzieścia minut, w czasie których nie możemy pozwolić gospodarzom na zbyt dużo - mówi trener Piasta Radoslav Latal. - Mam nadzieję, że moi piłkarze wyjdą na boisko niezestresowani - to będzie najważniejsze.

Legia wedle danych InStat aż 93 proc. goli traci po strzałach z własnego pola karnego, z 6.-7. metra. A przecież w Piaście lewy obrońca Patrik Mraz bombarduje dośrodkowaniami ten obszar pola karnego. Słowak ma aż 13 asyst i najwięcej w zespole podań tworzących okazje bramkowe. - Ten jego timing i wyczucie momentu są niesamowite. Ten facet to prawdziwy talent - zachwala Nespor.

Legia, drużyna hardych facetów, w której prym wiodą ogoleni na łyso obrońcy - Pazdan i Adam Hlousek - paradoksalnie mięknie, gdy rywal odpowiada podobną agresją. Kto w meczu z Legią wykona przynajmniej 50 prób odbioru, znacznie zwiększa swoje szanse na triumf. 10 razy zdarzył się taki mecz Legii przez ostatnie półtora roku, drużyna z Warszawy była w stanie wygrać tylko dwa. W Lubinie w poprzedniej kolejce Zagłębie aż 61 razy zaatakowało Legię i wygrało 2:0. Piast w dobrej formie gra bardzo intensywnie.

Trener Latal zapewnia, że to będzie "otwarte spotkanie". Pomocnik Piasta Saša Živec stwierdza: - Jesteśmy drużyną, która lubi wymieniać wiele podań. Ja czuję się wtedy najlepiej i mam ogromną radość z gry.

Zobacz wideo