Zaczynają się ostateczne rozgrywki. Jak rośnie ekstraklasa

Piątkowy mecz Legii z Lechem obejrzy 30 tys. ludzi. W tym sezonie ekstraklasa ma najwyższą frekwencję po 1989 r. Początek o 20:30. Relacja na żywo na Sport.pl

W 30 kolejkach 17 meczów wyprzedało się do ostatniego miejsca, ale to i tak znacznie więcej niż w poprzednim sezonie (dziesięć). Obecnie średnia wynosi ponad 9 tys., dwa razy więcej niż w latach 90. minionego wieku. - To wynik o 12 proc. lepszy niż w poprzednim sezonie - mówi "Wyborczej" Dariusz Marzec, prezes Ekstraklasy SA.

Piątkowe spotkanie Legii z Lechem obejrzy drugi z rzędu komplet na stadionie w Warszawie. W sezonie zasadniczym na mecze Legii przychodziło średnio 19,4 tys. widzów, czyli 4 tys. kibiców więcej niż przed rokiem. Z kolei w Lechu całą jesień walczono z kryzysem drużyny, ale frekwencja (poniżej 18 tys.) spadła o ułamek procentu.

- Pojawiają się głosy sceptyków, ale trend jest ewidentnie wzrostowy. Rekordami i wynikami, które zmieniają trendy, pokazujemy wszystkim, że dzieje się coś pozytywnego. Najlepszymi ambasadorami ligi są osoby, które już chodzą na stadion. Jeśli stworzy się im jak najlepsze warunki do oglądania meczów, to ściągną kolejnych - mówi Marzec.

To także efekt działań Ekstraklasy. Niemal dwuletnie prace nad zmianami w ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych się opłaciły. Od listopada fanom do wejścia na stadion wystarczy podanie podstawowych danych, bez obowiązku wyrabiania kart kibica. Ligowa spółka stara się również zachęcić kluby do tworzenia akademii i przedszkoli piłkarskich, które wychowywałyby im kolejne pokolenia fanów. Przekonuje kluby, że lepiej na wolne miejsce wpuścić za darmo dziecko, niż zostawić puste krzesełko. Efektem są stopniowo wypełniane sektory rodzinne.

Marzec: - Wiele klubów żyło w przeświadczeniu, że przyciągnięcie kibiców zależy wyłącznie od wyników. Tymczasem jest mnóstwo przykładów w Europie, gdzie przywiązanie lokalne do klubu jest znacznie ważniejsze. W Polsce przez lata skupiano się na budowie pierwszego zespołu i w niego inwestowano pieniądze, a w strukturach biznesowych nie dostrzegano potencjału. Dobrze działający dział sprzedaży czy marketingu może zarobić pieniądze na nowych zawodników. Dziś kluby coraz częściej rozumieją tę zależność.

Także dzięki organizowanym przez Ekstraklasę warsztatom dla pracowników klubów, na które przyjeżdżają eksperci z zagranicy. Zimą w Krakowie prezentację prowadził Andreas Nagel, dyrektor szkolenia w Bundeslidze, przedstawiciel Borussii Dortmund. W marcu w Poznaniu doświadczeniami dzielił się Mark Bradley z "The Fan Experience Company".

Nagel na przykładach niemieckich opowiadał, jak tworzyć silną markę, a Bradley na wielkich koncernach - jak budować przywiązanie kibiców. Anglik porównał stadion do sieci kawiarni, w której klienta na wejściu z uśmiechem witają barmani, a kawę dostaje w kubku podpisanym swoim imieniem. Kluby biorą przykład. Na Legii od miesiąca wystarczy wysłać e-mail, by kibic, który przyszedł po raz pierwszy, w trakcie spotkania został powitany na telebimie. Dodatkowo Ekstraklasa stara się uświadomić ligowcom, że największy potencjał leży w powiększeniu przychodów z dnia meczowego.

- Chcielibyśmy, aby dla większości kibiców ten dzień był swojego rodzaju świętem, a samo spotkanie jego zwieńczeniem. Mecz to przede wszystkim widowisko sportowe, wynik jest najważniejszy, ale istotna jest także otoczka, komunikacja z kibicami i reagowanie na ich potrzeby. Kluby chcą się tego uczyć, dowiadywać czegoś nowego - zaznacza Marzec.

Efekty są zauważalne nie tylko po frekwencji całej ligi. Dziewięciu klubom o kilka, kilkanaście (w przypadku Legii: kilkadziesiąt) procent wzrosła średnia liczba fanów. Wisła Kraków oraz Górnik Łęczna utrzymały na tym samym poziomie, choć po słabej rundzie zasadniczej zagrają w grupie spadkowej. Najwięcej problemów z zapełnieniem ponad 40 tys. miejsc na obiektach mają w Gdańsku i we Wrocławiu, choć sytuacja się poprawia. Lechia w ostatniej kolejce z Ruchem pobiła najlepszy wynik sezonu z meczu z Legią (ponad 19 tys.), na spotkanie Śląska z Cracovią przyszło więcej kibiców (9 tys.) niż rok temu.

- Cały czas pracujemy z klubami nad tym, aby nie były to jednorazowe przypadki, lecz fundament. Jest to możliwe, ponieważ na frekwencji zależy wszystkim klubom. Zwiększona frekwencja ma wymierne przełożenie na ich budżety, poprawia płynność finansową. Dodatkowo sponsorzy chcą inwestować w widowiska, które przyciągają komplet kibiców - kończy Marzec.

Legia mistrzem? Na to wskazuje matematyka... Co z Górnikiem?

Zobacz wideo
Czy Legia zostanie mistrzem Polski?
Więcej o:
Copyright © Agora SA