Patrząc przez pryzmat ostatnich wyników, zwycięstwo Śląska nad Cracovią zaskakujące nie jest. Dla wrocławian to czwarty mecz bez porażki i druga wygrana z rzędu, a Cracovia wygrać nie potrafi już od sześciu spotkań. Bardziej od samej porażki krakowian bolą jednak jej konsekwencje. Byli pewni miejsca w pierwszej ósemce już od kilku tygodni, więc inne rzeczy stają się priorytetami, np. zapewnienie sobie czterech meczów u siebie w rundzie finałowej. Atut niezaprzeczalny. Ale nawet to w tych fatalnych ostatnio dla Cracovii tygodniach wypadło podopiecznym Jacka Zielińskiego z rąk. Na koniec sezonu zasadniczego zajęli bowiem piąte miejsce, a przewagę meczów w domu zdobywa się zajmując co najmniej czwartą lokatę.
- Skomplikowaliśmy sobie sytuację niemożliwie. Przegraliśmy mecz, którego nie powinniśmy przegrać. Zrobiliśmy to na własne życzenie. Pokazaliśmy dwie twarze Cracovii, jak Dr Jekyll i Mr Hyde. Inaczej graliśmy w pierwszej, inaczej w drugiej połowie - denerwował się po meczu trener.
Dwie twarze Cracovia pokazywała w tej rundzie niemal w każdym spotkaniu. Grała pięknie, zdarzało się jej spychać rywala do defensywy, by na koniec ostatecznie przegrywać. - Nie wiedziałem, że Tottenham jest aż taką Cracovią - powiedział kiedyś Jerzy Pilch, gdy dowiedział się, że północnolondyński klub ma jedną cechę charakterystyczną: zachwyca stylem, ale jest kruchy psychicznie. Dlatego nie wygrywa na tyle często, by walczyć o trofea. Zupełnie tak samo, jak przez lata robił to krakowski zespół. Z tą różnicą, że zamiast o trofea, walczył nierzadko o utrzymanie.
I tak, jak londyńczycy w tym sezonie z tą łatką zrywają, tak samo miała to zrobić Cracovia. Po rundzie jesiennej była trzecia. Traciła do Piasta Gliwice dziewięć punktów, więc miała całkiem niezłą pozycję do gonitwy za liderem. Z klubu odszedł co prawda najlepszy strzelec Deniss Rakels, ale czasu było na tyle dużo, że swobodnie można było uzupełnić tę lukę w składzie.
Zwiastunem tego, że wiosna dla krakowskiego zespołu może nie być udana był obóz przygotowawczy w Hiszpanii. Miała Cracovia grać z Levante czy Lokomotiwem Moskwa, a musiała się mierzyć z Hiszpanami z niższych lig. Jeden ze sparingów zakończył się bójką. - Organizatorzy kombinowali od początku. Zmieniali dni sparingów, naszych rywali. Nierozegranych meczów nie da się nadrobić. Trenowaliśmy więcej, a jak to będzie wyglądało to sam jestem ciekaw - mówił po powrocie z obozu Zieliński.
I choć pierwszy mecz - z Górnikiem Zabrze (3:0) - mógł pokazywać, że Cracovia radzi sobie i bez Rakelsa, i bez odpowiednich sparingów, to cała wiosna była zupełnie inna. Krakowianie wygrali ledwie dwa mecze i do lidera - tym razem już Legii Warszawa - stracili dodatkowe sześć punktów. Trener stracił też jednego z kluczowych zawodników - Damiana Dąbrowskiego, w połowie rozgrywającego, w połowie defensywnego pomocnika. 24-latek w tym sezonie już nie zagra.
Optymizm z grudnia zmienił się w ponure nastroje. - Musimy podnieść się psychicznie - mówił w sobotę Zieliński. Teraz wydaje się, że Cracovia wypuściła z rąk niebywałą szansę, a szanse na naprawienie sytuacji wydają się niewielkie.
To najtrudniejszy moment Cracovii za kadencji Zielińskiego, ale i znak czasów. Jeszcze niedawno kryzys przy Kałuży oznaczał rozpaczliwą walkę o utrzymanie. Teraz - darcie szat z powodu braku czwartego meczu u siebie. Odkąd trenerem krakowskiego zespołu jest Zieliński, przy Kałuży panuje spokój. W cień usunął się prezes Janusz Filipiak, który wcześniej nierzadko dawał się ponieśc emocjom. Sami piłkarze poczuli większą pewność, co było gwarancją stabilnej formy. Nawet jeśli przegrali, wiedzieli, że wciąż stać ich na wiele.
Gdy w poniedziałek opadnie przy Kałuży kurz po porażce z walczącym o utrzymanie Śląskiem, przyjdzie czas na zerknięcie w realia, które dla Cracovii wciąż są optymistyczne. Ale do tego trzeba być może tylko jednego - spokoju.
Piękniejsza strona ekstraklasy! Poznajcie dziewczynę napastnika Ruchu Chorzów!