Podczas spotkania z Podbeskidziem (przegranego 0-3) kilka razy kibice w ostrych słowach zwracali uwagę piłkarzom, że mają "walczyć i się starać...". Gdy zawodnicy schodzili na przerwę do szatni żegnały ich gwizdy. Gwizdy były też po meczu, ale nie tylko. Pod trybuną, którą zajmują najbardziej zagorzali kibice doszło do wymiany zdań, a Probierz reagował bardzo emocjonalnie.
Nic szczególnego, to jest piłka i emocje są wkalkulowane w tą grę. Kibice od zawsze byli z nami na dobre i na złe, rozumiem, że nie podobało im się to co zobaczyli w meczu z Podbeskidziem. Nadmiar emocji z jednej i z drugiej strony spowodował taką sytuację.
Nie mogę zarzucać zawodnikom, że im się nie chciało. Mecz z Podbeskidziem był spotkaniem kosmicznym, nie przeżyłem czegoś takiego ani jako zawodnik, ani jako trener. Goście prowadzili do przerwy 2:0, a przecież nie oddali celnego strzału. My walczyliśmy, oddaliśmy dwadzieścia trzy strzały, nie przegraliśmy przez brak zaangażowania.
Jeszcze raz powtórzę: to są emocje. Kibicom zależy na Jagiellonii i mają prawo wygłaszać swoje zdanie. Takie są relacje na linii trener-fani, wszyscy dążymy do jednego celu i czasami pojawiają się tarcia. Ale to sport, nie zawsze będziemy wygrywać. Od zawsze mówię, że trener prawą ręką podpisuje kontrakt, a w lewej trzyma walizkę.
A dziewiąte miejsce ile ma?
No właśnie, taki jest regulamin, że traci się połowę dorobku na który się pracowało. Nie mieliśmy przed sezonem żadnego planu minimum. Albo inaczej, naszym planem było utrzymanie, ósemka byłaby super sprawą. Niestety, ciężko grać bez czterech-pięciu kluczowych zawodników, którzy odeszli. W porównaniu z poprzednim sezonem nie ma siedmiu zawodników z podstawowego składu.
Tak, rozmawialiśmy. Trzeba ochłonąć i walczyć o utrzymanie, taka jest prawda. To piłka, przechodziliśmy etap sukcesów, teraz trzeba przełknąć porażkę. Reforma doprowadziła do takiej sytuacji, że będziemy do końca bili się o ligę, trudno.
Nie, robię to co do mnie należy i nie poddaje się.