Tom Hateley, pomocnik Śląska: - Rozmawialiśmy jeszcze w tym tygodniu, że naprawdę dobrze wykorzystujemy przerwę na mecze reprezentacji. Pracowaliśmy przede wszystkim nad taktyką. Najłatwiej byłoby powiedzieć, że teraz trudno nas pokonać. Mamy być silni i dobrze współpracować w obronie. Ale to nie ma być brzydki futbol, po prostu musimy troszeczkę więcej grać długimi podaniami. Efektywnie. Podawać do przodu, wiedzieć, kiedy założyć pressing, stwarzać sobie sytuacje. Mogliśmy z Lechem wcześniej zakończyć mecz i strzelić kolejne gole, ale i tak jestem szczęśliwy z trzech punktów.
- Dało nam to zdecydowanie więcej czasu na wspólną pracę. Przyszedł nowy trener, który chce nas nauczyć innych sposobów gry dlatego potrzebujemy tego, by móc dłużej popracować. Dużo czasu poświęcaliśmy na taktykę, na ustawienie w defensywie. I widać było w piątek, że dobrze wykorzystaliśmy ten czas. Mnie osobiście o wiele łatwiej się grało niż w poprzednich meczach. Dobrze dziś współpracowaliśmy, mieliśmy z tym wcześniej problemy, a wiem, że mamy lepszy skład niż pokazuje to tabela. Ale to tylko mały krok, następne musimy wykonać w nadchodzących siedmiu tygodniach.
- I nad atakiem, i obroną, ale przede wszystkim interesowały nas szybkie przejścia między atakiem a obroną. To dla nas bardzo ważne, a z tego co wiem, to nas za to krytykowano w ostatnim czasie. Nie stwarzaliśmy też wcześniej sytuacji, a teraz było ich dużo. Byliśmy silni.
- Przede wszystkim trudny do pokonania. Musimy grać blisko siebie w obronie, utrudniać życie przeciwnikowi. Agresywni bez piłki, ale spokojni z nią. Trzeba być pewnym, że pierwsze podanie po odbiorze będzie dobre. Łatwo powiedzieć, że mamy grać do przodu, do napastnika, ale gdy on jest kryty, to trzeba myśleć inaczej. Potrzebowaliśmy innych bodźców, byliśmy w trudnym położeniu. Udało nam się to przezwyciężyć.
- Biorąc pod uwagę stawkę i fazę sezonu - na pewno. W dodatku wiedzieliśmy, że przyjeżdżamy na bardzo trudny teren. Może nie był to najpiękniejszy mecz, ale z uwagi na wszystko dookoła, to nie ma co myśleć o pięknej tiki-tace.
- Tak, ale wtedy musieliśmy zwolnić grę. Mamy sporo doświadczenia i wiedzieliśmy, jak to zrobić.
- Tak. Trener musiał mu powiedzieć, żeby coś dał więcej od siebie. Jest bardzo utalentowany, jeśli chodzi o grę do przodu. Dużo widzi, potrafi dostrzec świetne możliwości do podania, widzimy to na każdym treningu. Ale musiał popracować nad defensywą. Więcej walczył, wspierał mnie i Tomka Hołotę w obronie. Bardzo się cieszę z jego występu i z tego, że zdobył bramkę.
- Nie znam go za długo, ale wygląda na bardzo miłego człowieka. Robi świetne treningi, przyjemnie się na nie chodzi. W dodatku, co ważne, ma czas dla piłkarzy, jest do niego łatwy dostęp. To ktoś, z kim każdy zawodnik chciałby pracować.