Sprawa Radosława Cierzniaka. Kto rozumie Wisłę Kraków?

Decyzja Wisły o ukaraniu Radosława Cierzniaka przeniesieniem do rezerw za podpisanie kontraktu z Legią, zaskoczyła zawodnika, jego agenta, kolegów z drużyny, warszawski klub i całe środowisko piłkarskie. Wisła traci pieniądze i zniechęca do siebie innych piłkarzy. Także tych, którzy w niej grają.

Cierzniaka, który zgodnie z prawem podpisał kontrakt z Legią na sześć miesięcy przed zakończeniem obecnej umowy z Wisłą, krakowski klub zesłał do rezerw i choć oficjalnie nie poinformował o przyczynach tej decyzji, to wiadomo, że to kara za dogadanie się z Legią. Prezes Bogusław Leśnodorski zapowiedział, że dwóch wiślaków (Legia podpisała też kontrakt z 18-letnim Konradem Handzlikiem) na Łazienkowskiej przywita dopiero latem. Oznacza to, że Cierzniak najbliższe pół roku spędzi w Krakowie, w rezerwach Wisły.

Legia starała wykupić Cierzniaka już teraz. Zresztą tak samo Handzlika. Za obu piłkarzy oferowała Wiśle ok. 500 tys. złotych, ale krakowski klub nie zamierza ich sprzedawać. I to w całej sprawie budzi największe zdziwienie, bo Wisła o tym, może stracić bramkarza, wiedziała już w grudniu. - Wtedy daliśmy ostateczną informację: nie będzie nowej umowy. Zdzisław Kapka powiedział: w porządku, rozumiem to, najlepiej gdybyście znaleźli klub, który by Radka wykupił w styczniu za 200 tys. złotych - mówił Tomasz Magdziarz, menedżer Cierzniaka, w wywiadzie, który w środę ukazał się na portalu Weszlo.com.

Wisła wszystko wiedziała

Poprosiliśmy agenta o bardziej szczegółowy komentarz. - Negocjacje kontraktowe z Wisłą zaczęliśmy w październiku. Byłem dwa razy w Krakowie i za drugim razem powiedziałem byłemu prezesowi Robertowi Gaszyńskiemu i dyrektorowi Kapce, że już się nie dogadamy i poradziłem Wiśle szukanie nowego bramkarza. Przedstawiliśmy krakowianom nasz plan i w styczniu rozpoczęliśmy rozmowy z innymi klubami. Legia przedstawiła najlepsze warunki. Radek prosił mnie nawet, żebym poinformował Wisłę o wszystkim, żeby wszystko wiedzieli, żeby nie było problemu - mówi Magdziarz.

Kapka, o którym wspomina Magdziarz, to dyrektor sportowy Wisły. Uchodzi za prawą rękę Bogusława Cupiała. Pracuje w klubie (w różnych rolach) niemal przez całą kadencję obecnego właściciela klubu. W piłkarskim środowisku ma opinię człowieka konkretnego, który lubi szybko dobijać targu. - Zawsze wywiązywał się z dżentelmeńskich umów, nie mogę powiedzieć, że mnie oszukał czy ściemniał - mówi nam inny menedżer.

Kapkę ograniczają jednak dwie rzeczy: finanse klubu i wola Cupiała. - Były tematy w naszych negocjacjach, kiedy musiał się konsultować, ale jego zdanie było zawsze istotne. Jeśli coś udało nam się nakreślić, to później się to potwierdzało - dodaje nasz rozmówca.

Próbowaliśmy się skontaktować z Kapką, ale odesłał nas do rzecznika prasowego klubu, który również odmówił komentarza: - Wszystko co mamy do powiedzenia w sprawie Radka, jest zawarte w komunikacie, który pojawił się u nas na stronie - powiedział Olgierd Ślizeń, rzecznik Wisły.

Zmiana prezesa, zmiana podejścia

W całej sprawie ważny jest też moment, w którym Magdziarz poinformował Wisłę o końcu negocjacji w sprawie nowego kontraktu Cierzniaka. Wówczas prezesem klubu był Gaszyński, ale ten odszedł 21 grudnia. Zastąpił go Piotr Dunin-Suligostowski, który łączy funkcję z kierowaniem Towarzystwem Sportowym Wisła Kraków. W tym wielosekcyjnym klubie sportowym duże wpływy ma środowisko kibicowskie. Te wpływy powoli przenoszą się teraz na spółkę akcyjną, która zarządza drużyną piłkarską.

Cierzniak nie zagrał w dwóch ostatnich sparingach Wisły w trakcie jej zgrupowania w Turcji. Zaraz po powrocie do Polski dowiedział się, że zostaje przeniesiony do rezerw. Jeszcze w zeszłym tygodniu Dunin-Suligostowski zapowiadał, że będzie negocjował z nim kontrakt po zakończeniu innych spraw transferowych. Kilka dni później Legia poinformowała jednak, że od czerwca Cierzniak będzie jej piłkarzem. Wtedy Wisła wydała lakoniczny komunikat o zesłaniu piłkarza do rezerw.

W Krakowie mówi się, że kara dla zawodnika jest nie tyle za podpisanie kontraktu z Legią, ale za zrobienie tego za plecami Wisły. Dla krakowskiego klubu to sprawa honorowa, o zerwaniu negocjacji dotyczących wykupu decydował sam Cupiał. W klubie z Reymonta przypomina się sytuację z grudniowej Wigilii, w czasie której Cierzniak miał mówić i obiecywać właścicielowi i pracownikom Wisły, że zostanie w Krakowie do czerwca. A jeśli odejdzie gdzieś zimą, to za granicę. - Taka była sytuacja w grudniu. Zainteresowany był nim jeden z klubów Championship - tłumaczy Magdziarz.

Co traci Wisła?

Obecnie nie ma żadnych rozmów między Wisłą a Legią, Cierzniak zostaje w Krakowie. Przedstawiciele warszawskiego klubu mówią, że są zdumieni takim podejściem krakowian, piłkarskie środowisko zwraca uwagę, że Wisła taką decyzją sporo traci. Po pierwsze: pieniądze, klub lekką ręką pozbywa się kilkuset tysięcy złotych - przede wszystkim w kwocie odstępnego, którą Legia mogłaby zapłacić, ale też w pensji samego zawodnika. Po drugie: Wisła zniechęca do siebie innych zawodników - w sprawie już zainterweniował Polski Związek Piłkarzy, który przypomniał, że pokrzywdzeni mają prawo do odesłania sprawy do Izby ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych. Po trzecie: w drużynie popsuła się atmosfera - Cierzniaka wspiera cały zespół Wisły, który stoi murem za bramkarzem i jest zaniepokojony przedmiotowym traktowaniem bramkarza. I z obawą podchodzi do zmian w klubie.

Czy rozpoznasz dziewczyny polskich piłkarzy? [QUIZ]

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.