Ekstraklasa w Sport.pl. Latal: Piast czeka na kryzys

- W Bundeslidze we wtorek i w środę miałem często po dwa treningi, może to była przesada, ale dzięki temu wiem, jak osiągnąć efekty w Piaście. Zawsze powtarzam piłkarzom - tak zagrają w sobotę, jak trenowali w tygodniu - mówi Radoslav Latal, trener lidera ekstraklasy.W piątek Piast Gliwice zagra na własnym stadionie z Ruchem Chorzów.

Dominik Wardzichowski, Michał Zachodny: Z 16 meczów ligowych Piast triumfował w 12. Wygrywanie męczy?

Radoslav Latal: Nie! (śmiech). Wygrywanie jest dobre. Mieliśmy mecze, w których wszystko wychodziło tak, jak na treningach. Ale po porażce z Koroną Kielce (0:1) tydzień chodziliśmy napięci, nie mogliśmy się doczekać kolejnego spotkania, by pokazać, że wszystko jest dobrze. Chcieliśmy wszystko naprawić. Po zwycięstwie z Termaliką (5:3) nie ma pełnej satysfakcji, bo wszyscy piłkarze wiedzą, że zagraliśmy słabo. Jeśli dalej będziemy popełniać takie błędy w obronie, nie mamy szans na zwycięstwa. A one budują atmosferę.

Igor Lewczuk z Legii powiedział ostatnio, że Piast musi się w końcu zmęczyć.

- Już przed sezonem ostrzegałem, że przyjdzie kryzys. Każdy ma gorszy okres w sezonie. My na swój czekamy, zobaczymy, ile potrwa. Gdy przegraliśmy z Koroną, wszyscy mówili, że przyszła zapaść. Jednak o niej nie stanowi jeden mecz. Gorzej, gdybyśmy ugrali dwa punkty w pięciu kolejkach. To jest kryzys.

Mamy trochę szczęścia. W Niecieczy graliśmy bardzo słabo, ale wygraliśmy. Dlatego najlepiej przygotowywać się z meczu na mecz.

O trenerach z ekstraklasy mówi się, że nie potrafią wychodzić z kryzysu, bo nikt nie dał im szansy, by się tego nauczyli. Szybko są zwalniani.

- Słyszałem, że gdy w poprzednim sezonie GKS Bełchatów wpadł w kłopoty, robił wszystko, by z niego wyjść, łącznie ze zmianą autokaru. Z kolei ostatni w tabeli Górnik Zabrze jesienią wyjechał na zgrupowanie, budował atmosferę. Każdy ma sposoby na to, by znów zdobywać punkty. Wiem jak ciężko jest, gdy nie idzie. Przeżyłem to rok temu w Koszycach, gdy awansowaliśmy do europejskich pucharów, ale latem nie zdążyliśmy się odpowiednio przygotować i zaczęliśmy sezon od ośmiu porażek z rzędu.

Przyjechał pan do Polski jako trener na dorobku, do przeciętnego zespołu, i w niecałe pół roku stworzył maszynę do wygrywania. Ekstraklasa jest łatwa?

- Nie, dla mnie nie ma nic łatwego. Tak samo trudno było w ekstraklasie, w drugiej lidze słowackiej i pierwszej czeskiej. Gdy przyjechałem do Gliwic, było ciężko, miałem innych zawodników niż teraz i z nimi musiałem pracować. Dlatego latem musieliśmy stworzyć drużynę, poleciłem sprowadzenie Martina Nespora, Kamila Vacka, Patrika Mraza. Ich znałem. I przez ciężką pracę zbudowaliśmy dobry zespół.

Co jest trudnego w ekstraklasie?

- Wszystko! Każdy mecz jest trudny, czy to przeciw Legii, czy Górnikowi Zabrze. Czy na wyjeździe, czy u siebie... Każdy może wygrać z każdym. W Czechach jest inaczej. Sparta Praga ma trudniejsze mecze, ale zdarzają się jej też łatwe. Ekstraklasa jest bardzo dynamiczna, agresywna, zawodnicy są bardzo dobrze przygotowani fizycznie. U nas jest więcej taktyki, każdy chce grać piłką. Troszkę jest tych różnic.

Na przykład format rozgrywek. Przychodząc do Polski od razu musiał pan zwrócić na to uwagę. Czy spore natężenie spotkań jest problemem?

- Problemem nie. Najbardziej dziwiło mnie to, co w Polsce dzieje się po rundzie zasadniczej, gdy ligę dzieli się na dwie ośmiozespołowe grupy. To najtrudniejsze dla trenerów. Możemy mieć sporo punktów, ale i tak nam je podzielą. Wystarczy, że jakiś zespół zagra świetnie te dodatkowych siedem meczów i wywalczy miejsce w europejskich pucharach. Jest to inne.

Z perspektywy lidera - niesprawiedliwe?

- Tak. Mamy nad trzecim zespołem dziesięć punktów przewagi, a tak naprawdę - pięć. I jeszcze zagramy z nim trzecie spotkanie. Co innego, gdyby Piast nie był liderem. Wasz system jest dobry dla klubów, które po rundzie zasadniczej są niżej.

Piłkarze Lecha i Legii narzekają, że w natłoku spotkań brakuje im normalnych treningów. Jest czas tylko na przygotowanie do kolejnego meczu. Piast nie gra w pucharach, więc ma łatwiej.

- Grałem w Niemczech osiem lat, tam poznałem wartość ciężkiego treningu. Wiem, ile on znaczy dla zawodników. Od swoich piłkarzy słyszałem, że u poprzednich szkoleniowców było inaczej. Nie biegali tyle, inaczej trenowali. W Bundeslidze we wtorek i w środę miałem często po dwa treningi, może to była przesada, ale dzięki temu wiem, jak osiągnąć efekty w Piaście. Zawsze powtarzam piłkarzom - tak zagrają w sobotę, jak trenowali w tygodniu. Jako trener muszę zrobić wszystko, by wszystkie ćwiczenia wykonywali z takim zaangażowaniem jak na meczu.

To doświadczenie z kariery piłkarskiej?

- Zdecydowanie tak. Jako piłkarz miałem dziesięciu trenerów, każdy był inny i od każdego czegoś się nauczyłem. I tego, jak przygotować zawodnika do meczu, ale też jak tego nie robić. Były mecze, gdy wychodziłem na boisko i wiedziałem, że nie jestem gotowy. Bolały mnie nogi, byłem zmęczony. Tego nie chcę. Dlatego moi zawodnicy muszą dostać ode mnie to, co najlepsze, by utrzymali wysoki poziom przez cały sezon.

Zawodnicy chwalą pana za to, że wszystko na zajęciach jest idealnie zorganizowane, zaplanowane co do minuty. Mówią: niemiecki styl.

- To prawda. Chcę, by wszyscy od siebie dużo wymagali - ode mnie, od moich asystentów, od piłkarzy i także od ludzi nad nami w klubie. Jeśli nie będziemy pracować na 100 procent, to nie będzie wyników.

Usłyszeliśmy też, że pana największą zaletą jest to, że nie upiera się pan przy swoim zdaniu, nie uznaje, że wie wszystko najlepiej. Lubi pan z rozmawiać i konsultować się z podwładnymi. To trochę przeczy wizerunkowi osoby zimnej i ostrej.

- Zawodnicy muszą wiedzieć, że mogą do mnie podejść i porozmawiać. Są sytuacje, gdy chcą o coś poprosić. Na przykład przekładając godzinę wyjazdu na mecz, jak przed spotkaniem z Termaliką. Nie mam z tym problemu, ale nie może to dotyczyć wszystkiego. Na boisku muszą wykonywać wszystko, czego chcę.

Co może przeszkodzić Piastowi w zdobyciu mistrzostwa?

- Wszystko zależy od zimy. Wiemy już, że niektórzy zawodnicy odejdą, chcielibyśmy sprowadzić dwóch. Teraz musimy się jednak skupić na pozostałych pięciu meczach. Zobaczymy, ile zdobędziemy punktów, dopiero wtedy pójdę porozmawiać z prezesem o transferach.

Sportowcy nago, czyli ESPN Body Issue [ZDJĘCIA]

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA