Ekstraklasa w Sport.pl. Krzysztof Przytuła: Wszystkie drużyny mają styl, ale tylko kilka go powtarza

- Mamy prawie półmetek sezonu zasadniczego, a już bardzo dużo zostało powiedziane. Wszystko przed nami, jeszcze daleko do ostatecznych wyników, a już działo się bardzo dużo - mówi Krzysztof Przytuła, ekspert nc+ w rozmowie z Sport.pl.

Jacek Staszak: Przed nami ostatnia kolejka pierwszej połowy sezonu zasadniczego. Który zespół ogląda się panu najlepiej?

Krzysztof Przytuła, ekspert nc+: - Wisłę Kraków. Mimo tego, że ostatnio nie zagrali świetnego meczu. Są jeszcze Cracovia i Piast Gliwice. Szkoda, że tylko ten trzeci zespół w ten weekend zdobył trzy punkty, ale jeśli patrzymy z perspektywy całego sezonu, to te trzy drużyny prezentują się najlepiej.

Ile zespołów ma wyrazisty styl? Poza Wisłą, rzecz jasna.

- Przede wszystkim Piast. Podoba się to, że w trakcie meczu zmieniają ustawienie. Rzadko się to w Polsce zdarza, trenerzy nie mieszają w taktyce tak płynnie w trakcie meczu. W zasadzie każda drużyna jakiś styl ma, ale niewiele ma powtarzalność na przestrzeni całego sezonu. Do tej trójki dorzucić można też Termalikę. Zalążki widać w Legii, ale nie zawsze miło się ją ogląda. Choć akcja bramkowa Guilherme z meczu z Lechią była znakomita.

Po meczu mówił, że z Nemanją Nikoliciem ćwiczy takie akcje na treningu. Chyba będzie ich więcej.

- To, co dzieje się przed polem karnym rywala to rzecz, którą wypracować trudno, zwłaszcza takie szybkie akcje. Nawet u najlepszych te zagrania są ćwiczone raczej indywidualnie. Potem trzeba zebrać trzech-czterech zawodników, którzy potrafią zdziałać cuda. Ale nie będzie to schemat. Nikt mi nie powie, że Tomasz Jodłowiec odgrywający piętą zawsze będzie w tym samym miejscu. Tam znaczenie mają już umiejętności indywidualne. Sam sposób akcji jest do powtórzenia, ale nie będzie to identyczna bramka.

Kiedy pozycja lidera dla Piasta Gliwice przestała być dla pana zaskoczeniem a stała się normalnością?

- Chyba dalej to zaskoczenie. W tym sensie, że nie oswoiłem się z tym, żę gliwiczanie mogą być mistrzem Polski. Teraz rzeczywiście grają najlepiej, powtarzalnie. Trener Radoslav Latal dobrze rozwiązuje mecze taktycznie. Mam jednak wątpliwości czy Piast będzie w stanie grać tak cały sezon. No i jest jeszcze problem reformy. To będzie ból dla całego zespołu, gdy trzeba będzie podzielić punkty.

Tadeusz Pawłowski zauważył ostatnio, że jego ulubiony styl, a więc utrzymywanie się przy piłce, w tym sezonie nie daje punktów. Że wygrywają zespoły bardziej defensywne. Zgodzi się pan z tym?

- Wystarczy spojrzeć na Wisłę, Cracovię, Termalikę czy nawet czasem Górnika Łęczna i widać że być przy piłce to nie problem. W Śląsku kłopoty są inne, tu w kryzysie jest cały klub. Począwszy od kibiców, otoczki, zainteresowania a skończywszy na piłkarzach. Byłem na początku sezonu pytany o to, z czym Śląsk będzie miał problemy. Ze strzelaniem goli - odpowiedziałem, ale nie o zwykłe gole chodzi, tylko o te najistotniejsze, zwycięskie. Takie, które przechylają szalę zwycięstwa. W poprzednim sezonie byli bracia Paixao, teraz został z nich tylko Flavio i nikt poza nim. Wrocławianie wciąż się osłabiają.

Trzech pucharowiczów - Śląsk, Jagiellonia, Lech - jest w dole tabeli. Mówi się, że to przez wąską kadrę. A pan jakie jeszcze widzi przyczyny ich kryzysów?

- Lech wąskiej kadry nie ma. Nikt o tym głośno nie mówi, ale w kuluarach piłkarze Lecha zwracają uwagę na przygotowanie. Na to jak byli przygotowani i przez kogo. Chodzi w domyśle o Paolo Terziottiego ściągniętego przez Macieja Skorżę przed sezonem. Może to jest powód słabszej formy? Trudno mi sobie wyobrazić, żeby zawodnicy sami z siebie przestali grać czy przestało im zależeć.

Wąskiej kadry nie ma też Jagiellonia. Trener Michał Probierz mówi o tym, że "puchary to pocałunek śmierci", ale piłkarze od razu zadają sobie wtedy pytanie po co grać. Natomiast jego drugi argument, że odeszli od niego piłkarze, którzy strzelali gole jest nie do podważenia. Dlatego Jagiellonia gra słabiej, musi się przyzwyczaić do innych zawodników.

Chyba cała Polska trzyma kciuki za pozostanie Probierza. Brakuje nam klubu, który ufałby trenerowi i wierzyłby w rozwój wszystkich zespołów pod jego wodzą.

- Dużo rzeczy się może wydarzyć. Nie można mówić, że nie wyobrażamy sobie jakiegoś klubu bez trenera czy piłkarza. Natomiast faktycznie Probierz wygląda tak, jakby na Podlasiu się urodził. Nadaje na tych samych falach z szefostwem, a to w Polsce rzadkie. Często jest tak, że klub nie selekcjonuje trenerów, ma może listę pięciu-sześciu nazwisk i rozmawia z tymi wolnymi, a wybiera tego, który chce najmniej zarabiać.

Nie patrzy się na warsztat czy to, jak trener pasuje do strategii klubu. A tak jest na zachodzie. Dlaczego do Barcelony nie trafił Jose Mourinho? Bo ma inny styl gry i zarządzania. Nie ma opcji, żeby zabić coś, co było budowane przez dziesięciolecia. U nas wraca może krakowska piłka, ale raz po raz słyszy się, że niebawem zwolniony zostanie Kazimierz Moskal. I wtedy co? Gdy przyszli Holendrzy, to Wisła nie grała piłki holenderskiej, tak podobnej do krakowskiej. Podobnie w Legii. Nie wiem, w jakim kierunku idzie ten klub. Może teraz Stanisław Czerczesow planuje większy nacisk na technikę, na razie widać zalążki, wprowadzanie czegoś nowego, ale on dopiero poznaje drużynę. A wcześniejsi trenerzy? Jan Urban i Henning Berg to dwa różne światy. Gdzie teraz to zmierza? Nie wiadomo.

Którego piłkarza ogląda się panu najchętniej?

- Trzeba wymienić kilku. Na pewno przyjemnie patrzy się na Sasę Zivca z Piasta, to ciekawy chłopak. Krzysztof Mączyński też zawsze mi się podobał, już w Górniku Zabrze, nie tylko teraz w Wiśle, był wiodącą postacią. Ale chyba teraz zaskoczę.

Bartłomiej Babiarz?

- Nie, dwóch piłkarzy. To czasem najlepsza para skrzydłowych w lidze. Mają dobre warunki fizyczne, są błyskotliwi, przebojowi, dobrze uderzają na bramkę, ciągnie ich w pole karne rywala. Mówię o Grzegorzu Piesio i Grzegorzu Boninie z Górnika Łęczna. W dobrej formie rozmontują każdego w lidze. Ale chyba najlepszym, najbardziej wszechstronnym piłkarzem, a przez to takim, którego najlepiej mi się ogląda, jest jednak Guilherme.

Ten sezon jest ciekawszy niż poprzedni?

- Każdy ma jakiś swój urok, ale chyba ten rzeczywiście jest ciekawszy. Dużo mówimy o rewelacjach sezonu, o Piaście, Cracovii i Termalice. Zastanawiamy się, co się dzieje z tymi najsilniejszymi. Mamy prawie półmetek sezonu zasadniczego, a już bardzo dużo zostało powiedziane. Wszystko przed nami, jeszcze daleko do ostatecznych wyników, a już działo się bardzo dużo.

Czy poziom Ekstraklasy się poprawia?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.