Ekstraklasa. Czesław Michniewicz: Piłkarze muszą pamiętać, że trener nie jest wrogiem

- Zawodnicy muszą nauczyć się żyć z konstruktywną krytyką ze strony trenera. Muszą pamiętać, że zdanie trenera jest najważniejsze. Nie to, co przeczytają w gazetach i internecie. Liczy się to, co myśli trener - przekonuje Czesław Michniewicz, trener portowców.

Dominik Wardzichowski: Niepokonany trener. Brzmi dumnie, prawda?

Czesław Michniewicz: To jest sport. Nie chcę o tym dużo myśleć i przywiązywać do tego wagi. Może za kilka lat to będzie miało jakieś znaczenie. Nie żyję rekordami, najważniejszy jest każdy kolejny mecz. Oczywiście nie martwię się, że jeszcze nikt nas nie pokonał, ale nie zaprzątam sobie tym głowy. W mojej pracy nie ma miejsca na brak koncentracji, skupiam się na kolejnych rywalach.

10 straconych goli, najmniej w lidze. Piłkarze Pogoni doskonale rozumieją pana schematy w grze obronnej.

- Wszyscy zawodnicy bardzo ciężko pracują i to jest podstawa dobrej gry w defensywie. W kilku sytuacjach potrafiliśmy obronić się przed atakami przeciwników. W kilku mieliśmy szczęście, a w kilku nieszczęście. Nie ukrywam, że dużo czasu poświęcamy defensywie, bo to jest fundament do dalszej pracy. Jeżeli zespół chce się rozwijać, to musimy analizować błędy. Oczywiście wszystkich nie unikniemy, ale gra obronna to dla nas bardzo istotne zagadnienie.

Współpraca Fojuta z Czerwińskim wygląda imponująco. Zwoliński strzela, a Rafał Murawski przeżywa drugą młodość.

- Wszyscy wymienieni zawodnicy mają istotny wkład w wyniki i pozycję naszej drużyny. Ale podkreślam, że każdy zawodnik jest ważny. Trzech, czterech piłkarzy nie wygrywa meczów. Innych piłkarzy też trzeba docenić. Cieszy mnie to, że Fojut i Czerwiński świetnie się rozumieją. Jeden wrócił do ligi, a drugi w niej debiutował i spodziewałem się, że będą potrzebowali więcej czasu. Cieszę się, że mam takich zawodników w drużynie.

Same pozytywy. Jest coś, co nie funkcjonuje?

- Trzeba pamiętać, że ciągle jesteśmy w budowie. W lecie było dużo zmian. Kadra jest dość wąska. Dodatkowo, w trakcie sezonu, wypadło kilku zawodników. To są długotrwałe kontuzje, a każdy uraz jest dla nas osłabieniem.

Znany jest pan z indywidualnego podejścia do zawodników. W Podbeskidziu doceniał pan Roberta Demjana, który po każdym strzelonym golu otrzymywał od pana płytę z bramkami klasowych napastników. W Pogoni też tak jest?

- Staramy się, żeby zawodnicy myśleli o swojej pracy. Ich zadania nie mogą ograniczać się do przyjścia na trening i wyjścia na zajęcia. Żeby dobrze grać w piłkę, trzeba o niej myśleć 24 godziny na dobę. Chcę całkowicie zanurzyć swoich zawodników w ich pracy. Moim zadaniem jest ich jak najwięcej informować. To przybiera różnie formy. Są seanse wideo, spotkania integracyjne. Staramy się o wszystkim rozmawiać. Każdy z nas ma jakieś problemy. To często powoduje, że zawodnicy są w słabszej formie, a trener o tym nie wie. Dlatego jestem ze swoimi zawodnikami szczery, a oni ze mną. Rozmawiamy ze sobą na różne tematy, o różnych sprawach.

To buduje relacje z zawodnikami?

- Zdecydowanie. Zawodnicy widzą, że trener nie jest wrogiem. Nie przyjechał, żeby komuś zrobić krzywdę, tylko chce pomóc. Piłkarze muszą o tym pamiętać. Jeżeli kogoś krytykuję, to krytykuję jego pracę, to, jak prezentuje się na boisku. Nie krytykuję osoby, człowieka, tylko krytykuję wykonaną pracę. Zawodnicy muszą nauczyć się żyć z konstruktywną krytyką ze strony trenera. Muszą pamiętać, że zdanie trenera jest najważniejsze. Nie to, co przeczytają w gazetach i internecie. Liczy się to, co myśli trener.

Selekcjoner Adam Nawałka nie ukrywa, że ciągle szuka zawodników do gry w reprezentacji. Kto z Pogoni zasługuje na powołanie?

- Nie chcę wychodzić przed szereg i podpowiadać trenerowi Nawałce. Sztab reprezentacji doskonale zna naszą ligę. Na każdym meczu spotykam ludzi, którzy obserwują konkretnych zawodników. Wiedzą o nich wszystko. Ja nie chcę tworzyć presji i podawać nazwisk. Oczywiście ucieszyłbym się bardzo, gdyby piłkarz z mojej drużyny trafił do reprezentacji. Ale też nie będę rozpaczał, jeśli nic z tego nie wyjdzie. To będzie znak, że musimy jeszcze więcej i ciężej pracować.

Piłkarze, z którymi pan współpracował, mówią jednogłośnie. Czesław Michniewicz? Mistrz taktyki i analizy. W punkt?

- Właśnie analizuję kolejny mecz naszego najbliższego rywala. W klubie byłem o 8, jest 21, a ja ciągle coś analizuję. Przykładam do tego bardzo dużą wagę. Im większa wiedza, tym łatwiej można przewidzieć pewne sytuacje. Wszystkiego się nie da, ale zawodnicy muszą wiedzieć o przeciwniku jak najwięcej. Trzeba zajrzeć rywalowi w karty. Oczywiście to nie załatwia wszystkiego. Jest jeszcze wiele innych składowych, ale analiza to podstawa mojej pracy. Długie siedzenie w szatni i analizowanie przeciwnika nie zawsze jest miłe, ale to naprawdę pomaga.

Przez długie analizy jest mniej zajęć z piłką?

- Nie. Zajęcia, które mamy wykonać na boisku, realizujemy normalnie. Ale wszystko w oparciu o wcześniej przekazaną wiedzę. To nie jest tak, że wiedza sobie, a praktyka sobie. Cały tydzień jest podporządkowany najbliższemu meczowi. W pierwszej połowie tygodnia analizujemy nasz poprzedni mecz. Niwelujemy wszystkie błędy. A drugą część tygodnia poświęcamy najbliższemu rywalowi. I tak w każdym mikrocyklu.

"Każda seria się kiedyś kończy". Zna to pan?

- Oczywiście (śmiech). Ale - tak jak mówiłem na początku - nie myślę o tej serii i moi zawodnicy również. To wszystko toczy się obok nas. Nie żyjemy tym, że jesteśmy niepokonani. Skupiamy się na dobrej grze. Mam świadomość, że wszystko, co złe i dobre, szybko się kończy. Powtarzam swoim zawodnikom, że po sukcesach trzeba się cieszyć krótko. A martwić jeszcze krócej.

Czy Pogoń podtrzyma serię meczów bez porażki?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.