Ekstraklasa. Jak potężnieje Bartłomiej Drągowski

17-letni bramkarz z Jagiellonii Białystok do niedawna zwalniał się ze szkolnych lekcji, bo po treningach z seniorami bolały go ręce. Teraz przyglądają mu się Liverpool, Chelsea i wiele innych europejskich klubów.

Tuż przed osiemnastymi urodzinami Wojciech Szczęsny bronił jeszcze w juniorach Arsenalu. Potrzebował półtora roku, by zadebiutować w seniorach, na ledwie trzecioligowym poziomie w Anglii. Artur Boruc tkwił w tym wieku w Pogoni Siedlce, Łukasz Fabiański - w Mieszko Gniezno, Przemysław Tytoń próbował wydostać się z Hetmana Zamość. Drągowski dopiero w sierpniu będzie pełnoletni, a już zgarnął nagrodę dla bramkarza sezonu 2014/15. Został też przez piłkarzy wybrany na odkrycie ligi i zajął trzecie miejsce w głosowaniu na najlepszego piłkarza. Jeszcze do niedawna zwalniał się ze szkoły, bo po treningach z seniorami bolały go ręce i nie mógł pisać. A w trakcie meczów do kolegów z drużyny krzyczał: "Panie Sebastianie!".

Z każdym miesiącem robi się potężniejszy. Fachowcy wymieniają jego atuty: świetne wyczucie w interwencjach, dobre czytanie gry, refleks, gra na linii, łatwość przyswajania nowych ruchów. I spokój, którego nie traci po najtrudniejszych paradach. Gdy w maju w Warszawie Jagiellonia do 98. minuty dzielnie stawiała opór Legii, przypominał już bestię, a nie nastolatka. Bombardujący bramkę gości Orlando Sá po meczu poprosił go o bluzę bramkarską.

Jeszcze zimą Legii mogło się zdawać, że Drągowski pozostaje w jej zasięgu. Złożyła ofertę: milion euro plus 20 procent dla Jagiellonii od następnego transferu. Ale wszyscy zdawali sobie sprawę, że dzieciak jest już zbyt duży na Legię. I nie potrzebuje wyjeżdżać do Warszawy albo Poznania, by zostać dostrzeżonym przez naprawdę wielką firmę.

Ojciec Drągowskiego odbierał telefony od agentów z rzekomymi ofertami z włoskich klubów, gdy chłopiec miał 15 lat. I raz z zaproszenia skorzystał. Chłopak poleciał na staż do angielskiego Blackburn Rovers, ale nie zdecydował się na transfer. Dziś przy wyborze następnego klubu w rodzinie Drągowskich korzystają z tamtych doświadczeń. - Nie interesuje nas przejście do żadnej akademii, choćby była to szkółka Realu Madryt. Jeśli Bartek ma odejść, to tylko do pierwszego zespołu - mówi jego ojciec, który wiosną zapowiedział, że syn nie trafi do Benfiki B, o czym pisał portugalski "Record".

Z naszych informacji wynika, że wiosną uważnie przyglądał mu się wysłannik Chelsea. Londyński klub w tej chwili zbiera najdrobniejsze informacje, dopytuje, jak bramkarz zachowuje się poza boiskiem. Widzi talent zawodnika, ale też wady. - Przede wszystkim chodzi o kiepskie wyprowadzenie piłki, czy to nogą, czy to ręką, ale też o inne detale w bramkarskim fachu. Chelsea wie, że jest wiele do poprawy - mówi nasz informator. - Dla nich to nie problem wydać teraz na niego 3 czy 5 mln euro. Jeśli przejdzie do innego zagranicznego klubu i tam da radę, to Chelsea wyda 10 albo 15 mln. Jest pod ich obserwacją, ale to jeszcze o niczym nie świadczy - dodaje.

Z naszych informacji wynika, że znacznie bliżej decyzji o kupnie zawodnika jest Liverpool. Wcześniej "Przegląd Sportowy" pisał o zainteresowaniu bramkarzem Juventusu Turyn. I że Jagiellonia oczekuje 3 mln euro.

Czy podbije świat? Podobnych przypadków zbyt wiele w przeszłości nie było. Drągowskiego można porównywać jedynie do Bartosza Białkowskiego, który jesienią 2003 r. okazał się rewelacją ligi. W wieku 16 lat i 3 miesięcy wszedł do bramki ekstraklasowego Górnika Zabrze. W lidze rozegrał jednak tylko siedem spotkań i wyemigrował do Southampton, gdzie mając 18 lat, bronił na drugim poziomie rozgrywkowym w Anglii. Oszałamiającej kariery nie zrobił. Niedawno w bramce Ipswich Town w barażach przegrał awans do Premier League.

Zobacz wideo

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Agora SA