Szara polska ekstraklasa

Mimo efektownie grającej Legii i meczów z dużą liczbą bramek ekstraklasa na tle innych lig w Europie wypada przeciętnie. Nie pada w niej dużo goli, liderująca Legia nie jest zbyt skuteczna, a w dodatku kibice nie przychodzą na stadiony.

W krajowym rankingu UEFA określającym siłę lig na podstawie dokonań klubów w europejskich pucharach ekstraklasa zajmuje 20. miejsce. Choć przed rokiem Wisła i Legia grały na wiosnę w Lidze Europejskiej, to tej jesieni kibice w naszym kraju mogli się emocjonować wyłącznie meczami ligowymi, bo do pucharów nie awansował nikt. Ze statystyki nie wynika, by było czym.

Nie strzelają

Ze średnią 2,51 gola na mecz ekstraklasa zajmuje dopiero 30. miejsce wśród lig w Europie. Najczęściej strzela się w Luksemburgu (3,43 gola na mecz), Islandii (3,22) i Holandii (3,13), najrzadziej w Grecji (2,04). W najlepszych ligach w Europie średnia to tylko nieco mniej niż trzy bramki na spotkanie. Nawet Włosi, stereotypowo uważani za mistrzów obrony, strzelają 2,7 gola na mecz. W Polsce średnia się podnosi - w ubiegłym sezonie padało 2,2 bramki na spotkanie - ale do czołówki wciąż daleko.

I to mimo że jesienią bezbramkowy remis padł w Polsce ledwie sześć razy na 120 spotkań. Najczęściej padającymi wynikami były 2:1 i 1:0 - po 23 razy. 2:0 ktoś wygrywał 19 razy, a remisem 1:1 mecze kończyły się 15-krotnie. Najwięcej goli padło w zakończonym remisem 3:3 meczu Śląsk - Jagiellonia.

I mimo że wspomniane spotkanie miało dramatyczny przebieg, a Jagiellonia przegrywająca trzema bramkami zaczęła odrabiać straty dopiero w 71. minucie, to mecz we Wrocławiu jest raczej wyjątkiem. Kibic w Polsce nie może też liczyć na efektowne końcówki - z 301 goli 66 (czyli nieco mniej niż 22 proc.) strzelono po 75. minucie.

A aż w 11 europejskich ligach pada w tym czasie minimum co czwarta bramka. Co prawda rzadziej niż polskie w końcówkach spotkań strzelają kluby hiszpańskie (21,5 proc.) czy niemieckie (ledwie 19 proc.), ale tam przynajmniej strzela się częściej w całym meczu.

Niezbyt skutecznie na tle reszty Europy wypada też prowadząca w ekstraklasie Legia. Warszawiacy są chwaleni za styl, ale nie są najlepsi wśród europejskich liderów. 33 punkty, które zdobyła, to ledwie 73 proc. z 45 możliwych w połowie sezonu. Polskiemu liderowi daleko jednak do prowadzącej w tabeli ligi hiszpańskiej Barcelony, która przed niedzielnym meczem z Atletico miała na koncie tylko jeden remis i 96 proc. punktów, które mogła zdobyć, czy ukraińskiego Szachtara Donieck (94 proc.).

Pod względem skuteczności w zdobywaniu punktów Legia jest 31., jeśli chodzi o liderów tabel, ale myliłby się ten, kto uznałby, że świadczy to o wyrównanym poziomie ekstraklasy. W powszechnej opinii warszawiacy zdominowali rozgrywki, a ewentualna wygrana ze Śląskiem w ostatniej kolejce jesienią (wrocławianie wygrali u siebie 1:0) dałaby jej siedmiopunktową przewagę nad drugim w tabeli Lechem. Odkąd w siódmej kolejce Legia objęła prowadzenie w tabeli, nie oddała go do tej pory.

Ciekawi obcokrajowcy?

W każdej lidze kibiców na stadiony przyciągają gwiazdy. Najlepszym strzelcem ekstraklasy jest serbski napastnik Legii Danijel Ljuboja, który trafił dziesięć razy, a tylko jedną bramkę mniej ma na koncie Abdou Razack Traoré z Lechii Gdańsk. Polskie kluby szukają wzmocnień za granicą, ale wciąż pod tym względem odstają od najlepszych lig w Europie. Rekordową pod tym względem ligą jest cypryjska, w której 70 proc. piłkarzy pochodzi spoza wyspy, ale już kolejna pod tym względem jest Premier League, gdzie gra 65 proc. obcokrajowców. Ponad połowa piłkarzy z zagranicy gra też m.in. w Portugalii, we Włoszech i w Belgii, nieco mniej w Niemczech i w Rosji.

Istnieje dość silna zależność - im lepsza liga, tym więcej piłkarzy z zagranicy. A Polska pod tym względem wyraźnie od najlepszych odstaje. Nad Wisłą obcokrajowcy to 26,5 proc. piłkarzy, co daje jej 28. miejsce w Europie. Ale u nas piłkarze z zagranicy odgrywają większą rolę w drużynach, niż wynikałoby to z ich liczby. Ljuboja czy Traoré nie są wyjątkami.

Gdy policzyć, ile minut na boisku spędzają w zespołach ekstraklasy, okaże się, że w Wiśle (57,5 proc.) i w Zagłębiu Lubin jest to ponad połowa. Czterej obcokrajowcy z najbardziej "polskiego" w ekstraklasie GKS Bełchatów i tak zebrali w minionej rundzie 20 proc. minut spędzonych na boisku przez wszystkich piłkarzy tego zespołu.

Coraz więcej młodzieży

Głośno tej jesieni było o wychowankach i nastolatkach w ekstraklasie. Siedmiu debiutujących w tym sezonie nie ukończyło 18 lat. Aż dziewięciu strzelców goli nie przekroczyło 20 lat, w tym zdobywca siedmiu bramek 18-letni Arkadiusz Milik z Górnika, który w niedzielę podpisał pięcioletni kontrakt z Bayerem Leverkusen. Najgłośniej było o młodych piłkarzach Legii i Janie Urbanie, który mistrzostwo jesieni wywalczył, wprowadzając do zespołu młodzież, ale to nie on, wystawiając skład, najbardziej opierał się na 20-latkach lub młodszych piłkarzach. W Polonii zawodnicy z rocznika 1992 i młodsi spędzili na boisku 15,1 proc. czasu gry, w Lechu (14 proc.) Jagiellonii (13,8 proc.) i Widzewie (13,6 proc.) niewiele mniej. W Legii zagrali tylko 9,1 proc. minut, jakie spędzili na boisku wszyscy piłkarze. W Podbeskidziu i Śląsku przez całą jesień nie zagrał żaden 20-latek.

Najmłodszą jedenastkę jesienią wystawiła Jagiellonia. Średni wiek zespołu Tomasza Hajty w meczu trzeciej kolejki z Zagłębiem Lubin (0:0) to 23,09. Jeśli w składzie brakowało 38-letniego Tomasza Frankowskiego, to średni wiek Jagiellonii wynosił ok. 24 lat, bo jedynym piłkarzem powyżej trzydziestki jest inny napastnik, 31-letni Euzebiusz Smolarek.

Jagiellonii daleko do ormiańskiego Pjunika Erewan, który w tym sezonie trzy razy wystawił jedenastkę ze średnią wieku poniżej 19 lat. O ile jednak w wielu europejskich ligach jest zwykle jeden klub, który z zasady wystawia bardzo młody skład (na Słowacji przeciętna wieku piłkarzy AS Trenczyn to ok. 22 lat, w Niemczech młodą, około 23-letnią jedenastkę często wystawia Hoffenheim), to w Polsce poza zespołem z Białegostoku drużynę o średniej wieku 25 lat lub mniej udało się też wystawić trenerom m.in. Widzewa, Lechii, Piasta czy Lecha.

Najstarszy zespół w lidze wystawiają trenerzy Podbeskidzia. Dwukrotnie - przeciw Piastowi (0:1) i Pogoni (0:2) - przeciętna wieku zespołu wynosiła 30,19 roku. Oba mecze bielszczanie przegrali, w obu nie strzelili gola. W lidze są na przedostatnim miejscu z tyloma punktami (6), co ostatni GKS.

W Polsce na stadiony się nie chodzi

Każdy mecz ekstraklasy obejrzało w tym sezonie średnio 8,4 tys. kibiców - dało to 1 mln 5 tys. 188 widzów. Ale wszystkie kluby mają problem z wypełnieniem swoich stadionów. Średnio w 70 proc. wypełnia się stadion Podbeskidzia, ale w praktyce oznacza to trzy tysiące widzów w każdym spotkaniu. Jeszcze gorzej wygląda to w przypadku tych klubów, które mają nowoczesne, duże stadiony. Tylko w Poznaniu wypełnia się on w ponad połowie (55,6 proc.), obiekty Wisły i Legii w 45 proc., a Śląska i Lechii w 35 proc. Euro 2012 nie skłonił kibiców do oglądania ligi ze stadionu, a kluby na razie nie mają pomysłu, jak radzić sobie z protestami stowarzyszeń kibiców.

Daleko naszej ekstraklasie do wzoru zza Odry. W Niemczech frekwencja sięga 90 proc., a Signal Iduna Park Borussii Dortmund wypełnia się po brzegi w każdym meczu.

Więcej o: