Felieton. Ekstraklasa jak nie nasza

Czy polska liga jest w stanie zachwycić na dłużej niż tylko przez jeden weekend?

Przynajmniej trzy gole w każdym meczu, w sumie aż 28 - najwięcej w XXI wieku - w przyzwoitych i emocjonujących spotkaniach bez żadnego remisu. Do tego nowi obiecujący obcokrajowcy, kilku młodych rodzimych kandydatów na gwiazdki, których akcje wprawiają w zachwyt dziennikarzy angielskiej telewizji Sports Tonight Live (pokazuje na Wyspach polską ligę). Za wcześnie na euforię, ale bez nadużyć możemy stwierdzić, że ekstraklasa wystartowała z klasą.

Oglądając dalekie i dokładne podania nowego lechity Gergo Lovrencsicsa można było odnieść wrażenie, że jesteśmy nieco bardziej na zachód niż na stadionie w Poznaniu. Gdy Węgier niemal za każdym razem celnie dośrodkowywał z rzutów rożnych, popisał się asystą jak na naszą ligę niebanalną, a później strzelił gola w stylu nad Wisłą niespotykanym, kibice mieli prawo poczuć się jak w zupełnie innym świecie. Oczywiście można ponarzekać, że obrońcy Ruchu, którzy wespół z bramkarzem przepuścili aż cztery gole, w wybitnej formie nie byli, jednak poza pierwszą połową meczu Widzewa ze Śląskiem obejrzałem wnikliwie wszystkie mecze pierwszej kolejki i tylko przy siedmiu bramkach (w tym dwa karne po faulach, których można było uniknąć) zawalili sprawę defensorzy.

Można wyliczać dalej, brać na tapetę perfekcyjną momentami grę Legii/Ljuboi z Koroną, efektownego gola w doliczonym czasie Wisły (znów para obcokrajowców Melikson - Genkow), czy nawet akcję, po której składana do kupy przez ostatnie dni w drużynę Polonia rozbiła obronę Lechii. Rzecz w tym, że w naszej lidze wreszcie zaczęło coś się interesującego dziać, można było o niej dyskutować, analizować, nie marnotrawiąc czasu na okołoboiskowe patologie, bo ich nie było.

Pełen dobrych chęci zabieram się więc do 2. kolejki.

Chcę zobaczyć piętno trenera Tomasza Hajty na Jagiellonii, która wojować będzie z Górnikiem, gdzie szkoleniowiec rozegrał 5,5 sezonu, będąc jego kluczową postacią. Spodziewam się jeszcze szybciej grających białostoczan z Dawidem Plizgą w jedenastce, bohaterem pierwszego meczu. W meczu Zagłębie - Piast pora wreszcie na błysk jednego z najlepiej zarabiających ligowców Darvydasa Sernasa, znów powołanego do kadry Litwy, ale u nas regularnie strzelającego "ślepakami". W sobotę chcę przekonać się, czy Wisła ma powody, by znów marzyć o mistrzostwie, że Lech z Polonią tydzień po tygodniu będą w stanie wznieść się na ponadligową kopaninę, że młody Widzew po pokonaniu mistrza również wicemistrza będzie w stanie położyć na łopatki - nie tylko ponadprzeciętną ambicją, ale także kilkoma składnymi akcjami.

Chcę uwierzyć, że mój zachwyt nad naszą ligą nie minie mi po jednej kolejce.

* * *

Czy uda się zrobić z polskiej ligi pełnowartościowy towar - w audycji Radia TOK FM "Przy niedzieli o sporcie" (początek o godz. 17) dyskutują m.in. Janusz Basałaj i Arkadiusz Onyszko.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.