Redaktor to dopiero jest kibic! Poznaj nas na profilu Facebook/Sportpl ?
Po rzucie rożnym na bramkę Widzewa uderzał Hanzel, uderzał Woźniak, który wbiegł zza pleców obrońców, Mielcarz odbił piłkę, a stojący wcześniej na pozycji spalonej Costa dobił piłkę na 1:0. Zaraz po meczu napisał do mnie kibic Widzewa, w przeszłości piłkarz: "Co należy zrobić z takim sędzią ( ) Stoi facet na dwumetrowym spalonym przed sędzią, a ten nie widzi, czy nie chce widzieć? Sędzia boczny stał i patrzył. Spalony jak drut, na kilka metrów". Rzeczywiście, przy pierwszych powtórkach nie ma wątpliwości - był spalony, Costa odniósł korzyść z zajmowanej pozycji, mimo że przy wrzutce Hanzela nie absorbował bramkarza, w ogóle nie brał udziału w grze.
Zobacz kontrowersyjną bramkę Zagłębia
Tak samo zresztą uważa Tomasz Łapiński, legenda Widzewa, w piątek ekspert w magazynie ligowym Polsatu Sport. - Odniósł korzyść, choć przepis mówi co innego. Idę się przespać z tym problemem - napisał mi były obrońca kadry. Zadzwoniłem do sędziów ligowych. Wszyscy przekonani są o słuszności decyzji Sebastiana Jarzębaka i jego ekipy. Ostatecznie wątpliwości rozwiewa szef polskich sędziów Zbigniew Przesmycki. - To podbiciu piłki przez Mielcarza, mamy do czynienia z nową akcją. W niej linię spalonego wyznacza piłka. Costa nie był więc na spalonym. Sytuacja czysta, podręcznikowa, w oparciu o artykuł 11 przepisów. Przy strzale Woźniaka na spalonym nie był, absorbował bramkarza, nie brał udziału w akcji. Brawa dla sędziów, wyjaśniajmy takie sytuacje, bo warto - powiedział Przesmycki.