Nie umiemy się powstrzymać na Facebook/Sportpl ?
Trener Robert Maaskant po piątkowym treningu nie przypominał siebie. Na ogół zagaduje dziennikarzy, żartuje i serdecznie wita się ze wszystkimi pracownikami klubu, ale wczoraj wolnym krokiem przeszedł przez korytarz, bez uśmiechu rzucając suche: "Hello".
Pozycja Holendra jest bardzo słaba: nie awansował do Ligi Mistrzów, żegna się z Ligą Europy, w ekstraklasie zajmuje rozczarowujące czwarte miejsce, piłkarze grają kiepsko. - Czy muszę wygrać derby, aby utrzymać posadę? Zawsze muszę zwyciężać. Taka moja praca - mówił po czwartkowej porażce 1:4 z Fulham w Londynie.
Cezary Wilk, kapitan mistrzów Polski: - Temat zmiany trenera w ogóle nie chodzi nam po głowie. Znamy rangę derbów i musimy je wygrać. Innego wyjścia nie widzę.
Brak zaproszeń, noże i świńskie łby
W listopadzie zeszłego roku Wisła też grała na stadionie Cracovii i też tkwiła w kryzysie. Miała za sobą fatalną serię (jedna wygrana w siedmiu meczach) i Maaskant po raz pierwszy musiał odpowiadać na pytania dotyczące ewentualnego zwolnienia, a w klubie zastanawiali się, czy inwestycja w Holendrów - także dyrektora sportowego Stana Valcksa - nie była strzałem w stopę.
W derbach Wiślacy znów wypadli blado, ale w ostatniej minucie uratował ich Nourredine Boukhari, który dzięki tamtej bramce nie został obwołany bohaterem jednego z najsłabszych transferów klubu w ostatnich latach. Udobruchany Bogusław Cupiał dał Maaskantowi dalej pracować. - Tamto spotkanie było przełomowe - mówił już po zdobyciu mistrzostwa trener.
Teraz Maaskant liczy na identyczne rozwiązanie, bo dla właściciela klubu derby - jutrzejsze będą 184. w historii - to rzecz święta. Cupiał podchodzi do nich jak kibic. - Ten mecz ma dla niego ogromne znaczenie - przyznaje jeden z byłych pracowników Wisły. Dlatego po porażce z Cracovią Cupiał może trenera ostatecznie skreślić, ale w razie zwycięstwa dać mu kolejny kredyt zaufania.
Z rywalem zza Błoń od lat nie jest mu po drodze. Nigdy nie zaprosił do swojej loży Janusza Filipiaka, tylko sadzał go niżej między fanami opatulonymi w szaliki Wisły. Innym razem prezes Cracovii poprosił o więcej zaproszeń dla gości z Niemiec, ale ich nie otrzymał (choć loża świeciła pustkami). I Filipiak na derby w ogóle nie przyjechał.
Cupiał także nie bywa na stadionie Cracovii. Jeszcze kilka lat temu piłkarze mistrza Polski przy Kałuży byli witani nożami i świńskim łbem, płonęły setki ich szalików, a spiker gimnastykował język, byle tylko nie wypowiedzieć nazwy "Wisła". Po ostatniej wygranej część piłkarzy "Białej Gwiazdy" nie świętowała na murawie, tylko szybko schowała się w szatni. - Tam feta była wielka. Gdy wygrywasz na stadionie Cracovii, i to po golu w ostatniej minucie, to nie możesz być smutny. Przydałoby się ten moment powtórzyć w niedzielę - mówi Wilk.
Maaskant nie może spać spokojnie, choć pierwsze podsumowanie jego pracy miało nastąpić po zakończeniu rundy - ewentualna rozmowa z prezesem Bogdanem Basałajem i dyrektorem Valcksem miała dotyczyć przedłużenia wygasającej po sezonie umowy, a nie wcześniejszego rozwiązania kontraktu. Według wstępnych założeń Holender miał być chroniony, dopóki jego zespół będzie w czołówce. A jak na razie do lidera Śląska Wrocław traci tylko 4 pkt.
Inna sprawa, że Maaskant ma na swoją obronę mocny argument, czyli kontuzje Radosława Sobolewskiego, Maora Meliksona i Patryka Małeckiego, a do niedawna także Cwetana Genkowa. Leczą się też Gordan Bunoza, Rafał Boguski i Tomas Jirsak (być może na Cracovię będzie gotowy). Bez nich Wisła kuleje, to strata dotkliwa, jaką dla Legii Warszawa byłaby nieobecność Miroslava Radovicia i Daniela Ljuboji, a dla Lecha Poznań - Artioma Rudniewa i Semira Sztilicia. - Nie jest łatwo, muszę pracować z tymi, których mam. Może i są zmęczeni, ale takie jest życie piłkarza - mówi Maaskant.
Jest wszystko i ostatnie miejsce
Jeśli Wisła jest w dołku, to Cracovia leży na dnie. Klub ma stabilnego właściciela, budżet teoretycznie umożliwiający walkę w górnej części tabeli i zawodników, których nazwiska coś w lidze znaczą (np. Andrzej Niedzielan, Arkadiusz Radomski, Saidi Ntibazonkiza). Mimo to ostatnie trzy sezony zespół dryfował w dole tabeli i niemal do ostatniej kolejki walczył o utrzymanie lub zostawał w lidze wyłącznie dzięki pozasportowym problemom rywali (nieprzyznanie licencji ŁKS-owi). - Mają niezłą drużynę, znam ich kilku zawodników z Holandii. Dziwię się, że są tak nisko. O zwycięstwo na pewno łatwo nie będzie - przyznaje Maaskant.
Dariusz Pasieka, trener Cracovii: - Z dnia na dzień derbowa gorączka jest coraz większa. Zrobimy wszystko, aby wygrać. To dałoby nam pozytywnego kopa.
Wisła żegna się z LE, a Maskaantowi zaczyna palić grunt pod nogami