Remis mistrza przed rewanżem z Liteksem. Ligowa Wisła nie dała rady

Cztery dni przed rewanżem z Liteksem Łowecz w eliminacjach Ligi Mistrzów Wisła w ostatniej akcji meczu uratowała punkt na inaugurację ekstraklasy z Widzewem.

Robert Maaskant, trener mistrzów Polski, już przed sezonem stwierdził, że szeroka kadra zespołu pozwoliłaby mu wystawić w polskiej lidze dwie jedenastki. - Pierwsza walczyłaby o mistrzostwo, druga w środku tabeli - mówił Holender.

W Łodzi tak zamieszał składem, że pięciu potencjalnie podstawowych piłkarzy usiadło na ławce lub zostało w Krakowie. Z powodu lekkich urazów nie było Patryka Małeckiego i Sergieja Pareiki, do Łodzi w ogóle nie przyjechał Radosław Sobolewski, a na ławce usiedli Junior Diaz i Kew Jaliens.

Zawieszony na ekstraklasę

Najciekawszy był jednak brak nawet wśród rezerwowych Marko Jovanovicia. Serb nie zagra w ekstraklasie aż do końca sierpnia. To efekt zawieszenia na trzy miesiące przez serbski związek piłki nożnej. Jovanović po finale Pucharu Serbii z Vojvodiną Nowy Sad zaintonował piosenkę obrażającą rywali i za to został ukarany. Może jednak grać w europejskich pucharach. - Dla nas to też trochę dziwne - przyznaje Stan Valckx, dyrektor sportowy Wisły. - Z tego powodu zwlekaliśmy z podpisaniem kontraktu z Jovanoviciem, bo nie było jasne, na ile został zawieszony. Okazało się, że najpierw na pół roku, ale potem karę skrócono mu o połowę.

- Nie byliśmy zaskoczeni decyzjami trenera. W tym sezonie możemy przecież grać nawet trzy razy w tygodniu - stwierdził Maor Melikson, pomocnik Wisły.

Izraelczyk w Łodzi znów pokazał, że wyrasta ponad ekstraklasę. Mijał po dwóch, trzech rywali, zaskakiwał podaniami, ale krakowianie nie trafiali do siatki. Wydawało się, że chcieli wejść z piłką do bramki i właściwie nie stworzyli żadnej klarownej sytuacji.

Wisła się nie cieszy

Za to Widzew wykorzystał słabą postawę stoperów Wisły. Gości dwa razy uratowała poprzeczka, a raz rozpaczliwy wślizg Gervasio Nuneza. Aż do 75. minuty, kiedy Przemysław Oziębała na raty pokonał Milana Jovanicia. Dużo pretensji do sędziego miał o gola trener Maaskant. Holender złościł się, że napastnik Widzewa grał z krwawiącym rozbitym łukiem brwiowym, a tego zabraniają przepisy.

Mistrzów Polski przed porażką uratował David Biton, który w ostatniej akcji meczu przelobował bramkarza Widzewa. - Jesteśmy rozczarowani, bo Wisła powinna takie mecze wygrywać - uważał Melikson.

- Wyrównaliśmy w ostatniej akcji, ale nie ma się z czego cieszyć. Powinniśmy wygrać, bo byliśmy lepszym zespołem. Wszystko szło dobrze do pola karnego Widzewa. Tam brakowało ostatniego podania lub też decyzji o strzale - dodał Andraž Kirm, pomocnik Wisły.

Pojutrze przed mistrzami Polski dużo trudniejsze zadanie. Przy Reymonta w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów podejmują Litex Łowecz. Wyeliminowanie mistrza Bułgarii zapewni fazę grupową Ligi Europejskiej, a do LM pozostanie do pokonania już tylko jedna przeszkoda. Są faworytami, bo wygrali w Łoweczu, a na dodatek zagrają przed własną publicznością (sprzedano już prawie 20 z 24 tys. biletów).

Wróci kapitan

- Gdyby w piłce teoria brała górę nad praktyką, nikt by się nią nie interesował i nie wzbudzałaby tylu emocji. Na 100 proc. trzeba się skoncentrować i zagrać lepiej niż z Widzewem - powiedział Cezary Wilk, który w zastępstwie Sobolewskiego był kapitanem zespołu. - Brakowało Radka, jego charyzma i wola walki zawsze przydają się Wiśle.

W środę do podstawowego składu poza Sobolewskim powinni wrócić Pareiko, Diaz i Jaliens. Na ławce może usiąść Małecki, który dopiero w sobotę wrócił do treningów po kontuzji. Wiślacy uważają przed meczem z Liteksem, że cel uświęca środki. - Możemy nawet zagrać "shit", byle przejść Litex. To taki rodzaj meczu, w którym nie liczy się piękna gra, tylko wynik. Wiemy, co oznacza awans do kolejnej rundy - zaznacza Kirm. - W Łoweczu potwierdziło się, że Litex ma dobrych pomocników, a zwłaszcza bardzo szybkich skrzydłowych, którym piłka nie przeszkadza. W Bułgarii nie graliśmy tak jak potrafimy, ale przy dopingu naszych kibiców to będzie zupełnie inne spotkanie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.