Reprezentacja. Orzeł kogutowi nie podskoczył

Choć mecz z francuskimi rezerwowymi Polacy potraktowali jak batalię o punkty, zwycięstwo rywali było zagrożone ledwie przez minutę. Zespół Smudy przegrał 0:1

Zobacz samobójczą bramkę Jodłowca na Zczuba.tv

Rok temu Polacy sromotnie przegrali z Hiszpanią 0:6. W czwartek z rywalem słabszym (19. miejsce w rankingu FIFA, Polska - 71.), choć najmocniejszym od klęski z mistrzami świata i Europy, wstydu takiego jak w Murcji nie było, ale i tak różnica klas dzieląca obie drużyny była ogromna.

Biegający do utraty tchu Polacy traktowali to spotkanie jak mecz o punkty - pierwszej zmiany Franciszek Smuda dokonał w 78. minucie. Do tego czasu Laurent Blanc wymienił ponad połowę składu.

Mimo to Polacy przez ponad godzinę nie byli w stanie stworzyć okazji zakończonej strzałem z pola karnego czy w ogóle celnym uderzeniem na bramkę grających bez wielu podstawowych reprezentantów Francuzów.

Polakom do poziomu pozwalającego nawiązać walkę z czołowymi drużynami Europy brakuje wiele. Drużyna Laurenta Blanca pokazała, co znaczy klasowy zespół.

W czwartej minucie Francuzi mieli pierwszy rzut wolny. Po wrzutce w pole karne strzelał Horau i Wojciech Szczęsny, odbijając piłkę końcami palców, uratował zespół od straty gola. Po żadnym ze stałych fragmentów Polaków w pierwszej połowie bramkarz Cédric Carrasso interweniować nie musiał. A przecież Ludovic Obraniak kopał stojącą piłkę i z wolnych, i rożnych. Szczytem nieudolności była sytuacja z 40. minuty, kiedy Polacy próbowali krótko rozegrać piłkę z narożnika boiska. Podanie było za mocne i Francuzi wyprowadzili kontrę. Ten rzut rożny poprzedziła akcja Polaków z dziesięcioma celnymi podaniami na połowie rywali. Drugi raz taka akcja się nie zdarzyła.

Kiedy w 10. minucie czterech polskich piłkarzy próbowało odebrać rywalom piłkę na ich połowie, dwóch zawodników Laurenta Blanca potrafiło jej nie stracić. Dwie minuty później w podobnej sytuacji - czyli przy pressingu Francuzów - Polacy piłkę stracili. Nastąpiły dwa szybkie podania z lewej strony na prawą, N'Zogbia wstrzelił piłkę w pole karne, a Tomasz Jodłowiec skierował ją do własnej bramki. Po raz ostatni trójkolorowi zdobyli gola w pierwszym kwadransie w 2007 r.

Chwilę po stracie mógł być remis. Jeden z najlepszych Polaków w tym meczu - prawy obrońca Łukasz Piszczek - przedarł się prawą stroną i miał przed sobą autostradę do francuskiej bramki. Środkiem boiska biegł Robert Lewandowski, a między nimi był jeden francuski obrońca.

Piszczek wpadł w pole karne i podawał. Niecelnie. Cztery lata temu obrońca Borussii Dortmund był napastnikiem i w takich sytuacjach zdobywał gole albo przynajmniej celnie strzelał. Cofnięty do defensywy zatracił instynkt strzelecki. W mistrzowskim sezonie Borussii Dortmund miał w Bundeslidze siedem asyst, ale ani jednej bramki, choć wiele czasu spędzał na połowie rywali.

Klasowe drużyny, mając tak dobre okazje, przynajmniej zmuszają bramkarza do interwencji. Przed przerwą, choć Polacy się starali i nacierali, Carrasso nie musiał interweniować. Piłkę złapał dopiero po godzinie gry.

Francuzi kontrolowali mecz, kiedy trzeba było, spokojnie trzymali piłkę, podając sobie od nogi do nogi i odliczając minuty do urlopów.

Polska - Francja 0:1 (ZDJĘCIA)

 

Jedyny moment, kiedy ich prowadzenie było zagrożone, nastąpił kwadrans przed końcem spotkania. Dwa celne strzały oddał Robert Lewandowski - po jednym piłkę wybił sprzed linii obrońca, drugi obronił Carrasso. Poza tymi momentami napastnik Borussii był jednym z najsłabszych Polaków. Przez 75 minut wygrał tylko jeden pojedynek - z Sagną na samym początku wywalczył rzut rożny. Potem długo snuł się po boisku. Ale na niego trzeba chuchać i dmuchać - dziś to jedyny polski napastnik, co do którego można mieć złudzenia, że za rok - po kolejnym sezonie w Niemczech i występach w Champions League - zrobi kilka kolejnych kroków do przodu i będzie w stanie strzelać gole na Euro. Sześć minut przed końcem trzeci i ostatni celny strzał Polaków oddał Adam Matuszczyk.

Francuzi mieli takich uderzeń więcej, ale bardzo pewnie bronił 21-letni Szczęsny, który - obok Adriana Mierzejewskiego - jest największym wygranym czerwcowych sparingów. Zagrał mądrze, wznawiał akcje celnymi wyrzutami na środek boiska. Za rok to prawdopodobnie od niego będzie zależało najwięcej - jak na dwóch poprzednich wielkich turniejach od Artura Boruca. Najbliżej wyrównania Polska była po akcjach Mierzejewskiego - pomocnik Polonii harował najwięcej, wygrywał pojedynki indywidualne i tracił mało piłek. Jest coraz bliżej gry w podstawowej jedenastce.

Rok przed Euro trudno o optymizm. Polacy jako gospodarze znajdą się w pierwszym koszyku losowania, a ich czwartkowi rywale - po ostatnich klęskach na wielkich turniejach - w czwartym. W czwartek na boisku kolejność wyglądała odwrotnie.

19

Tyle lat temu Polska po raz ostatni pokonała Francję. W 1982 r. drużyna Antoniego Piechniczka zwyciężyła w Paryżu 4:0

Twoi znajomi już nas lubią. Sprawdź którzy na Facebook.com/Sportpl ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA