Lewandowski, który kiedyś był etatowym kadrowiczem, od Smudy nie dostał jeszcze powołania na choćby jeden mecz. Mimo to przyznaje, że wciąż chce kontynuować swoją reprezentacyjną karierę: - Dla mnie ten temat nigdy się nie skończył, skończyłem się ja u pana Franciszka Smudy. To on zdecydował, że nie będzie mnie powoływał i jest to wyłącznie jego decyzja.
- Widać, że trener Smuda nie lubi ludzi, którzy coś osiągnęli w piłce, którzy mają coś do powiedzenia. Jestem zawodnikiem, który nie boi się wyrażać własnego zdania. Prawdą jest chyba to, co słyszeliśmy niedawno od niektórych piłkarzy (Michała Żewłakowa - przyp. red.), że Smuda najbardziej lubi takich piłkarzy, co do których ma pewność, że będzie trzymał nad nimi pieczę - dodał piłkarz.
- Ale przecież jest to reprezentacja Polski i powinni w niej grać najlepsi zawodnicy, nie bacząc na to, czy ten jest ładny, ten brzydki, tamten pokorny, a tamten niepokorny. To nie jest restauracja, że można sobie spróbować jakiegoś dania. Musisz stawiać na tych najlepszych. Tu nie ma miejsca na jakieś testy - powiedział Lewandowski "Przeglądowi" .
"Wenger nie potrzebuje nowego bramkarza" - mówi Wojciech Szczęsny ?