Kiedy w październiku ub. roku lekarze zobaczyli, jak duży jest ubytek chrząstki w prawym kolanie Boenischa, byli zdumieni. Zajmujący się obrońcą Werderu dr Ulrich Boenisch - zbieżność nazwisk przypadkowa - nie miał wątpliwości. Stwierdził, że gracz Bremy będzie mógł wrócić na boisko dopiero w kwietniu.
Pierwszą operację naderwanych więzadeł krzyżowych reprezentant Polski przeszedł jesienią. Zależało mu na jak najszybszym powrocie do treningów - skończyło się artroskopią. Miała ona być już ostatnim zabiegiem. Kiedy Boenisch w grudniu przyjechał na kontrolę kolana do kliniki w Augsburgu, lekarze twierdzili, że powrót do zdrowia jest szybszy, niż się spodziewali.
Ale w marcu okazało się jednak, że chrząstka utrudnia prawidłową pracę nogi - stąd decyzja o kolejnym zabiegu. Odbył się tydzień temu. Podstawowy obrońca reprezentacji Polski przynajmniej na pięć miesięcy musi zrezygnować z treningów.
Teraz Boenisch przechodzi rehabilitację w Düsseldorfie u Bernda Restle. Z jego rad korzystali m.in. Rivaldo i Ronaldo.
Mimo że lekarze, klub, agent są spokojni o przyszłość piłkarza w Niemczech - a teraz w Polsce - słychać spekulacje, że kolejna operacja może oznaczać nawet przedwczesne zakończenie kariery. - To, że Sebastian wróci wkrótce do zdrowia, to świetna wiadomość, ale wygląda na to, że tylko dla nas. Dla "Bilda" i polskich tabloidów już pewnie nie, bo tam im gorzej, tym lepiej. Mam więc dla nich złą wiadomość: Sebastian ma się świetnie, jest w bardzo dobrym nastroju. Nie dzieje się z nim nic groźnego - irytuje się Polster w rozmowie ze Sport.pl.
Kiedy słyszy o plotkach, że Boenisch mógłby zakończyć karierę ze względu na kolejny uraz, aż krzyczy w słuchawkę: - Co za nonsens! To tak, jakby uznać, że jakiś piłkarz już nigdy nie wróci do zespołu, bo w trakcie meczu popełnił jakiś błąd. Dementuję te informacje, są nieprawdziwe. Bardzo szkoda tego, co mu się przytrafiło, bo bardzo liczyliśmy na jego grę, ale nie zmienia to stosunku Werderu do piłkarza. Jest w drużynie, czekamy na niego. Będzie grał dla Bremy, to pewne. Jest pod bardzo dobrą opieką lekarzy, nie mamy do nich najmniejszych zastrzeżeń. Postawią go na nogi.
Sam Boenisch mówi krótko: - Jestem młodym piłkarzem, a w takich przypadkach leczenie jest bardziej skuteczne. Nie mam zamiaru kończyć kariery, bo jestem przekonany, że w tym roku wrócę do piłki.
Kiedy? - Sebastian to twardy człowiek. Myślę, że za kilka miesięcy będzie do dyspozycji - ocenia Polster. Szef Werderu Klaus Allofs, pytany (m.in. przez dziennik "Weser Kurier") o przyszłość Boenischa, unika konkretnych deklaracji. Mówi, że klub na pewno nie będzie niecierpliwy.
Piłkarza wspiera nie tylko klub, ale i internauci. Boenisch regularnie - co wśród piłkarzy Bundesligi jest rzadkością - odwiedza swój profil w serwisie Facebook. Tam pojawia się coraz więcej życzeń zdrowia z Polski.
Marc Hagedorn, dziennikarz bremeńskiego "Weser Kurier"
W klubie informacja o kolejnej operacji Boenischa nie wprowadziła nerwowości - Werder w tym sezonie już długo radził sobie bez niego. Cóż, wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że sport zawodowy wiąże się z pewnym ryzykiem, a najgorsze, co można zrobić, to podejmować szybkie, nieprzemyślane decyzje.
Niedawno szef klubu Klaus Allofs powiedział dziennikarzom, że Boenisch jest wśród tych zawodników, z którymi drużyna wiąże plany na przyszłość. Jego umowa [kończy się w czerwcu tego roku - red.] nie jest jeszcze podpisana, ale według klubu wszystko zostało ustalone i zostanie przedłużona. Niezależnie od tego, jak długo Boenisch będzie poza składem.
Hummels przedłużył kontrakt z Borussią Dortmund ?
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!