Trener Borussi dla Sport.pl: Na Euro dostaniecie najlepszego Lewandowskiego, najlepszego Kubę, najlepszego Piszczka

Obiecać mogę jedno: na Euro 2012 dostaniecie najlepszego Lewandowskiego, najlepszego Kubę, najlepszego Piszczka. Takich, jakich jeszcze nie widzieliście! - obiecuje w specjalnym wywiadzie dla Gazety Sport.pl trener Borussi Dortmund Juergen Klopp.

W ten weekend Borussia wygrała z FC Koeln 1:0, a zwycięskiego gola zdobył Robert Lewandowski. Borussia pozostaje liderem Bundesligi.

Rafał Stec: Skoro Robert Lewandowski strzelił zwycięskiego gola z FC Koeln, to znaczy, że nie można mu nic zarzucić?

Juergen Klopp: Na pewno można zarzucić drużynie, że w pierwszej połowie nie zawsze dobrze z nim współpracowała. To nie wina waszego piłkarza, ale jego kolegów, dlatego w przerwie pokazałem im na ekranie cztery sytuacje, w których go nie zauważyli. A gdyby zauważyli, mogłoby wyjść z tego coś wartościowego. Na dalszą część gry zarządziłem akcję "szukamy Lewandowskiego"...

...który znów grał za napastnikiem jako ofensywny pomocnik. Czy idealnym miejscem dla niego nie jest jednak środek ataku?

- Przecież właśnie rozegrał swój najlepszy mecz! A moim zdaniem rozegra jeszcze lepsze. Pozycja, na której go ustawiłem, jest tak samo dobra, poza tym w mojej wizji bliżej stamtąd do ataku niż pomocy. Inna sprawa, że to wspaniały, wszechstronny gracz, a nie snajper stojący w polu karnym i poruszający się w rytmie "podanie i bum na bramkę, podanie i bum na bramkę". Biega tam, gdzie Podolski, ale jest lepszy, bo pracuje w defensywie. A najbardziej cieszy mnie, że wreszcie mógł poćwiczyć cały mecz wspólną grę z Lucasem Barriosem, bo moim zdaniem oni razem mogą być bardzo niebezpieczni.

Rozumiem, że Lewandowski to numer jeden wśród atakujących w Polsce, że musi się tłumaczyć z każdego występu, ale powinniście docenić i cieszyć się, że w ogóle tyle gra, i to w podstawowym składzie. On w Bundeslidze debiutuje, w dodatku w bardzo młodym wieku, a już zdobywa bramki dla lidera.

Gdzie widzi pan u niego najważniejsze słabości?

- Nie widzę. Technicznie znakomity, fizycznie też, może potrzebuje tylko większej regularności. To przyjdzie z czasem, nauczy się radzić sobie lepiej z pewnymi sytuacjami. Ja naprawdę go obserwowałem dwa lata przed transferem i naprawdę dobrze wiem, dlaczego tak bardzo go chciałem.

Kuba Błaszczykowski dawno przestał być żółtodziobem, ale popadł w stagnację, od pierwszej jedenastki chyba się oddalił, choć twierdzi, że nieustannie słyszy od pana: "Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak niewiarygodny poziom osiągasz niekiedy na treningach".

- Z jego statusu w Polsce też zdaję sobie sprawę, to kapitan waszej reprezentacji. Problemem są tylko częste kontuzje. I jeśli ostatnio znów nie trenował, a my zwyciężamy, to przecież nie powinienem za bardzo ingerować w drużynę. W każdym razie nadal uważam go za ważnego piłkarza podstawowego składu. Dlatego mówię mu to, co mówię. To szczera ocena sytuacji. Jestem przekonany, że szczyt kariery dopiero przed nim, i cały czas mu to powtarzam.

On bardzo by się ucieszył, gdyby zgodnie z pomysłem Franciszka Smudy polskiej reprezentacji pomógł przed Euro 2012 pana asystent odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne. Według samego piłkarza Oliver Bartlett fantastycznie zna jego organizm i umie się nim zajmować. Panu ta idea niezbyt przypadła do gustu.

- Nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia. Na urlopie Oli ma prawo robić, co zapragnie. Sam dysponuje swoim wolnym czasem.

Ostatni Polak pod pana nadzorem, Łukasz Piszczek, to z naszej perspektywy największe zaskoczenie.

- Z mojej też. Ma fantastyczne warunki fizyczne, rozwija się w niesamowitym tempie, w tym sezonie do perfekcji brakuje mu tylko kilku wypracowanych bramek więcej. Choć na prawą obronę przestawili go już w Hercie, to dopiero my naprawdę go zmieniliśmy - w Berlinie go do nowej roli nie przyuczali, po prostu kazali mu tam grać. My go nowej pozycji metodycznie uczymy. I jesteśmy pod ogromnym wrażeniem postępów, które czyni.

Słyszał pan o jego zaangażowaniu w aferę korupcyjną w naszym futbolu? Jeszcze jako gracz Zagłębia Lubin składał się na łapówkę, by przekupić rywali...

- A co miał zrobić tak młody zawodnik w takiej strukturze? Zbuntować się? Tamto zachowanie na nim wymuszono, to zbyt fajny chłopak, bym widział w incydencie z przeszłości coś więcej niż błąd młodości. Jestem pewien, że już nigdy by tak nie postąpił.

Dostrzegł pan w Lewandowskim, Błaszczykowskim i Piszczku jakąś wspólną cechę, która ich w szatni wyróżnia? Coś specyficznie naszego, co czyni polską grupkę charakterystyczną?

- Fatalnie śpiewają. Kiedy ktoś w drużynie obchodzi urodziny, każdy musi wystąpić przed resztą i zaśpiewać jubilatowi w swoim języku. To wasze "Sto lat" ma okropną, smętną melodię. Jak Polacy otwierają usta, zawsze ich pytam, czy na pogrzebach śpiewa się u was to samo.

Jako selekcjoner prawie jednej trzeciej podstawowej jedenastki naszej reprezentacji obieca nam pan, że pogrzebu nie będzie na Euro 2012?

- Obiecać mogę jedno: dostaniecie najlepszego Lewandowskiego, najlepszego Kubę, najlepszego Piszczka. Takich, jakich jeszcze nie widzieliście. Zwłaszcza jeśli utrzymają obecne tempo rozwoju. A coraz lepsi będą na pewno.

A Borussia utrzyma tempo? Podoła jesienią nowemu wyzwaniu - łączeniu udziału w Lidze Mistrzów z grą w Bundeslidze? Może tym razem niezbędne staną się transfery doświadczonych graczy?

- Dawaliśmy radę w Lidze Europejskiej, wytrzymamy i w LM. Chcemy zwyciężać, ale traktujemy tę przygodę jak krótkie wakacje w środku sezonu, przecież latanie do Sewilli czy Paryża to sama frajda. Presji nie będzie, bo presja istnieje tylko wtedy, gdy ty ją czujesz. A dla nas to tylko wspaniałe, nowe wyzwanie, nie gramy tam przecież od dziesięciu sezonów bez przerwy. I nie sądzę, by warto było inwestować w drogie zakupy tylko po to, by przejść rundę więcej. Mamy swoją drużynę, złożoną ze swoich ludzi i ten projekt chcemy rozwijać. To trudniejsze, ale również przyjemniejsze niż szukanie drogi do zwycięstwa przez wielkie transfery. Doświadczenia się nie kupuje, doświadczenia się zbiera. A największe zalety to nieprawdopodobna siła mentalna - charakter, umiejętność koncentracji, żądza wygranej, trzymanie się rzeczywistości.

Pana młodzi chłopcy są zdolni nawiązać do tamtej wielkiej drużyny Ottmara Hitzfelda, która zdobywała Puchar Europy?

- Sami nie znamy granic swoich możliwości, jesteśmy w momencie, w którym co chwilę dowiadujemy się czegoś nowego o sobie. Przecież ten sezon jest niesamowity, nikt nie spodziewał się, że będzie aż tak dobrze. A porównania do zespołu z lat 90. nie mają sensu. To był właśnie twór zbudowany dzięki luksusowym transferom i tłumowi graczy bardzo doświadczonych, reprezentujących najsilniejsze piłkarsko nacje, branych z Juventusu i innych wielkich klubów. Ścigaliśmy się wtedy z Bayernem. Teraz sami wychowujemy nową generację - nie wiem, gdzie ci chłopcy skończą, ale nie chciałbym, żeby po zakończeniu karier spojrzeli w przeszłość i stwierdzili, że najlepsze przeżyli w wieku 21 lat. Najlepsze ma być dopiero przed nimi.

Lewandowski dał Borussii zwycięstwo w meczu z Koeln ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.