Prezes PZPN w porozumieniu z radą drużyny, której przewodniczą Jakub Błaszczykowski i Rafał Murawski, podjął decyzję o nagradzaniu piłkarzy w wygranych przez biało-czerwonych meczach.
Rywale z najwyższej półki to drużyny z top 20 rankingu światowej federacji piłki nożnej. Do podjęcia decyzji prezesa przekonał zwycięski mecz z Wybrzeżem Kości Słoniowej (3:1). - Zasłużyli, więc dostaną. Bo generalnie jest tak, że jak prezes jest zadowolony, to ma prawo nagrodzić - skomentował szef polskiego związku.
Bonusy pieniężne za mecze towarzyskie przygotowujące reprezentację Polski do Euro 2012 (Polska nie bierze udziału w kwalifikacjach, jest współorganizatorem turnieju), to ekwiwalent premii, jakie PZPN przyznawał piłkarzom za awans do międzynarodowych rozgrywek. W 2002 roku, kiedy podopieczni Jerzego Engela zakwalifikowali się na mundial w Korei Płd. i Japonii otrzymali 2,2 miliona złotych do podziału.
Zarządzona przez prezesa Latę "finansowa motywacja" jest ewenementem w skali światowej. Do tej pory żaden z zespołów organizujących mistrzostwa świata bądź Europy nie dostawał premii za towarzyskie spotkania. Piłkarze otrzymywali, tzw. startowe, czyli kwotę pieniężną za powołania do reprezentacji. A i to nie zawsze. W 2008 roku austriacka federacja zrezygnowała z wypłacania pieniędzy swoim reprezentantom.
- Zgodnie z powszechną opinią, w kadrze nie gra się dla pieniędzy, ale to jasne, że dla zawodników premia to dodatkowy bodziec. W końcu na zgrupowaniach poświęcają czas, wykonują swój zawód - ocenił decyzję PZPN Marek Pięta, szef Polskiego Związku Piłkarzy.
Grzegorz Bonin na rozmowach z Górnikiem Zabrze