Reprezentacja Polski. Smuda wraca do przeszłości

Aż siedmiu piłkarzy, których miesiąc temu nie było w przegranym sromotnie 0:3 meczu z Kamerunem, wystawi w sobotę przeciwko Ukrainie selekcjoner Franciszek Smuda. Relacja Z Czuba i Na Żywo ze sparingu w Łodzi od 17.00.

Kameruńska klęska w Szczecinie przynajmniej na pewien czas zakończyła radykalne odmładzanie kadry. Trener obiecywał je, chciał zrezygnować z ludzi stanowiących trzon kadry Beenhakkera. - Nie miałem wyjścia. Pod koniec współpracy z Leo kadra nie przedstawiała dużej wartości. Zawodnicy sprawiali wrażenie wypompowanych i przegranych, dlatego musiałem być radykalny - mówił w maju. Wtedy nie chciał słyszeć o Borucu, Smolarku, M. Lewandowskim, Rogerze, Pawle Brożku czy Łobodzińskim.

Jego nowi wybrańcy nie pokazali niczego dobrego.

Fabiański i Kuszczak bronili ostatnio w kadrze średnio, ale selekcjoner z nich zrezygnował, ponieważ czwarty sezon z rzędu nie wywalczyli miejsca w bramkach Arsenalu i Manchesterze United. Ustawieni nie na swoich pozycjach obrońcy potykali się ostatnio o własne nogi, Hiszpanie i Kameruńczycy wbili Polsce aż dziewięć goli. Pomocnicy mieli problemy z odbiorem piłki i przerwaniem akcji rywala. Kiedy się udało, brakowało im pomysłu, co robić w ofensywie. Jeśli udało się stworzyć okazję strzelecką, razili nieskutecznością. Reprezentacja nie zdobyła bramki od prawie siedmiu godzin. Po 0:3 z Kamerunem w Szczecinie została wygwizdana przez kibiców.

Po ostatnich ciosach selekcjoner przejrzał na oczy. Musiał zareagować, bo na którąkolwiek formację spojrzał - widział problem. Robił minę do złej gry - im kłopoty stawały się większe, tym bardziej wierzył, jak słyszeliśmy, w ich przezwyciężenie. Przekonywał, że kadra zacznie strzelać, wygrywać i od pierwszej do ostatniej minuty grać na najwyższych obrotach.

Na słowach się nie skończyło, Smuda wyciągnął wnioski z ostatnich - jak mawia - "gorzkich piguł", które połknął. Postawił na nowych ludzi, wreszcie zaczął ćwiczyć na zgrupowaniu stałe fragmenty gry.

Trener zdaje sobie sprawę, że sparing z Ukrainą i wtorkowy z Australią nie będą zwykłymi sparingami. Presja wyniku i zdobywania goli jest ogromna, a kolejnych wpadek nie usprawiedliwi już klasa rywali - jak było po klęskach z Hiszpanią i Kamerunem.

Aby ograniczyć ryzyko do minimum, Smuda wezwał do bramki Artura Boruca, który po zmianie Celticu na Fiorentinę wyraźnie schudł i podczas treningów w Grodzisku prezentował umiejętności światowej klasy, broniąc niekiedy w nieprawdopodobnych sytuacjach. W sobotę zagra od początku, choć w nowym klubie jak poprzednicy jest rezerwowym. Smudzie to nie przeszkadza - w poprzednich sezonach Boruc bronił regularnie.

Smolarek (19 goli w 43 meczach kadry) zacznie na ławce, ale ma wejść na boisko i odmienić drużynę. I dokonać tego, co nie udało się Pawłowi Brożkowi - Smuda dał temu ostatniemu szansę z Kamerunem, a wiślak zagrał tak źle, że szybko do reprezentacji nie wróci. Ebi ma większe umiejętności, lecz pełnej formy fizycznej nadal nie odzyskał. To radykalny zwrot, jeszcze niedawno Smuda kpił ze Smolarka, teraz obaj wymienili się numerami telefonów i mówią o sobie wyłącznie ciepło.

Smuda nie chce radykalnego powrotu do przeszłości, ale z każdym kolejnym sparingiem - i obejrzanym meczem w lidze zdominowanej przez obcokrajowców i polskich weteranów - dociera do niego, że nie ma alternatywy. Jeśli w sobotę nie uda się mecz defensywnemu pomocnikowi Tomaszowi Bandrowskiemu, na październikowe sparingi z USA i Ekwadorem być może wróci kolejny pewniak Beenhakkera, 31-letni Lewandowski. Inni na tej pozycji na razie nie przekonują - Dariusz Dudka utknął na ławce Auxerre, 20-letni Adam Matuszczyk też nie przebił się do reprezentacyjnej jedenastki.

Smuda szykuje też własne "odkrycie", czyli 23-letniego Sebastiana Boenischa. Urodzony w Gliwicach, wychowany w Niemczech obrońca Werderu i niemieckiej młodzieżówki przestał mieć złudzenia, że trafi do kadry Joachima Loewa. Z Ukrainą zadebiutuje w polskiej - na lewej obronie. Tam selekcjoner w dziesięciu meczach sprawdził pięciu piłkarzy. Piotr Brożek, Gancarczyk, Tosik, Sadlok i Dudka egzaminy jednak oblali. Dlatego Smuda z taką determinacją zabiegał o Boenischa, który opowiada, że "trener dzwonił pięć-sześć razy w tygodniu i namawiał na grę dla Polski"...

Udało się. Historia kariery Smudy w polskich klubach uczy, że jemu przeważnie się udaje.

Skład Polski:

Boruc - Piszczek, Żewłakow, Wojtkowiak, Boenisch - Bandrowski, Murawski, Iwański - Błaszczykowski, Peszko - Jeleń.

W takim składzie kadra Smudy zaczynała pięć ostatnich meczów:

Bułgaria 2:0 (gole Błaszczykowski, Lewandowski): Kuszczak - Kowalczyk, Żewłakow, Glik - Dudka - Murawski, Majewski, Obraniak - Błaszczykowski, Peszko - Lewandowski

Finlandia 0:0: Tytoń - Piszczek, Wojtkowiak, Żewłakow, Dudka - Jodłowiec, Matuszczyk, Mierzejewski - Błaszczykowski, Lewandowski - Jeleń

Serbia 0:0: Fabiański - Piszczek, Wojtkowiak, Glik, Sadlok - Dudka, Mierzejewski, Peszko - Błaszczykowski, Nowak - Lewandowski

Hiszpania 0:6: Kuszczak - Wojtkowiak, Żewłakow, Glik, Dudka - Murawski, Mierzejewski, Peszko - Błaszczykowski, Nowak - Lewandowski

Kamerun 0:3: Fabiański - Wojtkowiak, Żewłakow, Glik, Sadlok - Dudka, Murawski, Obraniak - Błaszczykowski, Brożek - Lewandowski

Typują bukmacherzy:

Źródło: bwin.com

Poprawę zapowiada Franciszek Smuda ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA