Ireneusz Jeleń po golu na wagę LM: Fajnie, że wpadło. Teraz mówi o nas cała Francja

- Po awansie do Ligi Mistrzów nigdzie mi się nie spieszy. To jeden z tych goli, które zapamiętam do końca życia - mówi Ireneusz Jeleń po zwycięskim meczu małego Auxerre z milionerami z Zenitu Sankt Petersburg, który dał klubowi reprezentanta Polski awans do Ligi Mistrzów

"Po końcowym gwizdku ślizgał się na całej długości boiska. Słuchał trybun skandujących jego nazwisko na stadionie l'Abbe-Deschamps, który wibrował jak za czasów najpiękniejszych europejskich pojedynków. Ireneusz Jeleń był jednym z bohaterów tego wieczoru" - czwartkowe wydanie dziennika "L'Equipe" poświęciło polskiemu napastnikowi osobny artykuł pod relacją z meczu. Auxerre wygrało z rosyjskim potentatem finansowym 2:0 i po raz trzeci zagra w fazie grupowej Ligi Mistrzów.

Polak dostał notę 7, wcale nie najwyższą w zespole, ale ponownie okazał się dla Auxerre graczem decydującym o wyniku. Gazeta wyżej - na 8 - oceniła prawego obrońcę Cedrica Hengbarta, strzelca pierwszej bramki, genialnie interweniującego pod własną bramką w drugiej połowie oraz defensywnego pomocnika Delvina Ndingę, przez którego miejsca w pierwszym składzie Auxerre nie ma Dariusz Dudka.

Robert Błoński: To pana najważniejszy gol w życiu?

Ireneusz Jeleń: Jednym kopnięciem piłki spełniłem marzenia swoje i przede wszystkim całego zespołu. Radość była wyjątkowa, wzruszająca, nawet bym powiedział. Cieszyliśmy się razem z kibicami, wypiliśmy po łyku szampana. Ciężko zapracowaliśmy na awans. Mówi o nas cała Francja, bo nikt nam nie dawał szans. Zenit z budżetem sześć razy większym od naszego był murowanym faworytem. Mogliśmy się przeciwstawić tylko świetnym przygotowaniem fizycznym i dopracowanymi stałymi fragmentami. Po porażce w Petersburgu 0:1 baliśmy się rewanżu jak ognia, wiedzieliśmy, że stracona bramka praktycznie przekreśli nasze szanse, więc nastawiliśmy się na kontry albo rożne czy wolne.

Oba gole padły po dośrodkowaniach z rożnego. Pan strzelił przewrotką.

- Po wrzutce mam przy dalszym słupku czekać na piłkę. Bardzo podobnego gola strzeliłem w ostatnim meczu ligowym z Valenciennes. Z Zenitem nie mogłem inaczej strzelić, musiałem kopnąć z przewrotki. Fajnie, że wpadło.

Pięknie wpadło.

- To jeden z goli, które będę wspominał do końca życia. Zostanie zapisany w historii klubu, dlatego satysfakcja jest ogromna, ale na wielkie uznanie zasługuje cały zespół.

Po meczu trener Fernandez był czerwony z emocji. Wynik był niewiadomą do ostatniej sekundy.

- Nasz awans to wielka niespodzianka, kluczem było świetne przygotowanie fizyczne. Trafiliśmy z formą idealnie. Biegaliśmy bez przerwy, ale pomogły nam dwie czerwone kartki dla rywali po przerwie. Pod koniec było jednak nerwowo, Zenit był o krok od gola.

Uratował pan budżet klubu, będą wzmocnienia przed Ligą Mistrzów?

- Może wróci kwestia pozyskania Obraniaka z Lille. Trener go chce. Ludo przedłużył kontrakt z Lille, ale wiem, że chętnie by do nas przyszedł. Myślę, że po awansie Auxerre stać na niego. Będziemy musieli przecież radzić sobie nie tylko w Champions League, ale i we Francji. Piętnastoma zawodnikami się nie da. Liga francuska jest bardzo trudna, nie ma wielkiej przepaści między pierwszym a dziewiątym, dziesiątym, nawet ostatnim zespołem. Trzeba mieć końskie zdrowie.

Początek sezonu Auxerre ma średni. To dopiero pierwsza wygrana.

- W porównaniu z poprzednim rokiem postęp jest olbrzymi. Mamy trzy punkty po trzech meczach, rok temu przegraliśmy cztery z pięciu meczów i strzeliliśmy ledwie jedną bramkę. W pierwszych meczach ligowych nasze głowy i myśli były wyłącznie przy Lidze Mistrzów. Pragnęliśmy awansu i na tym się koncentrowaliśmy. Kosztem ligi, ale po awansie wracamy do gry. W niedzielę jedziemy do Monaco przynajmniej po punkt.

Chyba nie ma już mowy o pana odejściu z Auxerre?

- Zostaję. Po takim meczu, po takim awansie, po takim wyczynie nie ma sensu niczego zmieniać. Kontrakt mam ważny do czerwca przyszłego roku. Spekulacje były po losowaniu, kiedy okazało się, że gramy z Zenitem. Oni byli faworytem i gdybyśmy nie awansowali, klub był skłonny mnie sprzedać [Jeleń ma w kontrakcie kwotę odstępnego 3 mln euro].

Myśli pan o przedłużeniu kontraktu z kwotą odstępnego czy raczej o tym, żeby za rok odejść za darmo?

- Rozważę oba warianty. Mój menedżer rozmawiał z szefem Auxerre przed dwumeczem z Zenitem. Klub chce podpisać nowy kontrakt, zobaczę, co zaproponują. Nigdzie mi się nie spieszy.

Staje się pan centralną postacią klubu, przesądza o sukcesach. Spodziewał się pan tego?

- Wyjeżdżając z Polski, obawiałem się, czy dam sobie radę. Miałem jeden cel: żeby grać. Udało się, mam powody do radości, widzę, że mnie tu lubią i cenią. Mam nadzieję, że forma ze spotkania z Zenitem się utrzyma.

Jest więc nadzieja, że będzie pan pierwszym - od czasów Jacka Krzynówka - polskim piłkarzem, którego bramki w Champions League nie będą incydentami. W sezonie 2004/05 Krzynówek strzelił trzy gole dla Leverkusen. Po nim trafiali tylko Marek Saganowski dla Aalborga i Marcin Żewłakow dla APOEL-u Nikozja.

- Oby zdrowie dopisywało i sytuacje były. Zdaję sobie sprawę z presji, która na mnie spoczywa, ale Liga Mistrzów ma mnie cieszyć, a nie stresować. Ważne jest to, że mam pewne miejsce w składzie.

Po meczu z Monaco czeka pana zgrupowanie reprezentacji, która również potrzebuje goli. Posucha trwa od czterech meczów.

- Przyjadę do Grodziska w bardzo dobrej formie fizycznej. Pierwszego gola strzeliłem Valenciennes i się odblokowałem. Mam nadzieję, że z taką formą strzelecką pomogę kadrze. Chcemy zmazać plamy z meczów przeciwko Hiszpanii i Kamerunowi.

Bramki Polaków w Lidze Mistrzów

8: Krzysztof Warzycha (Panathinaikos Ateny, sezony 95/96, 98/99, 00/01 i 01/02)

3: Emmanuel Olisadebe (Panathinaikos, 01/02, 03/04, 04/05 i 05/06, Jacek Krzynówek (Bayer Leverkusen, 04/05)

2: Leszek Pisz (Legia, 95/96), Marek Citko i Jacek Dembiński (Widzew, 96/97)

1: Ryszard Staniek, Marek Jóźwiak, Jerzy Podbrożny (Legia, 95/96), Sławomir Majak, Ryszard Czerwiec (Widzew, 96/97), Roman Kosecki (Nantes, 95/96), Tomasz Hajto (Schalke 04, 01/02), Tomasz Dziubiński (FC Brugge, 92/93), Igor Sypniewski (Panathinaikos, 98/99, 00/01, Andrzej Lesiak (Rapid Wiedeń, 96/97), Andrzej Rudy (Ajax Amsterdam, 98/99), Marek Saganowski (Aalborg, 08/09), Marcin Żewłakow (APOEL Nikozja, 09/10)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.