MŚ 2010. Polacy mogli zarobić 27 milionów złotych

Stany Zjednoczone nie należą do faworytów zbliżających się mistrzostw świata w RPA, ale motywować będzie ich największa premia w historii rozgrywek. Jeśli podopieczni trenera Boba Bradley'a zdołają wygrać mundial, zarobią aż 20 milionów dolarów, co daje niemal 900 tysięcy dla każdego zawodnika. To więcej niż mogą zarobić Hiszpanie, Anglicy czy Brazylijczycy. A gdyby do turnieju zakwalifikowała się Polska, na konto PZPN-u wpłynęłoby ponad 27 milionów złotych - bo takie pieniądze FIFA przewiduje za sam udział w turnieju.

Gracze hiszpańscy za ewentualny triumf otrzymają po 700 tysięcy dolarów na głowę. To wciąż bardzo dużo, ale tylko piłkarze z Ameryki i Półwyspu Iberyjskiego są zachęcani kwotami zbliżonymi do miliona.

Walczący o swój szósty puchar za mistrzostwo świata Brazylijczycy mogą liczyć na kwoty dwa razy niższe od tych, które oferuje się mistrzom Europy. Gdyby udało im się wygrać mundial, na ich kontach znalazłoby się po 350 tysięcy dolarów. Więcej dostaliby Anglicy, którzy - według niepotwierdzonych informacji, bo brytyjska federacja o sprawach finansowych rozmawiać nie chce - na swoich kontach znaleźliby około 500 tysięcy.

Kadrowicz niemiecki za wygranie finału otrzyma spośród faworytów najmniej - "zaledwie" 300 tysięcy dolarów. Zawodnicy Joachima Loewa dostaną jednak premie za wyjście z grupy oraz przejście do każdej kolejnej fazy turnieju.

Własne nagrody przyzna też FIFA, aczkolwiek pieniądze będą przelewane bezpośrednio na konto krajowych federacji. Federacja natomiast może zrobić z nimi co tylko zechce - rozdać je piłkarzom, zostawić dla siebie lub zainwestować. Mistrzowie świata otrzymają od FIFA 31 milionów dolarów, a kraj, który przegra w finale - 24 miliony.

Każda reprezentacja, niezależnie od tego jak spisze się w turnieju, otrzyma 8 milionów dolarów. Oznacza to, że słaba postawa Polski w kwalifikacjach do MŚ kosztowała PZPN ponad 27 milionów złotych!

A gdyby Polska zagrała na mundialu? 

Więcej o: