Wypadek zdarzył się 30 sierpnia ubiegłego roku. Kontuzję - otwarte złamanie kości piszczelowej i strzałkowej - spowodował Axel Witsel ze Standardu Liege. W sobotę, w 83. min ostatniego ligowego meczu sezonu z Saint-Truidense, Wasilewski wszedł na boisko za czeskiego obrońcę Jana Polaka. - To była najbardziej emocjonalna chwila w piłkarskim życiu - mówi piłkarz. - Rozpocząłem karierę po raz drugi. Żadne wielkie słowo nie jest w tej sytuacji przesadą. To, co czułem, jest nie do opisania. Lekarzom, trenerom i rodzinie dziękuję za szansę, którą dostałem. Za to, że pomogli mi wrócić na boisko. Byłem przygotowany na wsparcie od kibiców i serdeczności z ich strony, ale takiej wrzawy i tego, co dla mnie zrobili, nie mogłem sobie nawet wyobrazić. Starałem się być skoncentrowany na meczu, ale nie dało się. Ze wzruszenia ściskało mi gardło, tumult zaczął się, kiedy wstałem z ławki się rozgrzać. Po wejściu dotknąłem piłki kilka razy, koledzy dali mi wykonać rzut wolny. A potem wzięli na ramiona i nosili z pucharem za mistrzostwo.
Zmiana była uzgodniona z trenerem Arielem Jacobsem. Anderlecht już w kwietniu zapewnił sobie mistrzostwo Belgii i ostatni mecz ligowy był okazją do podwójnego świętowania - odzyskania tytułu i powrótu Wasilewskiego.
- Trener widział moją ogromną determinację w walce o powrót na boisko, uzgodniliśmy, że wejdę, ale prowadziliśmy tylko 2:1. Nic nie było pewnego, więc tym bardziej jestem wdzięczny za zaufanie - opowiada. - Przed wejściem na boisko miałem obawy, jak będę się zachowywał, czy nie będę miał żadnych oporów. Wyszło dobrze, powrót się udał. Byłem strasznie zdeterminowany, żeby osiem miesięcy gehenny i rehabilitacji nie poszły na marne.
Do optymalnej formy jeszcze daleko. - To pierwszy krok w walce o powrót do dyspozycji sprzed kontuzji - mówi piłkarz, który 9 czerwca skończy 30 lat.
- Teraz mam dziesięć dni wakacji, potem zaczynam indywidualne treningi, żeby na całego rozpocząć letni okres przygotowawczy z zespołem - dodaje Wasilewski.
Porażka Majewskiego w play-off ?