"Operator satelitarny Eutelsat informuje o obcej ingerencji w łącza satelitarne, za pośrednictwem których ma być transmitowany mecz Litwa - Polska. W związku z tym mogą wystąpić zakłócenia lub przerwy w transmisji. Trwają działania mające na celu zabezpieczenie transmisji" - taki komunikat pojawił się w niedzielę wieczorem tuż przed meczem na stronie TVP Info.
Problemy pojawiły się jednak wcześniej, bo już na około dwie godziny przed meczem. - Ktoś próbował wbijać się w naszą częstotliwość - mówi nam Jakub Kwiatkowski, dyrektor TVP Sport. - Dostaliśmy wsparcie EBU [Europejska Unia Nadawców], która pozwoliła nam wzmocnić sygnał. Byliśmy przygotowani - mieliśmy backupy - dzięki czemu nikt nie zdołał się przez to przebić. Ale próby były. I to jeszcze w trakcie meczu, w zasadzie przez całą pierwszą połowę ktoś próbował się przebić i zakłócać nasz sygnał. Po przerwie już odpuścił. Mówię "ktoś", bo źródło jest niezidentyfikowane. Nie wiadomo, kto to zrobił - dodaje Kwiatkowski.
Ostatecznie udało się pokazać spotkanie Litwa - Polska bez zakłóceń. Nie wiadomo, kto próbował w tym przeszkodzić, ale cień podejrzeń oczywiście pada na Rosję, która od wielu tygodni z każdym dniem nasila akty dywersji na terenie całej Europy.
W PZPN przed meczem z Litwą też były obawy o to, że przed meczem w Kownie dojdzie do prowokacji na samym stadionie. Do tego na szczęście nie doszło. Polska w niedzielę pokonała Litwę 2:0 po golach Sebastiana Szymańskiego i Roberta Lewandowskiego. Dzięki temu cały czas jest na drugim miejscu w grupie i już tylko kataklizm mógłby sprawić, że je straci. A co za tym idzie - nie zagra w barażach o występ na przyszłorocznym mundialu.
Polaków czekają jeszcze dwa mecze w eliminacjach: z Holandią u siebie (14 listopada) i Maltą na wyjeździe (17 listopada).
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!