Reprezentacja Polski wciąż pozostaje bez selekcjonera po rezygnacji Michała Probierza. - Doszedłem do wniosku, że w obecnej sytuacji najlepszą decyzją dla dobra drużyny narodowej będzie moja rezygnacja ze stanowiska selekcjonera. Pełnienie tej funkcji było spełnieniem moich zawodowych marzeń i największym życiowym zaszczytem - oświadczył trener 12 czerwca. W związku z tym ruszyła giełda nazwisk, którą podsycił sam prezes PZPN Cezary Kulesza. - Jest kilka nazwisk - Nawałka, Brzęczek, Urban czy Magiera. Nie wykluczam powrotu do poprzednika. Wszystko może się wydarzyć - wyjawił w rozmowie z radiem ZET.
Dziennikarze Interii Sport porozmawiali z byłym prezesem PZPN Michałem Listkiewiczem nt. wyboru nowego selekcjonera. Listkiewicz w czasie swojej kadencji cztery razy musiał podejmować takie decyzje, jak teraz Cezary Kulesza. Czym on by się kierował przy następnym wyborze?
- Przede wszystkim tym, jaką wiedzę o reprezentacji Polski ma kandydat. Na ile zna zawodników, ich potencjał. Nie wyobrażam sobie powtórzenia manewru, w którym bierzemy selekcjonera mocnego na papierze i w praniu okazuje się, że w naszym przypadku jest fatalny - jak w przypadku Fernando Santosa - wyznał.
Michał Listkiewicz wskazał również idealnego kandydata dla reprezentacji Polski. - Teraz albo bym poszedł w kierunku polskiego trenera z dużym dorobkiem i autorytetem - i tu widzę dwa nazwiska: Maciej Skorża i Jan Urban - albo, jeśli miałby to być selekcjoner zagraniczny, to ktoś na wzór Leo Beenhakkera - kontynuował i dodał, o jaki "wzór" mu chodziło.
Zobacz też: Media: Sensacyjny kandydat na trenera Polaków! To nie żart. Absolutny top
- Ktoś spełniający trzy kryteria - oprócz wymienionego dorobku i autorytetu, musiałby chcieć otoczyć się młodymi, polskimi trenerami. Na pewno nie zgodziłbym się na to, co robi wielu zagranicznych szkoleniowców, którzy przyjeżdżają wraz z autobusem swoich ludzi. A robią to do tego stopnia, że swojego rodaka mają nawet od rozkładania pachołków na boisku - podkreślił.
- Urban to trener na nasze warunki idealny. Jest Polakiem, a jednocześnie internacjonałem. Będąc w Hiszpanii i rozmawiając o Janie Urbanie, widziałem, jak to nazwisko otwiera wszystkie drzwi. Każdy mówi o nim z wielką estymą - wyznał.
Były prezes PZPN wyznał również, że nie zazdrości Cezaremu Kuleszy tego, co się wokół niego dzieje. - Wiadomo, jaka jest atmosfera, gdy reprezentacja ma słabe wyniki. Sam też to przerabiałem przy zwolnieniach Jurka Engela i Pawła Janasa. Trzeba to wytrzymać i być odpornym. Bycie wrogiem publicznym numer 1 jest częścią roli prezesa - też nim byłem swego czasu - przypomniał.
Na pytanie, czym kierował się przy wyborze selekcjonera, Michał Listkiewicz odparł: "intuicją". - Na podstawie wrażenia, jakie wywierał kandydat. Trzy z czterech strzałów okazały się na moje oko celne - Jerzy Engel, Paweł Janas i Leo Beenhakker, aczkolwiek do dziś żałuję, że nie dałem szansy Henrykowi Kasperczakowi. W zasadzie tylko jedna z moich decyzji była na wariata, czyli ta ze Zbigniewem Bońkiem - zakończył.