Zamiast spokojnie przygotowywać się do dzisiejszego wyjazdowego starcia z Finlandią, potencjalnie kluczowego w kontekście walki o co najmniej udział w barażach o awans na mundial, nasza kadra zmaga się z gigantyczną aferą. Po tym, jak Roberta Lewandowskiego pozbawiono opaski kapitana reprezentacji Polski, a on obraził się na Michała Probierza i zrezygnował z gry w jego kadrze, rozpętało się prawdziwe piekło. Piekło, którego płomienie widać w całej Europie.
O konflikcie polsko-polskim pisali i mówili już dziennikarze z wielu krajów. Hiszpanie podkreślali, że obie strony mogły się zachować o wiele lepiej, a jedynym zwycięzcą w tym wszystkim jest Barcelona. Francuski portal sofoot.com nazwał Lewandowskiego "brzydkim reprezentacyjnym kaczątkiem". Z kolei Finowie, nasi najbliżsi rywale, niebezpodstawnie uznali, że ich kadra może na tym skorzystać. Do grona śledzących wydarzenia dołączyli także Rosjanie. Portal sport24.ru opisał całą sprawę.
Tamtejsi dziennikarze zdecydowanie wzięli stronę Lewandowskiego, oskarżając Polaków o brak szacunku do własnej legendy. - Polacy cynicznie odrzucili swoją legendę. W ich kadrze wybuchł gigantyczny skandal, po tym jak Robert Lewandowski zrezygnował z gry w reprezentacji dopóki jej trenerem będzie Michał Probierz. Wszystko wydarzyło się krótko po zwycięstwie Polski z Mołdawią 2:0. Nic nie zapowiadało katastrofy, ale wtedy ogłoszono, że Lewandowski nie będzie już dłużej kapitanem drużyny. Wszystko podczas zgrupowania, w którym nie wziął on udziału z uwagi na zmęczenie - czytamy.
Rosjanie twierdzą, że nie ma teraz powodu, by zwalniać Probierza, a brak Lewandowskiego może Polaków słono kosztować. - PZPN znalazł się w niekomfortowej sytuacji. Polacy nadal nie potknęli się w eliminacjach do mundialu i Probierza nie ma za co zwolnić. Z drugiej strony brak największej gwiazdy może ich kosztować punkty. By bezpośrednio awansować na mundial, musieliby przedrzeć się przez Holandię, a każda wpadka poza tym może zagrozić ich grze w play-off - pisze sport24.ru.