• Link został skopiowany

Ależ zwrot ws. Roberta Lewandowskiego! "Nie jest obrażony, ale..."

Dominik Wardzichowski
- Robert Lewandowski nie jest obrażony i urażony za odebranie opaski kapitana reprezentacji, ale boli go sposób, w jaki zostało mu to przekazane - słyszymy z otoczenia piłkarza Barcelony. Kiedy zadzwonił do niego selekcjoner, Lewandowski miał usypiać córki, a jego rodzina o całej sprawie usłyszała z mediów - dowiedział się Sport.pl.
Robert Lewandowski
Fot. Sport.pl

Było tuż po godzinie 21, gdy w niedzielę na oficjalnym profilu "Łączy nas piłka" ukazał się komunikat o odebraniu opaski kapitana Robertowi Lewandowskiemu i przekazaniu jej Piotrowi Zielińskiemu. To decyzja selekcjonera Michała Probierza, który chwilę wcześniej rozmawiał z piłkarzem przez telefon. Sport.pl dotarł do kulis sprawy, a perspektywa przekazana nam przez otoczenie zawodnika, ale też ludzi z federacji, rzuca na nią nowe światło.

Zobacz wideo Zbigniew Boniek wprost o reprezentacji Polski! O tych słowach będzie głośno

Najważniejsza informacja jest taka: Robert Lewandowski nie rezygnuje z reprezentacji Polski. Chce w niej grać, nawet bez opaski kapitana, ale - jak słyszymy - całkowicie stracił zaufanie do Michała Probierza. Nie przez decyzję o odebraniu mu prestiżowej roli kapitana kadry, a przez sposób komunikacji.

Selekcjoner ma prawo zmienić kapitana, Robert trzyma kciuki za Piotra Zielińskiego i za całą drużynę, ale nie może być tak, że po tylu latach gry dla kadry - czasem z kontuzjami, czy złamanymi żebrami - zostaje w zasadzie postawiony pod ścianą - mówi nam jedna z osób z otoczenia gwiazdy Barcelony, a kulisy całej sprawy są po prostu zadziwiające.

Robert Lewandowski nie zdążył przekazać informacji rodzinie

Gdy selekcjoner Michał Probierz zadzwonił do Roberta Lewandowskiego, ten miał w tym czasie usypiać córki. Jak słyszymy, przyjął decyzję do wiadomości, ale nie spodziewał się, że już chwilę później ukaże się oficjalny komunikat w tej sprawie. Otoczenie byłego już kapitana reprezentacji Polski przekonuje, że gdyby nie to, Lewandowski nie zrezygnowałby z gry w reprezentacji, zaakceptowałby nową rolę, wsparł Piotra Zielińskiego, ale czarę goryczy miał przelać właśnie sposób komunikacji.

Jak dowiedział się Sport.pl, sekwencja zdarzeń miała być następująca: Michał Probierz miał najpierw spotkać się z Piotrem Zielińskim i spytać go, czy chce zostać nowym kapitanem kadry. Później selekcjoner zadzwonił do Roberta Lewandowskiego, a dopiero na koniec ogłosił decyzję sztabowi i drużynie.

Cała operacja zamknęła się w niespełna godzinę, a zwieńczona została komunikatem na profilu "ŁNP", a później reakcją Lewandowskiego. "Biorąc pod uwagę okoliczności i utratę zaufania do selekcjonera reprezentacji Polski postanowiłem do czasu kiedy jest trenerem zrezygnować z gry w reprezentacji Polski. Mam nadzieję, że będzie dane mi jeszcze zagrać dla najlepszych kibiców na świecie" - napisał chwilę później w swoich mediach społecznościowych, a jego słowa jasno sugerują, że nie chce definitywnie kończyć reprezentacyjnej kariery.

Lewandowski może więc wrócić w przyszłości do kadry, ale raczej nie z Michałem Probierzem w roli selekcjonera. Tymczasem sygnały z PZPN płyną jasne: selekcjoner ma wsparcie Cezarego Kuleszy, a jego dalsze losy będą zależeć od wyników w eliminacjach do mistrzostw świata.

Brak Roberta Lewandowskiego będzie oczywiście tematem numer jeden w mediach i z całą pewnością wpłynie na wizerunek i przychody federacji, ale z jej perspektywy najważniejszy jest awans na mundial. Prawdziwą reakcję zobaczymy więc na boisku, a nie w nieoficjalnych wypowiedziach, przeciekach czy wypowiedzianych na przedmeczowej konferencji prasowej słowach.

Taki wstrząs albo scali tę grupę, albo ją zniszczy, choć jak słyszymy, kadrowicze w pełni zaakceptowali decyzję selekcjonera i są przekonani, że Piotr Zieliński będzie godnym następcą Lewandowskiego.

Więcej o: