W piątek reprezentacja Polski zagra na Stadionie Śląskim towarzyski mecz z Mołdawią. Mecz, który -delikatnie mówiąc - nie cieszy się wielkim zainteresowaniem miejscowych kibiców. Dość powiedzieć, że jeszcze kilka dni temu sprzedanych została raptem połowa biletów.
Chociaż piątkowe spotkanie będzie pożegnaniem Kamila Grosickiego z reprezentacją Polski, to na stadionie zapowiadają się spore pustki. Podobnie było na konferencji prasowej selekcjonera reprezentacji Mołdawii Siergieja Kleszczenki.
W czwartek o 18:30 w sali konferencyjnej na Stadionie Śląskim pojawiło się niespełna 10 osób. Do Chorzowa nie przyjechał żaden z mołdawskich dziennikarzy, więc po tym, jak głos zabrali Kleszczenko i bramkarz Cristian Avram, pytania zadawał jeden z członków mołdawskiej kadry.
- Jesteśmy szczęśliwi, że możemy znowu być w Polsce. Ten mecz uważamy za część przygotowań do meczu z Włochami. Wszyscy są gotowi i zmotywowani, bo nie dzielimy meczów na te o punkty i sparingi. Po prostu czeka nas ważne spotkanie - powiedział Kleszczenko.
- Nie wiem, jak przygotowani są Polacy. Ich też czeka mecz o punkty z Finlandią, więc nie przypuszczam, by przede wszystkim koncentrowali się na chęci rewanżu za nasze ostatnie spotkania - dodał selekcjoner Mołdawii.
Kleszczenko został dopytany o mecze, które Mołdawia grała z Polską w kwalifikacjach do Euro 2024. W Kiszyniowie - jeszcze za kadencji Fernando Santosa - przegraliśmy 2:3, mimo że do przerwy prowadziliśmy 2:0. Już z Michałem Probierzem na ławce rezerwowych zremisowaliśmy 1:1.
- Z czym kojarzą mi się mecze z Polską? Z wielką radością. Nie spodziewaliśmy się, że wygramy w Kiszyniowie. Po zwycięstwie świętowaliśmy dwa dni. Z tej wygranej na pewno bardzo też cieszyli się nasi kibice - zakończył Kleszczenko, a atmosfera na konferencji była taka sama jak do tej pory przed piątkowym meczem, czyli żadna.
Mecz Polska - Mołdawia o 20:45. Relacja na żywo na Sport.pl.