Spotkanie Polski z Austrią mogło być zapowiadane jako jedno z najważniejszych, o ile nie najważniejsze w ostatnich latach. Biało-Czerwone, które nigdy wcześniej nie awansowały do wielkiego turnieju, stoją przed szansą występu na Euro 2025. Warunek jest jeden - wygrany dwumecz z Austriaczkami.
Polki w pierwszej fazie eliminacji bez większych kłopotów ograły Rumunki. Zwyciężyły 2:1 i 4:1. Austria jawiła się jako silniejszy przeciwnik. Biało-Czerwone w tym roku już dwukrotnie mierzyły się z tą reprezentacją. W kwietniu w Gdyni przegrały 1:3, a w lipcu w Altach uległy rywalkom w takim samym stosunku.
Piątkowe spotkanie, którego areną był stadion w Gdańsku, w pierwszej połowie było meczem walki. Bliżej trafienia do siatki były jednak Polki. Niezłą okazję zmarnowała Adriana Achcińska. Austriaczki próbowały grać głównie lewą stroną boiska, ale nie potrafiły poważnie zagrozić bramce Kingi Szemik.
W 36. minucie doszło do dużej kontrowersji. Natalia Padilla-Bidas pomknęła lewą stroną, wpadła w pole karne i zagrała do Ewy Pajor. Zawodniczka Barcelony została zatrzymana przez rywalkę, nie udało się oddać strzału, a sędzia uznała, że nie było faulu.
Po przerwie z minuty na minutę to Polki starały się zagrażać bramce strzeżonej przez Zinsberger. W 57. minucie świetny kontratak wyprowadziła Kamczyk, która uruchomiła Ewę Pajor. Napastniczka Barcelony pomknęła na bramkę i w ostatnim momencie zagrała do biegnącej obok Padilli-Bidas. Zawodniczka Sevilli ofiarnym wślizgiem umieściła piłkę w siatce.
Biało-Czerwone złapały wiatr w żagle. Grały uważnie w defensywie, a Ewa Pajor w 65. minucie spotkania mogła podwyższyć prowadzenie. Jej strzał trafił jednak w słupek. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie. Polki na półmetku rywalizacji barażowej są bliżej awansu na Euro.
Rewanżowe spotkanie z Austriaczkami odbędzie się 3 grudnia w Wiedniu.