Co PZPN zrobi po skandalu ze Świderskim? Decyzja zapadła

Karol Świderski szykował się do wejścia na boisko w meczu Portugalia - Polska, ale okazało się, że nie jest nawet zgłoszony do kadry meczowej. Kuriozalna i wstydliwa sytuacja z napastnikiem rozeszła się wśród kibiców kadry i wiadomo też, kto popełnił błąd. Czy Polski Związek Piłki Nożnej wyciągnie konsekwencje po skandalu?

Reprezentacja Polski przegrała 1:5 z Portugalią, a w drugiej połowie byliśmy świadkami kuriozalnej sytuacji. Gotowy do wejścia na boisko był Karol Świderski, ale po kilkuminutowym zamieszaniu okazało się, że zawodnik nie jest zgłoszony do kadry meczowej i nie może pojawić się na placu gry. Zdenerwowany napastnik rzucił koszulką i musiał pogodzić się z tym, że nie zagra w meczu w Porto.

Zobacz wideo Probierz reaguje na kompromitację! Od razu ruszył do Świderskiego

PZPN podjął decyzję po skandalu z udziałem Karola Świderskiego? Są nowe wieści

Wieści i niezgłoszeniu Świderskiego do kadry meczowej rozniosły się szybko, a przekazywali je m.in. dziennikarze obecni na stadionie w Porto. Większość kibiców dowiedziała się, że to właśnie kuriozalna sytuacja miała wpływ na to, że zagrał Adam Buksa, a nie napastnik Charlotte FC. Przyznał to także Michał Probierz na pomeczowej konferencji prasowej. 

- Pracuję w zawodzie ponad 20 lat, ale takiego splotu okoliczności jak dzisiaj jeszcze nie doświadczyłem - zaczął. - Ale to błąd ludzki, który musimy zrozumieć. Nie sztuką jest kogoś palić na stosie. Zawiódł ludzki czynnik, musimy to zrozumieć - powiedział selekcjoner i wyznał, że przeprosił Świderskiego. 

"Błąd ludzki" w tej sytuacji popełnił Łukasz Gawrjołek, czyli team menadżer reprezentacji Polski. Selekcjoner ma rację, że nie sztuką jest kogoś palić na stosie, ale tak kuriozalną sytuację trudno zrozumieć i raczej nikt nie chciałby, żeby wydarzyła się w przyszłości. Zapewne również Polski Związek Piłki Nożnej. 

Według informacji WP SportoweFakty federacja nie ma jednak zamiaru wyciągać konsekwencji wobec pracownika. "Polski Związek Piłki Nożnej nie wyciągnie wobec niego dalszych konsekwencji" - przekazano. 

Do tej pory do mediów nie docierały głosy o żadnych znaczących błędach Gawrjołka. Trudno więc oczekiwać, że po jednym PZPN będzie chciał pozbyć się pracownika. Zwłaszcza że nie on wszedł na boisko i nie on przegrał 1:5 po fatalnej drugiej połowie meczu w Portugalii. 

Więcej o: