Przed piątkowymi meczami reprezentacja Polski wciąż miała szansę na awans do ćwierćfinału Ligi Narodów, choć ta szansa była nikła, wręcz teoretyczna. Dla Biało-Czerwonych bardziej realistycznym celem była walka o utrzymanie miejsca w Dywizji A. Wynik meczu z Portugalią ten kierunek dobitnie potwierdził.
W trakcie pierwszej połowy można było jeszcze uwierzyć w ten najbardziej optymistyczny scenariusz. Osłabiona kontuzjami reprezentacja Polski grała bardzo dobry mecz i tworzyła sobie lepsze sytuacje od gospodarzy. W tym samym czasie w spotkaniu Szkocja - Chorwacja był remis 0:0, a w dodatku Chorwaci grali w osłabieniu - w końcówce pierwszej połowy czerwoną kartkę za brutalny faul otrzymał Petar Sucić.
Po przerwie nie wyglądało to już tak kolorowo. Portugalia rzuciła się do ataku i choć Biało-Czerwoni przetrwali pierwszą nawałnicę, to w 59. minucie gospodarze w końcu pokonali Marcina Bułkę. A potem bez większych problemów tworzyli sobie kolejne sytuacje i podwyższali prowadzenie. Polska przegrała 1:5. Gola honorowego strzelił Dominik Marczuk.
W toczonym równolegle spotkaniu grę w przewadze w końcu wykorzystali Szkoci, którzy w końcówce meczu strzelili gola Chorwacji. To oznacza, że w ostatnim meczu Ligi Narodów - w poniedziałek ze Szkocją na Stadionie Narodowym - Polska nie może sobie pozwolić na wpadkę.
Piłkarzom Michała Probierza, którzy we wrześniu wygrali w Szkocji 3:2, wciąż wystarczy tylko remis, żeby zapewnić sobie trzecie miejsce w tabeli. Nie będzie to jednak pozycja bezpieczna dla utrzymania w Dywizji A, bo Polacy w takim wypadku będą musieli zagrać baraże z zespołem z drugiego miejsca w tabeli z jednej z grup Dywizji B. Gdyby Polacy w poniedziałek Szkocją przegrali, wtedy od razu spadną do Dywizji B.