Michał Probierz zaciekle walczy w ostatnich tygodniach z oskarżeniem, że reprezentacji Polski brakuje stabilizacji. Powtarza, że co powołania wpisuje te same osiemnaście nazwisk, a z meczowej jedenastki zwykle bez problemu można wytypować ośmiu piłkarzy. Z drugiej strony jeszcze w październiku powołał do środka pomocy Maxiego Oyedele, który ledwie zdążył uzbierać sto minut w ekstraklasie, i od razu wrzucił go wir portugalskich podań. W listopadzie aż takiej sensacji nie sprawił. Można wręcz odnieść wrażenie, że na liście powołanych zapanował porządek.
Na ostatnim zgrupowaniu brakowało Bartosza Slisza? No to już jest. Mateusz Bogusz przepadł po słabym występie z Chorwacją? No to właśnie dostał drugą szansę. Z Holandią na Euro dobrze spisał się Taras Romanczuk? No to znów może pomóc z obsadą najbardziej newralgicznej pozycji w reprezentacji Polski - defensywnego pomocnika. Z ostatniego zgrupowania zadowolony wyjeżdżał Kamil Piątkowski? No to przyjdzie na kadrę raz jeszcze. Probierz już w październiku chciał sprawdzić Kacpra Kozłowskiego, ale plany w ostatniej chwili pokrzyżowała kontuzja? Wrócił więc do tego pomysłu w listopadzie. To wszystko naprawdę ma ręce i nogi.
Jak zwykle zadajemy sobie pytanie, czy kogoś na tej liście ewidentnie brakuje. Kolejna nieobecność Matty’ego Casha kłułaby w oczy bardziej, gdyby w ostatnim ligowym meczu z Tottenhamem nie nabawił się kolejnej mięśniowej kontuzji, po której – według informacji Meczyków – ma wrócić do gry najwcześniej za tydzień. Selekcjoner – niezależnie od wstępnych planów i intencji – może łatwo zrzucić brak powołania na kwestie zdrowotne. Michael Ameyaw, który zaliczył niezłe wejście w spotkaniu z Chorwacją? Również miałby większe szanse na kolejne powołanie, gdyby nie uraz, przez który zabrakło go w meczu Rakowa Częstochowa ze Stalą Mielec.
Ale oczywiście - jak to u Probierza - są debiutanci: 18-letni Michał Gurgul, pierwszy w historii piłkarz z rocznika 2006 powołany do reprezentacji Polski i dwa lata starszy od niego Antoni Kozubal. Dwaj piłkarze Lecha Poznań mają najpewniej stanowić zaplecze na pozycjach, na których selekcjoner od początku testuje zawodników bardzo śmiało. Gurgul jest środkowym obrońcą, a Kozubal środkowym pomocnikiem. Ten pierwszy gra lewą nogą, co mogło być sporą zaletą. Probierz może upatrywać w nim zmiennika dla niepewnego ostatnio Jakuba Kiwiora. Kozubal z kolei od początku sezonu wyróżnia się w ekstraklasowych meczach i doskonale wpisuje w profil zawodnika, którego selekcjoner szuka na tę pozycję - swobodnie operuje piłką, ma zmysł do kombinacyjnej gry, sporo widzi na boisku, a przy tym gra całkiem odpowiedzialnie. Wiek ich obu też miał znaczenie. Probierz tuż przed wysłaniem powołań mówił w rozmowie ze Sport.pl, że odmładzanie kadry jest jedyną słuszną drogą i ani myśli z niej schodzić. Tymi powołaniami tylko to potwierdził.
Ale czy nazywać je sensacją? Zestawiać listopadowe powołanie Kozubala z październikowym Oyedele? Pomocnik Lecha zdążył już rozegrać w tym sezonie ponad tysiąc minut w ekstraklasie. Jest wiodącą postacią ligowego lidera i dopiero co cieszył się z awansu na młodzieżowe Euro z kadrą do lat 21. Jeśli PZPN obiecywał sobie, że oddając kadrę w ręce Probierza, usprawni przepływ najbardziej wyróżniających zawodników z młodzieżowych kadr do seniorskiej reprezentacji, to jest z tych powołań zadowolony. Kozubal to jeden z najbardziej utalentowanych piłkarzy w Polsce, w przeszłości zapraszany na testy do Manchesteru United i chwalony przez skautów Benfiki. Gdy rozpytywaliśmy w federacji o to, komu z młodych piłkarzy wróżą poważną karierę, Kozubal był wymieniany jako jeden z pierwszych. Jego droga - przez wypożyczenie w zeszłym sezonie do GKS Katowice, otrzaskanie się na pierwszoligowych boiskach, po powrót do Lecha i wskoczenie od razu do pierwszego składu - jest w PZPN bardzo doceniana.
Gurgul z kolei należał do kadry U-17, która pod okiem Marcina Włodarskiego w 2023 r. wywalczyła brązowy medal mistrzostw Europy. Tamta drużyna imponowała nie tylko dobrymi wynikami, ale też odważnym stylem gry. Jej piłkarze podejmowali ryzykowne decyzje, chcieli atakować i dominować nad rywalami. W kibicach obudzili nadzieję, że za kilka lat podobnie mogą grać w seniorskiej kadrze. Gurgul jest pierwszym przedstawicielem tamtej drużyny powołanym przez Probierza.
W wyborach selekcjonera dostrzegamy konsekwencję. Skoro za wszelką cenę chce grać odważnie, to łaskawie patrzy na zawodników, którzy są dobrzy technicznie i przynajmniej dają nadzieję, że będą potrafili utrzymać się przy piłce pod dużą presją. Stąd powołanie dla Kozłowskiego, Kozubala czy Kapustki. Ale lista powołanych zdradza też, że selekcjoner może w listopadowych meczach z Portugalią i Szkocją, może wrócić do gry z bardziej stabilnym defensywnym pomocnikiem. W ostatnich meczach tego brakowało – Oyedele i Moder nie zapewniali drużynie bezpieczeństwa, gdy rywale byli w posiadaniu piłki, co przy chybotliwej – jak zwykle - obronie doprowadziło do straty sześciu goli w dwóch spotkaniach. Slisz i Romanczuk, choć wielkiego wrażenia w rozegraniu piłki raczej nie zrobią, powinni nadrobić to lepszym ustawianiem się i pracą w odbiorze.
Oby po listopadowym zgrupowaniu pojawiło się przekonanie, że Michał Probierz już nie musi dalej szukać, bo wreszcie znalazł odpowiednich piłkarzy.