Mistrzostwa świata u17 kobiet wkraczają w decydującą fazę. Rozegrano już pierwsze mecze ćwierćfinałowe. W jednym ze starć zaprezentowała się reprezentacja Polski. Biało-Czerwone sprawiły sporą sensację, docierając do tego etapu zmagań. Napisały wręcz historię. Nie dość, że po raz pierwszy nasza kadra kobiet do lat 17 awansowała do turnieju finałowego mistrzostw świata w tej kategorii wiekowej, to jeszcze stała się pierwszą polską ekipą od 31 lat, która zagrała w 1/4 finału mundialu w jakiejkolwiek kategorii wiekowej. Na tym jednak podopieczne Marcina Kasprowicza zostały zatrzymane. W niedzielną noc straciły pierwszą bramkę na tej imprezie, która okazała się decydująca.
Polki znalazły się w najlepszej ósemce mistrzostw po tym, jak w grupie bezbramkowo zremisowały z Japonią i Brazylią, a także odniosły zwycięstwo 2:0 z Zambią. W ćwierćfinale czekało je spore wyzwanie - mecz z faworytem do tytułu - Koreą Północną.
I od początku to rywalki prezentowały nieco lepszy, a przede wszystkim precyzyjniejszy futbol. W 8. minucie jednak wydawało się, że to nasza kadra będzie miała okazję otworzyć wynik. Po kontrze w polu karnym upadła bowiem Oliwia Związek i sugestywnie pokazywała, że doszło tam do przewinienia. - Jest faul, ewidentny faul. Powinien być rzut karny dla Polski - grzmiał jeden z komentatorów TVP Sport. - Jednak nie. Jestem zaskoczony - dodał, kiedy okazało się, że sędzina nie dopatrzyła się nieprzepisowego zagrania.
To nieco rozbiło nasze reprezentantki, które pogubiły się w 14. minucie i dość chaotycznie zachowały się w polu karnym, co wykorzystały przeciwniczki. Kapitalne dośrodkowanie otrzymała Choe Rim-Jong. Piłka minęła aż pięć Polek i finalnie trafiła do Koreanki, która dopełniła dzieła i otworzyła wynik spotkania. W kolejnych minutach gra była dynamiczna i toczyła się cios za cios.
Okazje miały m.in. Emilia Sobierajska czy Weronika Araśniewicz, ale ewidentnie zabrakło szczęścia. Tak więc na przerwę Polki schodziły z jednobramkową stratą. I w drugiej partii chciały zniwelować różnicę, ale im się to nie udało. Za to do przodu parły Koreanki, które chciały podwyższyć prowadzenie. I były coraz bardziej zdecydowane w atakach. Na nasze szczęście brakowało im precyzji.
Kasprowicz próbował pomóc własnym zawodniczkom. Wykorzystał dwa razy challenge - jeden w sytuacji, o której wspominaliśmy powyżej, a drugi dotyczył potencjalnej czerwonej kartki dla rywalki. Niestety z obiema sugestiami sędzina się nie zgodziła. Tak więc działania trenera nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.
Polki przegrały 0:1 i odpadły z dalszej rywalizacji. Po meczu polało się wiele łez. Niestety w naszym zespole były to łzy smutku i rozczarowania. Mimo wszystko kadra może być z siebie bardzo zadowolona. Najlepsza ósemka mistrzostw to wielki sukces!
Docenił to również Cezary Kulesza, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. "Był to dla nas debiut na turnieju tej rangi. Jesteśmy z Was dumni i dziękujemy za te wszystkie piękne emocje. Gratulacje dla trenera Marcina Kasprowicza oraz całego sztabu. Za rok jesteśmy gospodarzem kobiecych mistrzostw Europy U19. W 2026 r. odbędą się u nas mistrzostwa świata U20. Jestem pewny, że wiele z piłkarek, które dzisiaj kończą przygodę z MŚ, wystąpi na tych turniejach i dostarczy nam kolejnych powodów do dumy" - podkreślał na X.