Bramkarz reprezentacji Polski ma mimo wszystko dość przyjemną pracę. O ewentualną porażkę będzie się go obwiniać jako jednego z ostatnich, a na turnieju międzynarodowym ma dużą szansę na zostanie bohaterem kadry - i to nawet jeśli ta odpadnie z rozgrywek dość szybko. Przekonali się o tym Wojciech Szczęsny na mundialu w Katarze, Łukasz Fabiański na Euro 2016 (choć tam Biało-Czerwoni nie zawiedli), Przemysław Tytoń na Euro 2012 oraz Artur Boruc na Euro 2008 i MŚ 2006.
Zresztą być może właśnie dzięki temu mamy tak wielu dobrych bramkarzy? Piłkarskich magików pokroju Ronaldinho zawsze w Polsce brakowało, więc dzieciom na podwórkach pozostawało wcielanie się w Boruców i Tytoniów. Nawet teraz - po przejściu na reprezentacyjną emeryturę Wojciecha Szczęsnego - sytuacja z golkiperami nie wygląda źle.
Widać to po europejskich pucharach. W minionej kolejce Ligi Mistrzów, Ligi Europy i Ligi Konferencji Europy wystąpiło... aż dziewięciu bramkarzy z Polski.
"Polscy bramkarze w europejskich pucharach w tym tygodniu:
niezły wynik, a są jeszcze rezerwy" - napisał na Twitterze Michał Sagrol.
I tak naprawdę każdy z tych bramkarzy poza Przemysławem Tytoniem - dla którego mecz Twente - Lazio był pierwszym występem w europejskich pucharach od 11 lat - ma szansę w bliższej lub dalszej perspektywie na grę w reprezentacji Polski.
A przecież na liście brakuje kilku zawodników, których też można zaliczyć do tej grupy. Wolfsburg Kamila Grabary nie gra w europejskich pucharach, ale mowa o bramkarzu, który gra na co dzień występuje w Bundeslidze. Brak powołań dla niego dla wielu jest niezrozumiały.
W grupie powoływanych na kadrę znajduje się za to Bartosz Mrozek z Lecha Poznań - inny piłkarz, którego na liście być nie może, bo Lech Poznań w Europie nie gra. Michał Probierz powołuje go przede wszystkim dla celów treningowych.
Poza nimi w poważnych europejskich ligach grają też Mateusz Lis (Goeztepe) i Daniel Bielica (NAC Breda). W przyszłości dużą karierę może zrobić Oliwier Zych (Aston Villa), który w poprzednim sezonie świetnie się prezentował w Puszczy Niepołomice.
Szkoda jedynie, że podobnych rezerw nie ma w linii ataku. Gdy w końcu trzeba będzie znaleźć następcę dla Roberta Lewandowskiego, to tak kolorowo nie będzie.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!