Mateo Kovacić to od ponad dziesięciu lat stały członek reprezentacji Chorwacji, z którą zdobywał srebro oraz brąz mistrzostw świata. Na koncie ma już 106 meczów (5 goli), a w ostatnich miesiącach jego rola stała się jeszcze ważniejsza, jako że to on zaczął grać w zespole Zlatko Dalicia jako kluczowy defensywny pomocnik, po reprezentacyjnej rezygnacji Marcelo Brozovicia. Ufa mu także Pep Guardiola, u którego Chorwat jest w tym sezonie podstawowym graczem w Manchesterze City.
Niestety dla drużyny z Bałkanów, we wtorek 15 października przeciwko Polsce, ich środek pola będzie uboższy o Kovacivia. Podobnie zresztą jak w wygranym 2:1 starciu ze Szkocją w sobotni wieczór 12 października. Udział pomocnika Manchesteru City w październikowym zgrupowaniu od samego początku stał pod dużym znakiem zapytania. Dlaczego?
Otóż Kovacić i jego żona Izabel, spodziewają się narodzin dziecka, już drugiego w ich życiu (syn Ivan przyszedł na świat w 2020 roku). Wedle informacji chorwackiego dziennika "Sportske Novosti" termin wyznaczony jest właśnie na październik i piłkarz z tego powodu pozostał w Anglii, by być przy żonie. Ominięcie meczu ze Szkocją było pewne od początku, ale istniała szansa, że jeśli małżonka Kovacicia urodzi odpowiednio szybko, to ten dołączy do kadry na mecz z Polską.
Teraz jednak stało się jasne, że nic takiego nie będzie miało miejsca. Chorwaci przybyli już do Warszawy przed wtorkowym meczem, ale Kovacicia z nimi nie ma. Jest już też za późno na zgłoszenie go do kadry meczowej.
- Trener Zlatko Dalić czekał na niego do ostatniej minuty, licząc na to, że pomoże drużynie narodowej przynajmniej w drugim pojedynku. Jednak ostatecznie Kovacić zostanie w Anglii. Trener pozwolił mu być ze swoją żoną, która niedługo ma urodzić, a że nie stało się to "na czas", nie dołączył do kolegów z kadry narodowej. W poniedziałek upłynął również termin rejestracji zawodników do meczu - pisze "Sportske Novosti". Mecz Polska - Chorwacja w ramach Ligi Narodów już we wtorek 15 października o 20:45 na PGE Narodowym w Warszawie.