Przed rozpoczęciem spotkania wielu fanów wierzyło, że uda nam się nawiązać do najlepszych spotkań przeciwko Portugalczykom. 18 lat temu w Chorzowie pogrążył ich przecież Euzebiusz Smolarek, a na Euro 2016 niewiele brakowało, byśmy odnieśli zwycięstwo i awansowali do półfinału ME. Pamiętny rzut karny zmarnował jednak Jakub Błaszczykowski, co zaprzepaściło naszą szansę na historyczny sukces. Teraz nie mieliśmy argumentów, by równorzędnie rywalizować z rywalami.
Portugalczycy wyszli w sobotę na prowadzenie w 26. minucie, kiedy po świetnym zgraniu Bruno Fernandesa pewnie okazję wykorzystał Bernardo Silva. Zdrzemnęli się wówczas nasi obrońcy, którzy potem nie byli już w stanie zareagować. Nie minął kwadrans, a było już 2:0. Tym razem Rafael Leao ośmieszył zarówno Maxiego Oyedele, jak i całą polską defensywę, a po uderzeniu w słupek do pustej bramki futbolówkę wbił nie kto inny jak Cristiano Ronaldo.
Piłkarze Roberto Martineza wciąż mieli przewagę, natomiast w 78. minucie gola kontaktowego strzelił Piotr Zieliński. Kiedy wydawało się, że rzucimy się jeszcze do ataku, to tuż przed końcem dogranie Nuno Mendesa niefortunnie przeciął Jan Bednarek i umieścił piłkę w bramce Łukasza Skorupskiego. - Starałem się ratować sytuację. Niewiele brakło, by ta piłka odbiła się od drugiej części słupka - komentował 28-latek.
Inny z naszych defensorów Paweł Dawidowicz nie krył podziwu wobec Leao, który sprawiał nam w sobotę gigantyczne problemy. - Dawno nie widziałem takiego rajdu jak przy drugim golu. Piłkarz światowej klasy. Uderzył w słupek, a piłka idealnie spadła Cristiano pod nogi. Szkoda, bo kiedy strzeliliśmy gola na 2:1, to poczuliśmy krew i oni się nieco cofnęli - tłumaczył dla TVP Sport.
Dziennikarz Marcin Jaz zauważył, że współpraca między dwójką wyżej wymienionych piłkarzy wyglądała bardzo źle. - Komunikacja Bednarka z Pawłem Dawidowiczem praktycznie nie działała, co dobitnie pokazała sytuacja przy pierwszym golu Portugalii - przekazał. Pierwszy został oceniony na "dwójkę", natomiast obrońca Hellasu Werona na 2+.
Polacy mają teraz dwa dni przerwy, a już 15 października rozegrają kolejne spotkanie Ligi Narodów z Chorwacją. - Przeciwnik nie jest taki straszny, gramy na swoim stadionie, musimy wyjść agresywnie, wysoko, grać odważnie do przodu, utrzymywać się przy piłce. Myślę, że mamy argumenty, żeby to spotkanie wygrać - podsumował Bednarek.
Polacy rozegrają kolejny mecz we wtorek 15 października o godz. 20:45 właśnie z Chorwacją.