Na tle reprezentacji Portugalii Polacy wyglądali na PGE Narodowym blado. Grali tempo wolniej, ciągle byli spóźnieni, jakby z innego, o gorszego piłkarsko świata. Gdy jednak wydawało się, że nic dobrego nie może nas spotkać, udało się wreszcie przełamać portugalską obronę.
Czego było trzeba? Przyspieszenia gry i nieco szczęścia. Nasza kadra całkiem efektownie pograła przed polem karnym rywali, a Ruben Neves interweniował o tyle niefortunnie, że jego działanie bardziej pomogło piłce przedostać się do Piotra Zielińskiego, niż ją zatrzymało. Pomocnik Interu nie zmarnował okazji i mocnym strzałem pokonał Diogo Costę, wlewając nieco nadziei w polskie serca!
Niestety ta nadzieja żyła tylko przez dziesięć minut. Co się stało? Bardzo szybka kontra Portugalczyków, zakończona interwencją Jana Bednarka. Niestety tak skuteczna, że piłka wylądowała... w polskiej bramce. Było przy tym nieco kontrowersji, czy wcześniej nie powinno być rzutu karnego dla Polski, ale sędziowie VAR niczego takiego się nie dopatrzyli. Ten gol zamordował resztki jakichkolwiek nadziei.
Polacy ostatecznie przegrali z Portugalią 1:3 i po trzech kolejkach zajmują trzecie miejsce w grupie nr 1. We wtorek 15 października czeka nas starcie rewanżowe z reprezentacją Chorwacji na PGE Narodowym. W pierwszym pojedynku we wrześniu w Osijeku przegraliśmy 0:1 po golu Luki Modricia. Wygrana da nam duże szanse na utrzymanie w Dywizji A i dalszą walkę o co najmniej drugie miejsce. Porażka to konieczność gry o pozostanie w Dywizji ze Szkocją w listopadzie.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!