Tymoteusz Puchacz przed sezonem trafił do Holstein Kiel, w którym zdążył rozegrać cztery mecze w Bundeslidze i jeden z Pucharze Niemiec. Na razie lewy obrońca ma na koncie jedną asystę i to w prestiżowym spotkaniu z Bayernem Monachium. Jego zespół przegrał jednak aż 1:6, a on sam zaliczył kluczowe podanie przy bramce na 1:5.
Po bramce dla Kiel Puchacz zaskoczył cieszynką. Podbiegł do sektora kibiców i przyłożył palce do ucha, jakby nasłuchując swojego nazwiska, czy krytyków. To częsta "cieszynka" wśród piłkarzy, ale nie przy wyniku 1:5 i kompletnej dominacji rywali.
Po tym zachowaniu krytyki wobec Puchacza raczej nie było, ale chociażby na portalu X kibice skorzystali z okazji i żartowali z zawodnika. "0:5, a on ucisza trybuny" oraz "po co on tak pajacuje" - pisali internauci. Nie brakowało również wyzwisk, które nie nadają się do cytowana. Faktycznie zawodnik mógł odpuścić taką radość po asyście przy fatalnym wyniku, ale najwyraźniej poniosły go emocje. Sam przyznał to we vlogu na kanale YouTube "Łączy nas piłka".
- Nie uciszałem, tylko przykładałem rękę do ucha. Po co ja się tłumaczę. Nie no, odj***em - stwierdził bez ogródek Puchacz. - Mogę się oficjalnie wytłumaczyć z tego? To oficjalne oświadczenie - dodał później, cały czas żartując.
- Zgadzam się z opinią publiczną, że to było bardzo memiczne i śmieszne. Ja po udziale w bramkach...korba mi się...śruba mi się odkręciła i miałem to. Tylko zapomniałem, że w pierwszej nam dali pięć. Ale ja wszedłem i ja 1:0 dałem, wiesz? Także łapka i zapominamy - podsumował w żartach reprezentant Polski.
Tymoteusz Puchacz nie znalazł się w kadrze meczowej na mecz Polski z Portugalią i zobaczy go jedynie z trybun. A jak jego sytuacja klubowa? Holstein Kiel zajmuje 17. miejsce w Bundeslidze z dwoma punktami, a zawodnik ostatni mecz z Bayerem Leverkusen (2:2) spędził na ławce rezerwowych.