Nicola Zalewski stał się bohaterem wrześniowego zgrupowania reprezentacji Polski. W spotkaniu ze Szkocją wywalczył dwa rzuty karne, a jednego z nich sam skutecznie wyegzekwował. W meczu z Chorwacją należał do jasnych punktów drużyny, która przegrała 0:1. Chwalił go słynny Luka Modrić. Mimo tego kibice AS Romy, oglądając mecze reprezentacji Polski, zastanawiają się skąd wynika tak duża przemiana piłkarza. Dlaczego w koszulce z orłem na piersi prezentuje się o niebo lepiej niż w bordowym trykocie rzymskiego klubu? W poniedziałek fani weszli w polemikę z jednym z komentatorów Eleven Sports.
- Czytałem komentarze włoskich dziennikarzy i kibiców po meczu Polski ze Szkocją. Wydaje się, że wreszcie doszli do wniosku, że to oni mogą być problemem. Jeśli cały czas uderzają na Zalewskiego w klubie, gwiżdżą na niego, nie dają mu żadnego wsparcia, to jak można oczekiwać, że zagra tak samo jak w kadrze Polski - powiedział Piotr Dumanowski, komentator stacji Eleven Sports, który na co dzień zajmuje się relacjonowaniem meczów Serie A. Wpis z jego wypowiedzią udzieloną podczas poniedziałkowego programu publicystycznego "International Level" pojawił się na profilu Meczyki.pl na portalu X. W komentarzach zawrzało.
Pod wpisem uaktywnili się kibice Romy, którzy zanegowali słowa dziennikarza. W kulturalny sposób dali do zrozumienia, co myślą o sprawie. "Z całym szacunkiem, ale tworzenie narracji, że kibice Romy uwzięli się na Zalewskiego jest niepoważne" - napisał jeden z nich. "Kibice reagują na słabą grę piłkarza. Nie odwrotnie" - wtórował inny.
Kto ma rację i czy Zalewski rzeczywiście w Rzymie nie otrzymuje odpowiedniego wsparcia? Spójrzmy na liczby. Polak poważną szansę w pierwszym zespole dostał wiosną 2022 roku - trenerem był wówczas jeszcze Jose Mourinho, a na koncie Zalewskiego figurowało osiem meczów w seniorskiej drużynie.
Do składu wskoczył od 19 lutego 2022 roku, kiedy w przerwie spotkania z Hellasem Verona (2:2) zastąpił Matiasa Vinę. To była 26. kolejka sezonu Serie A, a Zalewski do końca rozgrywek miejsca już nie oddał. Zwykle występował w roli lewego wahadłowego, choć jego koronnymi pozycjami z drużyn juniorskich były znacznie bardziej ofensywne role. Spisywał się dobrze - odegrał ważną rolę w wygraniu przez Romę Ligi Konferencji Europy. Asystował przy ćwierćfinałowym golu Nicolo Zaniolo z Bodo w i półfinałowej bramce Lorenzo Pellegriniego z Leicester City. Był chwalony, a u kibiców zyskał status jednego z ulubieńców. W oczy rzucało się zwłaszcza znakomite spotkanie z Anglikami.
Kibice tworzyli nawet kompilacje jego zagrań z tego starcia. Głośno zastanawiali się, czy przypadkiem nie było to jego najlepsze spotkanie w barwach Romy.
W kolejnym sezonie także pod wodzą Mourinho zdobył swoje pierwsze bramki dla Romy - trafił przeciwko Sassuolo i Spezii. Do tego doszła jedna asysta w starciu z Empoli. Minione rozgrywki były dla niego znacznie słabsze - zwłaszcza ich druga część. Mourinho stracił pracę, a na stanowisku trenera zastąpił go Daniele De Rossi. Włoch zmienił ustawienie zespołu i zaczął grać czwórką obrońców. Na lewej stronie czteroosobowego bloku stawiał na Leonardo Spinazzolę, a w dalszej części sezonu sprowadzonego z Lipska Angelino.
Zalewski trafił na ławkę, ale dostawał swoje szanse - co więcej, w nieco bardziej ofensywnych rolach, niż miało to miejsce za kadencji Mourinho. Trudno jednak stwierdzić, że były to okazje wykorzystane. Wówczas zaczęła się także pojawiać krytyka, która nie była fanaberiami kibiców, lecz trzeźwą oceną sytuacji. Świadczą o tym liczby. Pod wodzą De Rossiego aż po dziś dzień wystąpił w 17 spotkaniach. W żadnym z nich nie strzelił gola i nie zanotował asysty. Nie przypominał też piłkarza, którym staje się podczas zgrupowań reprezentacji. "Kiedyś wydawał się być skrzydłowym przyszłości, dziś to tylko niezdarny chłopak, który nie ma siły ani pomysłu na brylowanie na flance. Nie rozwinął się" - tak po jednym ze spotkań, jeszcze za kadencji Mourinho, przeciwko Interowi Mediolan opisywała go "La Gazzetta dello Sport".
Przez cały poprzedni ligowy sezon irytował niedokładnością. W samej Serie A oddał 16 strzałów, z których tylko jeden był celny. Jeszcze przed Euro 2024 - Maciej Skucha z kanału "Żyjemy Futbolem" na portalu X przedstawił porównanie występów piłkarza w klubie i reprezentacji.
"Nicola Zalewski w sezonie 2023/24 w 33. meczach dla Romy wypracował xA=2,32, a w 6. meczach dla reprezentacji Polski xA=1,8. Przepaść w przeliczeniu na spotkania" - przytoczył.
Pomimo słabego poprzedniego sezonu i nieustannych plotek transferowych łączących go z innymi klubami... rozpoczął nowy sezon w podstawowym składzie Romy. Zagrał 69 minut w wyjazdowym meczu przeciwko Cagliari. De Rossi postanowił mu zaufać, ale jedyne czym wyróżnił się Polak to... zagranie do nikogo. Teraz - po udanej przerwie na reprezentację - wrócił temat transferu. Zainteresowane jego usługami ma być Galatasaray.
Zalewski od momentu debiutu w Romie rozegrał 109 spotkań, w których zdobył dwa gole i zaliczył siedem asyst. Kiedy prezentował się dobrze - tak jak we wspominanym meczu z Leicester City - był chwalony. Daniele De Rossi, mimo zmiany ustawienia i rezygnacji z gry wahadłowymi, starał się dawać mu kolejne szanse w bardziej ofensywnych rolach. Takich, które mogłyby pomóc uwolnić mu potencjał i pozwolić na odważną grę do przodu. Pomimo tego, że latem był łączony z odejściem z Rzymu, w sparingu przeciwko FK Koszyce zdarzyło mu się mieć na ramieniu... opaskę kapitańską.
Czas pokaże, jaka przyszłość czeka Zalewskiego. Jego kontrakt w Romie wygasa z końcem czerwca przyszłego roku. Kibice reprezentacji Polski chcieliby, aby zawodnik utrzymywał dobrą dyspozycję na kolejnych zgrupowaniach. Fani Romy są z kolei zniecierpliwieni słabą postawą w Rzymie. Czy ten sezon okaże się dla piłkarza przełomowym i czy uda się przenieść dobrą grę z kadry na niwę klubową?