Lewandowski natychmiast zniknął po meczu z Chorwacją. Wiadomo dlaczego

Robert Lewandowski nie spisał się dobrze podczas niedzielnego spotkania z Chorwacją. Poza sytuacją z drugiej połowy, gdy świetnie wygrał pojedynek z obrońcą, a następnie trafił w poprzeczkę, niewiele było go widać. Po meczu 36-latek błyskawicznie opuścił kolegów i udał się na lotnisko. Portal WP SportoweFakty informuje, o co chodzi.

"Słaby występ, a i tak mógł dać Polakom remis. Poza tym odcięty od gry i zdominowany przez chorwackich obrońców. Koledzy nie pomogli, ale i on im nie pomagał. Szkoda tej jednej okazji z 70. minuty" - skomentował występ Lewandowskiego Dawid Szymczak ze Sport.pl. Trudno zaprzeczyć, że w obu wrześniowych spotkaniach nie mógł dogadać się zarówno z Krzysztofem Piątkiem, jak i Karolem Świderskim oraz Mateuszem Boguszem. - To był mój pierwszy mecz, wiadomo, że do końca nie rozumieliśmy się tak dobrze - oznajmił napastnik Los Angeles FC

Zobacz wideo Robert Lewandowski i Sebastian Mila znów razem w akcji! Ależ sceneria

Lewandowski nie wyszedł do dziennikarzy. Musiał błyskawicznie opuścić zgrupowanie

- Myślę, że w środku pola szczególnie nas zdominowali. Poza strzałami z dystansu w pierwszej połowie nie stwarzali sytuacji, ale w drugiej się rozkręcili. Mieliśmy za mało prób zagrania do przodu, czy nawet utrzymania się przez napastników. Oni chcieli nas zamknąć i zamiast czytać grę, to dalej graliśmy to, co nam nie wychodziło - wyjaśnił na antenie TVP Sport Robert Lewandowski.

Pozostałe media cierpliwie czekały, aż napastnik wyjdzie również do nich. Ale tak się nie stało. Portal WP SportoweFakty podał, że tuż po meczu Lewandowski bardzo spieszył się na lotnisko, by zdążyć na prywatny samolot do Barcelony. "Ta ekstrawagancja jest jednak zrozumiała, bo Osijek nie jest najlepiej skomunikowanym miastem w Chorwacji, a większość zawodników miała dokładnie ten sam problem" - czytamy.

Portal dodaje, że nie wiadomo, ile kosztował lot, natomiast ceny rynkowe takich połączeń wynoszą co najmniej 30-40 tysięcy złotych. Ale mogą być też dużo droższe. Trudno ocenić, czy Lewandowski zapłacił za tę podróż z własnych pieniędzy, czy jednak samolot został podstawiony do Osijeku przez władze FC Barcelony.

Poza naszym kapitanem kilku piłkarzy również postanowiło polecieć do domu prosto z Osijeku. Nie była to jednak duża grupa, gdyż spora część ze względu na fatalne połączenia z chorwackiego miasta wolała polecieć wynajętym przez PZPN samolotem do Warszawy. Finalnie mieli pojawić się na miejscu ok. 3 nad ranem.

Polacy rozegrają kolejne mecze LN już za miesiąc. Najpierw 12 października zmierzą się u siebie z Portugalią, a trzy dni później zagrają rewanż z Chorwatami.

Więcej o: