Mateusz Borek reaguje na wpadkę w TVP. Pokazał warunki pracy

Na początku drugiej połowy meczu Szkocja - Polska TVP zaliczyła technologiczną wpadkę. Kibice nie słyszeli komentatorów spotkania, kiedy bramkę dla gospodarzy zdobył Billy Gilmour. Po meczu w Kanale Sportowym przyczyny tej sytuacji wyjaśnił Mateusz Borek. Jak się okazało, problem nie leżał po polskiej stronie.

Reprezentacja Polski wygrała pierwszy mecz w Lidze Narodów. W czwartek drużyna Michała Probierza pokonała na wyjeździe Szkocję 3:2. Polacy prowadzili do przerwy 2:0 po golach Sebastiana Szymańskiego i Roberta Lewandowskiego z rzutu karnego.

Zobacz wideo Reprezentacja Polski już w Glasgow! Tak powitali ją kibice

Zaraz po przerwie bramkę na 1:2 zdobył Billy Gilmour, a w 76. minucie do remisu doprowadził Scott McTominay. Kiedy wydawało się, że Szkoci zdobędą decydującą bramkę, indywidualną akcję przeprowadził Nicola Zalewski, który został powalony w polu karnym. Sam poszkodowany wykorzystał rzut karny, dając nam pierwsze zwycięstwo w tej edycji rozgrywek.

Problemy w Szkocji mieli jednak nie tylko piłkarze Probierza. Technologia sprawiła psikusa Telewizji Polskiej, przez co kibice nie usłyszeli komentarza na początku drugiej połowy. Kiedy bramkę dla Szkotów zdobywał Gilmour, nie słychać było komentujących spotkanie Mateusza Borka oraz Grzegorza Mielcarskiego.

- Niestety - słychać było przytłumiony komentarz Borka. I po tym zapadła cisza. Komentator odezwał się ponownie dopiero po kilkunastu sekundach. - Jakież nieskoncentrowanie, nieprzygotowanie do rozpoczęcia drugiej połowy spotkania. Błyskawicznie rozpoczynają Szkoci - dodał po chwili Borek, gdy już wrócił komentarz, ale też gdy rywale cieszyli się z kontaktowej bramki.

Borek tłumaczy wpadkę TVP

To, w jaki sposób doszło do takiej sytuacji, wyjaśnił Borek w pomeczowym programie Kanału Sportowego. Jak się okazało, problemem była technologia po szkockiej stronie. Borek i Mielcarski komentowali spotkanie do mikrofonów bardzo starej daty, typowych dla brytyjskich komentatorów. Jak się okazało po zmianie zestawu, coś musiało pójść nie tak, bo przez kilkadziesiąt sekund komentatorów nie było słychać.

- Dobry wieczór, pokażę wam coś na początek, tylko nie wiem, czy nasz operator nie jest za słaby technicznie, żeby w ogóle to było widać. Zobaczcie - zaczął Borek łączenie z Glasgow, mimo że pierwsze pytanie do niego dotyczyło samego meczu. Dziennikarz od razu pokazał telefon, gdzie miał zdjęcie z Mielcarskim i mikrofonami.

- Słuchajcie, ja dzisiaj byłem w szoku. Przyszedłem na stanowisko komentatorskie i okazało się, że nie ma normalnych słuchawek, tylko musiałem komentować do takiego mikrofonu. To nie jest takie łatwe. Ja tam żyję, ruszam się, jakbym był w dyskotece. Natomiast tutaj musisz cały czas trzymać mikrofon i nie możesz spojrzeć na dół, żeby zebrać dźwięk - tłumaczył Borek.

- Próbowaliśmy w pierwszej połowie w normalnych słuchawkach, ale to były słuchawki takiej wątpliwej jakości. Nie przygotowali się Szkoci w ogóle z normalnymi, europejskimi słuchawkami. Była prośba w przerwie, żeby zmienić technologię i tak bym powiedział, że w angielskim stylu zrobiliśmy ten mecz. W pierwszej połowie komentowałem w normalnych słuchawkach wątpliwej jakości, a w drugiej komentowaliśmy jak nasi koledzy ze stacji ITV 4 - dodał.

Kolejny mecz Polacy rozegrają w niedzielę. Naszym rywalem będą Chorwaci, którzy w pierwszym spotkaniu przegrali 1:2 z Portugalią. Mecz w Osijeku o 20:45.

Więcej o: